Sztuka była z nim zawsze. Pochodzi z artystycznej rodziny, jego ojciec zajmował się konserwacją malarstwa, a później sam stał się twórcą. Życiowym wyborom sprzyjało także wychowanie w Kazimierzu Dolnym uznawanym za kolebkę malarzy.
– Sztuka przewijała się przez całe moje życie i naturalnie poszedłem w tym kierunku – ukończyłem Akademię Sztuk Pięknych. Wprawdzie nie od dziecka siedziałem w farbach, ale w którymś momencie coś przeskoczyło i zacząłem malować. Moją ulubioną techniką od początku było malarstwo olejne, ale drogi przez sztukę i w sztuce nie zamykałem tylko na malarstwie. Przez długi czas zajmowałem się performansem i sztuką zaangażowaną społecznie. Zawsze były mi bliskie kwestie społeczne, cywilizacyjne, ekologiczne – wspomina Dominik Jałowiński.
Inkluzywność technologii
Głód wiedzy i szerokie zainteresowania artysty spowodowały, że włączył do swojej twórczości technologię. W 2017 r. zainteresował się blockchainem. W swoich obrazach testował NFT, metawersum, AI. W 2019 r. na platformie Cryptovoxel opartej na Ethereum stworzył wirtualną wersję Galerii Śmierć Frajerom. Była to pierwsza w Polsce wystawa tego typu. Polegała na przedstawieniu materialnych obrazów z cyfrowym certyfikatem w formie NFT w wirtualnej rzeczywistości. Obrazy były prezentowane w formie zdjęć gotowych dzieł umieszczonych w trójwymiarowej przestrzeni metaverse i dzięki zastosowaniu technologii blockchain można je było kupić bezpośrednio z cyfrowej wystawy. W 2022 r., tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie, artysta otworzył wystawę 14 artystów, na którą składały się prace zrobione już w wirtualnej rzeczywistości – ale ze względu na zawirowania na świecie pozostała bez rozgłosu.
– Mimo że sztuka cyfrowa ma za sobą kilka dekad, nadal jest dość sceptycznie postrzegana. Gdy stworzyłem cyfrową wersję galerii z fizycznymi pracami prezentowanymi jako NFT, ludzie nie wiedzieli, jak to ugryźć. Pojawiały się nawet głosy, że jako Galeria Śmierć Frajerom po prostu zbieramy pieniądze w formie kryptowalut. Myślę, że wynikało to z tego, że technologia NFT nie istniała jeszcze w publicznej świadomości – mówi Dominik Jałowiński.
Algorytmiczne zachwyty
W 2018 r. zaczął eksperymentować z AI, eksplorując możliwości GAN-ów. Sieci GAN mogą się nauczyć udawać dowolny rozkład danych – tworzyć obiekty podobne, choć nie identyczne z tymi ze zbioru treningowego, np. obrazy, muzykę, tekst. Ta nowa estetyka AI tak go zafascynowała, że nieprzerwanie eksperymentuje z algorytmami sztucznej inteligencji. W takim też duchu powstała najnowsza wystawa malarza „Wobec innego”. Składa się z pięciu dzieł namalowanych przez Dominika Jałowińskiego oraz z ponad 40 ich wersji przekształconych przez AI. Obrazują relację człowieka i maszyny, a w zasadzie zacieranie się granic między nimi. W obrazy przetworzone przez AI Dominik Jałowiński ponownie ingerował, by odbiorcy trudno było odróżnić, które fragmenty dzieła są malowane ludzką ręką, a które wspierane algorytmami i najnowszymi możliwościami druku cyfrowego. Każda praca ma cyfrowy certyfikat autentyczności w formie NFT. Nabywca obrazu otrzyma go razem z fizycznym dziełem.
– Pomysł takiej wystawy narodził się w mojej głowie, gdy zobaczyłem obrazy stworzone przez generatywne algorytmy. Zauważyłem możliwości, jakie daje technologia AI i od razu próbowałem je wykorzystać w praktyce. Przez kilka lat poddawałem swoje obrazy różnym przekształceniom za pomocą narzędzi, które akurat były dostępne. Pierwsze działania były miksowaniem moich analogowych obrazów olejnych, jednak były to twory niskiej jakości. Dopiero mniej więcej dwa lata temu, gdy zaczęły pojawiać się rozwiązania typu open source, mogłem zacząć tworzyć takie obrazy w dobrej rozdzielczości – mówi Dominik Jałowiński.
Artysta pracuje na oprogramowaniu Stable Diffusion, wydanym w 2022 r. modelu generowania obrazów, który zmienia zapisy tekstowe w wizualizacje. Jest to narzędzie open source, co oznacza, że jego kod źródłowy jest dostępny dla każdego. To zachęca do współpracy i wspiera dalszy rozwój oprogramowania. Dominik Jałowiński tłumaczy, że program można zainstalować na własnym komputerze. W przeciwieństwie do innych tego typu aplikacji, które używają algorytmów AI do tworzenia obrazów, artysta ma tu kontrolę nad bardzo dużą liczbą parametrów, np. nad szumem, z którego obraz wychodzi, jego przekształceniami i wielkością tych zmian.
– Cyfrowe obrazy tworzę za pomocą łączenia różnych generatywnych algorytmów AI, które z założenia służą do tego celu. Sam proces jest bardzo podobny do materialnego – pojawia się idea, szkic, dobieram zestaw narzędzi – dzisiaj wszystko bardzo się przeplata. Program trenuję na własnych obrazach. Co więcej, moje opisy dla algorytmu, czyli tzw. prompty, są przeważnie czysto stylistyczne, np. jaki ma być rodzaj farby, jej kolor, czy ma być położona cienko, czy grubo, na jakim podłożu, jakie uderzenie pędzla itd. – wymienia Dominik Jałowiński.
Oswajanie strachu przed zmianą
Eksplorując relacje człowieka z maszyną, malarz dąży w swojej twórczości do zatarcia granic między jednym i drugim. W jego koncepcji człowiek to w zasadzie też maszyna, a DNA to oprogramowanie i zbiór danych, który decyduje o jej kształcie. Dostrzega w dzisiejszym świecie coraz mocniejsze wnikanie technologii do życia człowieka i jego obawy z tym związane. Przez swoją sztukę chce pomóc w zmierzeniu się z umownym Innym.
Weź udział w konferencji “Umowy IT - aspekty prawne i praktyczne” >>
– Traktuję algorytmy AI jako narzędzie, które może nam pomóc w wielu rzeczach, np. usprawnić pracę. Moja sztuka ma pomóc ludziom oswoić lęk, otworzyć się na nieuchronne zmiany i zrozumieć, że nowości nie muszą być zagrożeniem. Sztuka oferuje bezpieczną przestrzeń, gdzie można zetknąć się z tą dynamiczną rzeczywistością i zacząć ją akceptować. Dodatkowo, poza działalnością artystyczną, zajmuję się także edukacją, prowadzeniem kursów i szkoleń w zakresie technologii blockchain oraz kolekcjonowania sztuki wykorzystującej technologię NFT. W zeszłym roku prowadziłem zajęcia ze studentami, a w przyszłym tygodniu w ramach wystawy będę prowadził warsztaty i opowiadał o swoim procesie twórczym – mówi Dominik Jałowiński.
Artysta używa algorytmów nie tylko w malarstwie, stara się też wychodzić z nimi do szerokiej publiczności. Latem uczestniczył w Festiwalu Sztuk Performatywnych w Płocku, podczas którego zamienił się we współczesne cyfrowe medium spirytualistyczne. Z pomocą AI przywołał postaci malarzy Franciszki i Stefana Themersonów – algorytmy stworzyły sylwetki na podstawie zdjęć, opowieści artystów tworzone były na bieżąco przez ChatGPT, a ich głosy zostały odtworzone na podstawie posiadanych zapisów również przy użyciu technologii AI.
– Na pewno nie poprzestanę na jednej wystawie. W zamyśle mam już kolejne, ale zapewne pozostanę w obszarze AI i blokchain. Może spróbuję sił w obrazie ruchomym, może następne wystawy będą bardziej immersyjne, np. z użyciem rozszerzonej rzeczywistości. W moich dziełach światy nadal będą się przenikać, gdyż wierzę, że dzięki temu można pełniej opowiadać o otaczającej nas rzeczywistości – konkluduje Dominik Jałowiński.