"Filozofią tego rządu zawsze było takie podejście do polityki fiskalnej, by służyła ona jak najlepiej gospodarce, a więc ograniczanie wydatków państwa, kiedy jest to możliwe, a robienie tego w taki sposób, aby nie szkodziło to wzrostowi gospodarczemu" - powiedział Szczurek podczas debaty nad sprawozdaniem z realizacji budżetu w 2014 r.
Szef resortu finansów ocenił, że wzrost gospodarczy przyspiesza i sektor prywatny odzyskuje siły, więc to jest moment na ograniczanie deficytu i zmniejszanie długu publicznego.
Odniósł się także do zarzutów opozycji, że rząd musiał sięgnąć po pieniądze gromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych, by uporać się z długiem publicznym. "W okresie ostatnich siedmiu lat, do 2014 r. (...) wzrost długu publicznego w Polsce był nie tylko jednym z najniższych po uwzględnieniu OFE, ale też był piąty najniższy bez uwzględnienia jakichkolwiek zmian w systemie emerytalnym. Jeżeli ktoś nie wierzy w tego rodzaju statystyki niech spojrzy, ile wynoszą koszty obsługi długu publicznego, jakie są rentowności obligacji skarbowych. One nigdy nie były takie niskie jak dziś" - tłumaczył Szczurek.
Minister podkreślał także podczas swojego wystąpienia, że Polska nie jest już odbiorcą netto kapitału. "Nie, to Polska inwestuje więcej za granicą, niż inwestuje się w Polsce. Mamy nadwyżkę w bilansie handlowym, eksportujemy więcej niż importujemy już od ponad roku. Uwzględniając przepływy z Unii Europejskiej to Polska lokuje swoje oszczędności w innych krajach i to my będziemy transferowali zyski do Polski z tych inwestycji. To jest miara stabilności naszej gospodarki" - mówił szef resortu finansów.
Dzisiaj wzrost płac w Polsce może i powinien być wyższy. Dzięki temu, że udało się odzyskać równowagę. powiedział minister Szczurek.
"Pojawiły się zarzuty, że płace nie nadążały za PKB od 2009 roku. Tak rzeczywiście było, ale jak inaczej osiągnąć równowagę? Można oczywiście mieć sytuację taką, jak w latach dwutysięcznych w Hiszpanii i w innych krajach, gdzie płace rosły bardzo szybko, ale to kończy się ogromnym zadłużeniem całego państwa, nie tylko rządu i w ostatecznym rachunku być może kryzysem. Dziś po odzyskaniu tej równowagi ten wzrost płac może być i powinien być wyższy" - powiedział minister podczas sejmowej debaty nad sprawozdaniem z realizacji budżetu w 2014 r.
