Szantaż gwarancjami

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2013-01-10 00:00

Gwarancje bankowe miały chronić przed niesolidnością wykonawców. Coraz częściej są narzędziem wywierania na nich presji

Wykonujesz zlecenie. Nic nie zapowiada katastrofy aż do momentu, gdy dostajesz od banku informację, że masz mu oddać równowartość kwoty, na jaką wystawił ci gwarancję niezbędną do realizacji kontraktu. Zdziwiony? Być może padłeś ofiarą szantażu — twój zleceniodawca postanowił w specyficzny sposób renegocjować kontrakt, wykorzystując do tego Bogu ducha winne banki.

Dużemu nie podskoczą

Żądania wypłaty wpływające do instytucji finansowych dotyczą co setnej gwarancji. Rośnie jednak odsetek takich roszczeń, które są następnie wycofywane. W 2012 r. takie przypadki stanowiły około 80 proc. ogółu złożonych wniosków do Banku Pekao. To o około 30 pkt procentowych więcej niż rok wcześniej. Podobne tendencje obserwują inne instytucje finansowe.

— Widzimy takie zjawisko i ono narasta. Nasiliło się zwłaszcza w listopadzie i grudniu 2012 r. Dotyczy głównie gwarancji wystawianych średnim firmom. Omija te największe — mówi Piotr Utrata z ING Banku Śląskiego.

— W poprzednich latach zjawisko nieuzasadnionego sięgania po gwarancje nie było powszechne, ale w minionym roku nastąpiła eskalacja problemu — dodaje Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego i członek zarządu MSF Polska. Żądania wypłaty gwarancji zaczynają być traktowane jako sposób wywierania presji na kontrahentów.

— To często efekt pata w negocjacjach. Wygląda to tak, że beneficjent składa w banku roszczenie o wypłatę gwarancji, a tuż po tym przychodzi od niego pismo z prośbą o jej wstrzymanie, bo negocjuje z firmą, której bank udzielił gwarancji — mówi Piotr Winnicki, dyrektor ds. finansowania handlu w Raiffeisen Bank Polska.

W 2011 r. Raiffeisen Bank Polska zanotował 11-procentowy wzrost liczby roszczeń z gwarancji zgłaszanych do wypłaty, ale ostatecznie niewypłaconych. Od tamtego czasu ich udział utrzymuje się na poziomie 55-57 proc.

Bank płaci szybko

Gwarancja to zobowiązanie instytucji finansowej do pokrycia zobowiązań klienta wobec jego kontrahenta, zwanego beneficjentem. Prawie zawsze jest płatna „na każde żądanie”, co oznacza, że bank wypłaca beneficjentowi pieniądze, sprawdzając jedynie formalny aspekt żądania wypłaty, nie wnikając w jego merytoryczną zasadność.

Wypłata następuje „bez zbędnej zwłoki”, co w praktyce oznacza termin do siedmiu dni. W tym czasie bank zwraca się do firmy, której wystawił gwarancję, o zwrot pieniędzy, które wypłaca beneficjentowi. Jeśli ta ich nie ma ani nie jest w stanie pożyczyć, bank może przystąpić do egzekucji zabezpieczeń gwarancji. Tymi bywają lokaty, papiery wartościowe, cesje należności czy hipoteki.

Nawet dla firm o dobrej sytuacji finansowej sięgniecie po zabezpieczenia przez bank jest dotkliwe. Właśnie ten aspekt dostrzegła część potencjalnych beneficjentów. Tym bardziej że polskie sądy są na tyle ospałe, że zablokowanie wypłaty gwarancji jest bardzo trudne. Dlatego po złożeniu roszczenia wypłaty zleceniodawca gwarancji jest w gorszym położeniu — przyznają przedstawiciele banków.

— Kojarzę zaledwie dwa lub trzy przypadki, w których wypłatę gwarancji udało się zablokować na drodze sądowej — mówi Zbigniew Kotlarek.

Przeciąganie liny

W toku negocjacji, po złożeniu roszczenia, beneficjent może oczekiwać obniżenia ceny lub wykonania dodatkowych prac nieobjętych kontraktem. Złożenie roszczenia może też być presją na zleceniodawcę kontraktu, by zapłacił za źle wykonane prace.

— Beneficjent składający nieuzasadnione roszczenie nie jest bezkarny. Ale dochodzenie racji w sądzie jest na tyle długotrwałe, że zdarzają się firmy, które z premedytacją składają nieuzasadnione roszczenia, chcąc zyskać kosztem kontrahentów — twierdzi przedstawiciel sektora bankowego pragnący zachować anonimowość.

Co ciekawe, choć gwarancje są nieodłącznym elementem przetargów publicznych, to bankowcy zgodnie twierdzą, że takie gwarancje stanowią zdecydowaną mniejszość ogółu wystawianych, a niemal w ogóle nie występują wśród tych, których wypłatę beneficjenci odwlekają. Niektórzy twierdzą, że wynika to z tego, że kontrakty z sektorem publicznym są silniej regulowane przez prawo niż relacje typowo komercyjne.

OKIEM EKSPERTA

Blokada wypłaty jest mało realna

DR MARCIN OLECHOWSKI

partner w kancelarii Sołtysiński, Kawecki, Szlęzak

Cały pomysł na gwarancję polega na tym, że w zasadzie nie powinno być możliwości zablokowania jej wypłaty. Bank sprawdza tylko warunki formalne i wypłaca beneficjentowi pieniądze. Próbować zablokować wypłatę gwarancji można na dwa sposoby. Pierwszy polega na zwróceniu bankowi uwagi na formalne niedociągnięcia wniosku o wypłatę lub przekonaniu banku, że wypłata jest nienależna. To z reguły nie działa, ale można zyskać trochę czasu. Drugi sposób polega na uzyskaniu sądowego zabezpieczenia w postaci zakazu dokonania wypłaty. Sądy wydają jednak takie decyzje niechętnie. I nie jest to wyłącznie cecha polskich sądów. Są kraje, w których uzyskanie sądowego zakazu wypłaty gwarancji płatnej „na każde żądanie” jest wręcz niedopuszczalne.