Hutnicy apelują o sankcje na stal z Rosji i Białorusi. Zapewniają, że zaspokoją popyt, mimo że Cognor szykuje się do modernizacji zakładu. Importerzy mówią: będzie luka.
Dotychczas dostawy stali zza wschodniej granicy stanowiły 20 proc. krajowego zużycia. W ubiegłym roku ukraińskie huty dostarczyły na polski rynek 1,37 mln ton stali, ale wojna skutkuje wstrzymaniem dostaw. Niemal tyle stali, ile z Ukrainy, napłynęło w 2021 do Polski z Rosji i około 320 tys. ton z Białorusi.
Sankcje na oligarchów zatrzymały dostawy
Polscy hutnicy zaapelowali właśnie do premiera Mateusza Morawieckiego, by na forum unijnym zabiegał o objęcie sankcjami wyrobów stalowych z Rosji i Białorusi. Jacek Rożek, wiceprezes Bowimu, informuje jednak, że z tych kierunków dostawy i tak już nie płyną. Z informacji „PB” wynika, że to efekt m.in. objęcia sankcjami rosyjskich oligarchów, np. Aleksieja Mordaszowa, do którego należy koncern hutniczy Siewierstal, dostarczający wyroby stalowe do Polski.
Producenci stali zapewniają, że Europa będzie samowystarczalna.
- Mimo wojny i problemów z łańcuchami dostaw nie zabraknie nam stali. Wprawdzie 25 kwietnia Cognor na nieco ponad miesiąc wyłączy zakład w Gliwicach, by przeprowadzić modernizację, ale już dziś produkujemy na zapas, żeby zabezpieczyć dostawy w czasie przestoju – mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.
Dodaje też, że wolne moce produkcyjne mają zakłady w Europie Zachodniej.

Luka w dostawach podniesie ceny
Jacek Rożek podkreśla natomiast, że w krótkim okresie na rynku mogą wystąpić zakłócenia w płynności dostaw, zarówno wyrobów stalowych, jak i materiałów wsadowych. W dłuższym terminie przedsiębiorcy prawdopodobnie będą w stanie dostosować się do nowych realiów, ale ceny mogą być wyższe. Bowim już szuka dostawców z innych rynków niż wschodnie.
Alternatywnego źródła dostaw szukają też producenci, zwłaszcza w przypadku surowców do produkcji stali.
- W Polsce mamy zapasy rudy na trzy miesiące. Obecnie nie można jej przywieźć z Ukrainy, ale możliwe są dostawy przez porty. Będzie drożej, ale z dostępnością nie powinno być problemów. Większość produkcji stali w Polsce jest zresztą oparta na przetwarzaniu złomu. Być może więc, aby ją utrzymać, konieczne będzie ograniczenie eksportu tego surowca – twierdzi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Podkreśla, że wciąż nie odbudowało się zapotrzebowanie na stal w przemyśle samochodowym, co także uwalnia potencjał dla klientów z innych segmentów rynku.
Podpis: Katarzyna Kapczyńska