
Podczas wtorkowego posiedzenia Bank Rezerw Australii podniósł kluczową stawkę o 50 punktów bazowych do poziomu 1,35 proc. Taka decyzja była oczekiwana przez większość rynku. Była to czwarta z rzędu podwyżka po tym, jak w maju RBA rozpoczął cykl zaostrzania swojej polityki z rekordowo niskiego poziomu 0,1 proc., by przeciwdziałać rosnącej inflacji.
RBA jest o tyle w dobrej sytuacji, że ma wsparcie ze stronu bardzo mocnego rynku pracy oraz silnych fundamentów gospodarki, którą od pewnego czasu napędza dodatkowo, wzmocniony wysokimi cenami eksport surowców.
Rozgrzana gospodarka i pozostające na wysokim poziomie wydatki konsumentów wraz ze zrostem ogólnoświatowych kosztów energii są jednak dobrą pożywką dla presji inflacyjnej.
A ta, w celu jej ograniczenia wymaga dalszych działań ze strony RBA.
Bank spodziewa się dalszego wzrostu stóp procentowych w nadchodzących miesiącach, ale nie jest to na z góry ustalonej ścieżce – powiedział szef RBA Philip Lowe.
Spekuluje się, że RBA może – by nie zdusić nadmiernie gospodarki - powrócić do ruchów o ćwierć punktu w październiku. Szanse na taki scenariuszu szacowane są obecnie na 50 do 50.
Tymczasem jak wskazuje wycena swapów, rynek prognozuje, że do końca 2022 roku stopy wzrosną o kolejny 1 proc.. Obecnie mediana szacunków ekonomistów zakłada, że stopa pieniężna osiągnie szczyt na poziomie 3 proc. w tym cyklu, podczas gdy rynek spodziewa się, że będzie to 3,8 proc. do połowy 2023 roku.