Kilka krajów rozpoczyna testy potencjału szczepionki antygruźliczej we wzmacnianiu odporności na koronawirusa. Jednym z trzech europejskich producentów jest giełdowy Biomed Lublin
W nowej sytuacji mogą się przydać stare rozwiązania. W Holandii, Niemczech, Australii i Indiach ruszają badania, które mają zweryfikować tezę o pozytywnym wpływie opracowanej 101 lat temu szczepionki przeciwgruźliczej BCG na odporność organizmu na inne choroby. Jak podaje magazyn „Science”, w ostatnim tygodniu rozpoczęła się rekrutacja ochotników spośród zatrudnionych w ośmiu holenderskich szpitalach, w ramach której 500 osób ma otrzymać szczepionkę, a 500 — placebo. Następnie sprawdzone zostanie, czy szczepionka zwiększyła odporność organizmu i ograniczyła „nieplanowane nieobecności w pracy”. Podobne badania startują na Uniwersytecie w Melbourne czy w niemieckim Instytucie Maxa Plancka.

— Szczepionka prawdopodobnie nie wyeliminuje zachorowań na koronawirusa, ale jest możliwe, że obniży jego wpływ — komentuje dla „Science” Eleanor Fish, immunolog z Uniwersytetu Toronto.
Gruźlicza nadzieja
Gruźlica jest chorobą wywoływaną przez prątka gruźlicy, czyli bakterię. Skąd więc pomysł, że szczepionka mogłaby pomóc w obronie przed wirusami? Wszystkie nowe testy opierają się na publikowanych w ostatnich latach badaniach duńskiego zespołu badaczy, pracującego w Gwinei Bissau, z których wynika, że zaszczepienie przeciw gruźlicy zmniejsza liczbę infekcji przez znane patogeny o 30 proc. w ciągu pierwszego roku od podania. W uproszczeniu szczepionka ma powodować szybką i intensywną reakcję systemu odpornościowego, która sprawia, że organizm jest w stanie skutecznie walczyć również z innymi chorobami, nie tylko o podłożu bakteryjnym.
Badania te były jednak krytykowane z powodu metodologii. W zamówionej przez Światową Organizację Zdrowia recenzji stwierdzono, że szczepionka może obniżać śmiertelność wśród dzieci (a to im najczęściej się ją podaje), ale obserwacje prowadzone były zbyt krótko, a ich interpretacja mogła być stronnicza, więc „zaufanie co do wyników jest niskie”.
Szkolenie odporności
Profesor Ewa Augustynowicz-Kopeć z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc potwierdza, że w ostatnim czasie w wielu publikacjach zwraca się uwagę na tzw. szkolenie układu odporności wrodzone, które rozwija się pod wpływem różnych czynników stymulujących. Szkolenie takie „przechodzą” makrofagi i monocyty, czyli komórki częściowo odpowiedzialne za reakcje organizmu na zagrożenie.
— Stwierdzono, że szczepienie BCG powoduje aktywację tych komórek. Aktywacja takiej przetrenowanej odpowiedzi immunologicznej pozwala na wczesną reakcję organizmu na różnego rodzaju infekcje bakteryjne i wirusowe. W wyniku BCG zaobserwowano redukcję wskaźników umieralności, zachorowalności, hospitalizacji, a także zmniejszenie ryzyka wystąpienia nowotworów, chorób alergicznych oraz zakażeń dolnych dróg oddechowych — wylicza prof. Ewa Augustynowicz-Kopeć.
Ekspertka wskazuje m.in. na hiszpańskie długookresowe badania, w których sprawdzono przyczyny hospitalizacji prawie 0,5 mln dzieci w ciągu 20 lat.
— Stwierdzono, że dzieci szczepione po urodzeniu BCG były istotnie statystycznie rzadziej hospitalizowane z powodu zakażenia układu oddechowego lub posocznicy w porównaniu z dziećmi, których nie zaszczepiono — mówi prof. Ewa Augustynowicz-Kopeć.
Polska produkcja
Szczepionka na gruźlicę została opracowana w 1919 r. W kolejnych dekadach stosowano ją powszechnie w wielu krajach na świecie, ale wraz z wyraźnym spadkiem zachorowań kolejne państwa zaczęły odchodzić od obowiązkowych szczepień. Nie prowadzi się ich m.in. w USA, Hiszpanii, Niemczech i we Włoszech. We Francji, Wielkiej Brytanii i krajach skandynawskich szczepi się tylko dzieci z grup ryzyka, natomiast w takich państwach jak Polska i większość krajów Europy Środkowej i Wschodniej, a także Korea Południowa szczepienia na gruźlicę są obowiązkowe. Szczepionkę podaje się w nich dzieciom w pierwszych dniach życia. W Polsce jedynym producentem tej szczepionki jest giełdowy Biomed Lublin, który wytwarza ją od lat 50.
— Naszym głównym odbiorcą jest Ministerstwo Zdrowia. Przez kilka lat dostarczaliśmy też szczepionkę komercyjnie do Francji, zarejestrowaliśmy ją na Ukrainie i w Uzbekistanie, wygraliśmy przetargi na Węgrzech i Litwie, dostarczamy też partie do Słowenii, Serbii, Bośni i Hercegowiny, Czech i Australii — wylicza Marcin Piróg, prezes Biomedu Lublin.
Choć szczepionka nie jest chroniona patentem, w Europie producentów jest niewielu.
— Poza nami to państwowa firma w Bułgarii oraz spółka z Danii. Sama szczepionka nie podlega ochronie, ale chroniony jest nasz unikatowy podszczep Moreau, który według badań ma najmniej efektów niepożądanych — mówi Marcin Piróg.
W ubiegłym roku przychody wygenerowane przez Biomed na szczepionce wyniosły 7,2 mln zł. Na tej samej linii produkcyjnej wytwarzany jest też lek Onko BCG, który wykorzystuje szczepionkę przeciwgruźliczą do walki z powierzchownymi i nieinwazyjnymi nowotworami pęcherza moczowego.
— Chcemy też prowadzić badania nad skutecznością szczepionki w leczeniu innych chorób i w ogólnym wzmacnianiu odporności organizmu, choć oczywiście potrzebowalibyśmy na to dodatkowego finansowania. Informacje o testowaniu szczepionki w walce z epidemią koronawirusa są nowe, pochodzą z początku ubiegłego tygodnia, więc nie otrzymaliśmy jeszcze nowych zamówień, ale w razie potrzeby jesteśmy gotowi do zwiększenia produkcji — mówi Marcin Piróg.
Podpis: Marcel Zatoński