Poseł Bury Jan z PSL ma ostatnio kiepską passę. Najpierw zarządził bojkot Tesco w ramach retorsji za wypowiedź premiera Camerona o zasiłkach dla dzieci imigrantów, a kilka dni później wysłał list do banków, nakłaniając je do przewalutowania kredytów frankowych po korzystnym kursie. Niedawno taki sam postulat rzucili posłowie PiS, ale szybko zamilkli, kiedy przypomniano im, jak w 2006 r. naciskali na nadzór na złagodzenie warunków udzielania kredytów frankowych.
Komisja Nadzoru Finansowego w specjalnym oświadczeniu ostrzegła wówczas, że realizacja tych planów zrujnowałaby system bankowy, a z nimi całą gospodarkę. Ministerstwo Finansów przypomniało posłowi Buremu wyliczenia nadzoru: 44,4 mld zł straty sektora po przewalutowaniu, trzy niewypłacalne banki i w konsekwencji zakręcony na lata kurek z kredytami dla gospodarki.
Poseł zdaje się nie czytał też o wyroku węgierskiego Sądu Najwyższego z połowy grudnia 2013 r., który orzekł, że kredyty frankowe są legalne, a kredytobiorcy płacili niższe raty w walucie niż forintach. Węgierski rząd uważał te umowy za niemoralne i żądał ich anulowania.