Syndyk Jedynki Wrocławskiej kwestionuje istnienie irackich kontraktów

opublikowano: 2004-09-10 13:34

Syndyk masy upadłościowej Jedynki Wrocławskiej twierdzi, że nie ma żadnych dokumentów potwierdzających istnienie kontraktów w Iraku. Natomiast władze postawionego w stan upadłości przedsiębiorstwa budowlanego uważają, że zrealizowanie kontraktów na budowlę osiedli mieszkaniowych w Iraku ciągle jest jeszcze możliwe.

W połowie marca tego roku ówczesny rzecznik prasowy Jedynki Wrocławskiej Andrzej Polaczkiewicz, powołując się na prezesa firmy Krzysztofa Baszniaka poinformował, że przedsiębiorstwo wygrało trzy przetargi na budowę osiedli mieszkaniowych, każde na 500 mieszkań, w Bagdadzie, Basrze i Karbali. Wysokość umowy miała opiewać na 41 mln dolarów.

Jednak 10 sierpnia wrocławski sąd postawił Jedynkę w stan upadłości. Wyznaczony przez sędziego syndyk w

przedsiębiorstwie, Piotr Koszczuk zaprzeczył w rozmowie z PAP, jakoby był w posiadaniu dokumentów potwierdzających istnienie jakichkolwiek pism potwierdzających, że Jedynka brała udział w przetargach w Iraku, oraz, że je wygrała.

Stanowisko to dziwi Polaczkiewicza, który stwierdził, że syndyk otrzymał od poprzedniego kierownictwa firmy wszystkie dokumenty przedsiębiorstwa, w tym także te dotyczące dokumentacji przetargowej.

"On dostał wszystkie dokumenty, także te dotyczące kontraktów irackich. Syndyk rozgłasza informacje nieprawdziwe. I ma na koncie inne nieprawidłowości, takie jak próby nakłonienia poprzedniego kierownictwa do zrzeczenia się umów, czy przerwanie produkcji, gdzie zostało zatrudnionych 140 osób" - powiedział PAP Andrzej Polaczkiewicz.

Były rzecznik prasowy Jedynki dodał, że nie rozumie, czemu syndyk kwestionuje istnienie irackich kontraktów, skoro nawet telewizja pokazywał podpisanie umowy pomiędzy administratorem Iraku Paulem Bremerem a Baszniakiem. Według Polaczkiewicza, kontrakty na budowę osiedli można jeszcze uratować, ponieważ "jest to międzynarodowe zobowiązanie,

potwierdzone przez polskie władze".

"Moim zdaniem jest bardzo ważne dotrzymanie terminów, żeby to się nie stało przedmiotem kar umownych. Ale to jest sprawa syndyka. On ma w ręku wszelkie możliwości do tego, żeby firmę uratować, tak żeby zaspokoić roszczenia wierzycieli, których jest niemało" - zakończył były rzecznik.

W Jedynce od początku roku trwał konflikt, który rozpoczął się od jednodniowego strajku ponad 140 pracowników, którzy domagali się wypłaty zaległych pensji. Na początku marca dyscyplinarnie zwolniono ich za to z pracy i wtedy rozpoczęli okupację siedziby firmy. Po miesiącu zostali stamtąd usunięci siłą przez ochroniarzy, wynajętych przez zarząd. Od tego czasu

protestowali przed budynkiem firmy.

Jedynka Wrocławska popadła w problemy finansowe. Firma, która zalegała z płatnościami, pozostawiła po sobie około 6 mln zł długów u 500 wierzycieli. Jej kierownictwo liczyło, że z długów podźwigną firmę wygrane kontrakty na budowę osiedli w Iraku.

Tymczasem przed miesiącem sąd postawił w stan upadłości to najstarsze wrocławskie przedsiębiorstwo budowlane.