Ceny wieprzowiny, które na początku tego roku spadły do najniższego poziomu od trzech lat, w ostatnich miesiącach utrzymują się nieco wyżej. Konsumenci powodów do narzekań nie mają. A producenci? Kontrolowane przez duński kapitał Goodvalley Agro, jeden z największych hodowców trzody chlewnej w kraju, który w ubiegłym roku ze sprzedaży żywca wygenerował ponad 0,5 mld zł przychodów, też nie narzeka, choć ten wynik był o ponad 10 proc. gorszy niż rok wcześniej.
- Ceny wieprzowiny są dość stabilne, choć spadają w porównaniu do ubiegłego roku. To w dużej mierze efekt obniżki cen pasz, czyli przede wszystkim zbóż, które odpowiadają za 70 proc. kosztów produkcji wieprzowiny. Nakłada się na to polityka promocyjna sieci handlowych - mówi Grzegorz Brodziak, prezes Goodvalley Agro.
Wieprzowina pozostaje najchętniej konsumowanym mięsem w Polsce.
- Spożywamy go przeciętnie 40 kg rocznie, rośnie też konsumpcja drobiu, którego spożycie to ok. 30 kg. Ten poziom jest oczywiście o 50 proc. niższy niż 20 lat temu, ale nie obserwujemy znaczącego spadku mimo dość dużego szumu wokół bezmięsnych alternatyw. Roślinne zamienniki mają swoją relatywnie niewielką niszę - mówi Grzegorz Brodziak.
Spada natomiast podaż. W ubiegłym roku pogłowie trzody chlewnej w Unii Europejskiej obniżyło się o ok. 7 proc. W Polsce według danych GUS na koniec ubiegłego roku było najniższe od końca II wojny światowej.
- W zasadzie tylko Hiszpania notuje wzrost produkcji. W innych krajach, w tym Polsce, ona spada. O ile w drobiu czy wołowinie jesteśmy jako kraj eksporterem, to w wieprzowinie staliśmy się importerem. Sprowadzamy zarówno mięso, jak i żywe zwierzęta o wartości 6 mld zł rocznie - tłumaczy Grzegorz Brodziak.
Import może być jeszcze większy po wejściu w życie umowy Unii Europejskiej z krajami Mercosur.
- Z Ameryki Południowej już teraz importujemy dużo - a będziemy jeszcze więcej - surowców do produkcji rolnej, przede wszystkim śruty sojowej, bo jest po prostu tańsza, a to białko potrzebne do produkcji pasz. My stoimy na stanowisku, że ta umowa zagraża polskiemu rolnictwu, szczególnie produkcji zwierzęcej. Jeśli nie możemy jej zablokować, musimy wypracować i wdrożyć klauzule ochronne zarówno w zakresie wolumenu importu, jak i kontroli jakości sprowadzanych produktów - podkreśla Grzegorz Brodziak.
Goodvalley ma w Polsce własne uprawy - i to bardzo duże.
- Użytkujemy ponad 12 tys. ha upraw. To jedno z największych gospodarstw towarowych w Polsce, w której przeciętna wielkość areału to 11 ha. Liczymy na przedłużenie umów dzierżawy z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa. W naszych planach jest rozbudowa produkcji trzody w całym łańcuchu wartości - stanowisk dla macior, liczby warchlaków, skali tuczarni - mówi prezes Goodvalley Agro.
Podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu firma ogłosiła plan budowy biometanowni.
- W polskim rolnictwie, hodowli i przemyśle rolno-spożywczym wytwarza się rocznie 150 mln bioodpadów, których przetworzenie pozwalałoby na produkcję nawet 5 mld m sześc. biometanu, czyli jednej czwartej krajowego zapotrzebowania. Od 20 lat wytwarzamy prąd i ciepło w biogazowniach. W sprawie biometanowni prowadzimy analizy finansowe i poszukujemy partnera branżowego, z którym moglibyśmy zrealizować inwestycję. Ostateczne decyzje powinny zapaść w przyszłym roku - zapowiada Grzegorz Brodziak.