Rozmowy ruszyły, ale pozycję negocjacyjną polskiego rządu osłabiają nowe, poważne zarzuty, wysuwane przeciw prezesowi PKN.
Komunikat wydany przez stronę węgierską po spotkaniu ministrów Piotra Czyżewskiego i Laszlo Csaby przypomina dawne czasy.
— Ministrowie szczegółowo zajęli się sprawami sektora energetycznego. Wyrazili zadowolenie z dotychczasowej współpracy ekspertów z Polski i Węgier i ustalili, że istnieją warunki do kontynuowania owocnej współpracy między państwami — ogłosił węgierski resort finansów.
W piątkowym spotkaniu w Budapeszcie uczestniczyli m.in. Zbigniew Wróbel, prezes Orlenu, oraz Zsolt Hernadi, szef węgierskiego koncernu MOL. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami rozmawiano o możliwości stworzenia aliansu regionalnego, który stanowiłby wstęp do połączenia grup naftowych z Polski i Węgier.
Zdaniem analityków połączenie koncernów z Polski i Węgier pomogłoby im obronić pozycje w Europie Wschodniej przed ekspansją rosyjskich gigantów takich jak Jukos czy Łukoil. Obserwatorzy uważają, że połączenie może napotkać liczne trudności i będzie wymagać silnego politycznego poparcia obu rządów.
Oponenci fuzji już teraz podnoszą zarzuty, że firma łączona przez oba rządy pozostanie domeną działania polityków i urzędników państwowych, a zatem nie będzie w stanie skutecznie konkurować z zachodnimi koncernami naftowymi.
O skali trudności przekonują też ostatnie zarzuty o manipulowanie kursem akcji, stawiane Zbigniewowi Wróblowi. Na dzień przed spotkaniem w Budapeszcie agencja Dow Jones podała, że to szef Orlenu stał za przeciekami do mediów, które w maju zachwiały notowaniami polskiej firmy. Prezes Wróbel odrzuca te zarzuty, zaś zwolennicy teorii spiskowej twierdzą, że pojawienie się przecieku miało utrudnić spotkanie ministrów w Budapeszcie.
Na razie wiadomo, że w środę zbiera się rada nadzorcza Orlenu, która może zdecydować o zawieszeniu prezesa zarządu. Zaś następne polsko-węgierskie rozmowy zaplanowano na 19 listopada.