348 mln zł — takim wynikiem zamknął ubiegły rok polski rynek muzyczny. Jak wynika z raportu Związku Producentów Audio Video (ZPAV), to pierwszy wzrost od wielu lat — w dodatku od razu o 7 proc. Dla porównania w 2008 r. sprzedaż wyniosła blisko 385 mln zł.

Poprawa to głównie zasługa nowego kanału sprzedaży muzyki, czyli serwisów streamingowych, takich jak Spotify, Deezer, Wimp czy YouTube, których użytkownicy mogą posłuchać ulubionej muzyki za darmo (autorzy dostają część zysków z emisji reklam) lub też za niewielki miesięczny abonament. Segment cyfrowej muzyki w Polsce urósł w ubiegłym roku o 31 proc. (jego wartość wyniosła 69 mln zł), co oznacza, że w ciągu trzech lat udało mu się zdobyć 20-procentowy udział w rynku. Aż 78 proc. przychodów generują właśnie serwisy streamingowe.
Resztę — sprzedaż muzyki w internecie i kurczący się rynek pobrań na telefony komórkowe. Według ZPAV, w ubiegłym roku wzrosła też sprzedaż nośników fizycznych. Co prawda o symboliczne 2 proc. (sprzedaż sięgnęła 279 mln zł), ale może to oznaczać, że trwający od wielu lat odwrót klientów od nośników fizycznych został w końcu zahamowany. Nie jest to jednak zasługa płyt CD. Spektakularnym wzrostem sprzedaży może pochwalić się segment nośnikówwinylowych. Ich udział w rynku podwoił się w ciągu roku i wynosi już 4,5 proc., co przekłada się na ok. 12 mln zł przychodów.
Najchętniej kupowaną płytą CD w 2014 r. był album francuskiej wokalistki Indili — „Mini World”. Miejsce drugie należało do pierwszego solowego albumu Artura Rojka „Składam się z ciągłych powtórzeń”. Podium zamknęła legendarna formacja Pink Floyd i ich piętnaste w dorobku wydawnictwo — „The Endless River”.
O wiele ciekawiej wygląda lista bestsellerów w segmencie cyfrowym. Pierwsze miejsce zajął przebój „My Słowianie” duetu Donatan i Cleo, a kolejne — „Bałkanica” zespołu Piersi, „Timber” Pitbulla i Ke$hy oraz „Feel This Moment” duetu Pitbull i Christina Aguilera.