Głównymi tematami szczytu chińsko-unijnego będą nierównowaga handlowa, dostęp do rynku, subsydia oraz stanowisko Pekinu wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W stolicy Chin przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen spotkają się z przywódcą ChRL Xi Jinpingiem i premierem Li Qiangiem.
Napięte stosunki
Szczyt został zorganizowany w momencie napiętych stosunków między partnerami, które uległy znacznemu pogorszeniu po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę w 2022 r. Palącą kwestią jest także obawa UE przed uzależnieniem gospodarczym od Chin, które – jak przypuszczają Europejczycy – Pekin mógłby instrumentalizować przeciwko UE, jak wcześniej uczyniła to Moskwa. Stąd strategia ograniczania ryzyka związanego z zależnościami ekonomicznymi, tzw. de-risking, do której często odwołuje się Komisja Europejska w kontekście Chin.
Pojawiły się głosy, że wzajemne stosunki mogą jednak ulec poprawie w związku z powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu. Część analityków twierdzi, że załamanie w relacjach transatlantyckich i protekcjonistyczny zwrot w polityce USA sprawiają, że Chiny stają się bardziej atrakcyjnym partnerem dla UE.
Rzeczywiście Bruksela w ostatnich miesiącach przyspieszyła rozmowy handlowe z partnerami na całym świecie, próbując przygotować się na amerykańskie cła. Strategia ta skupia się jednak nie na „rywalach systemowych”, jak określane są w unijnych dokumentach Chiny, a raczej na państwach „podobnie myślących”. W Azji należy do nich m.in. Indonezja czy Japonia; szczyt Japonia-UE odbywa się w Tokio dzień przed spotkaniem w Pekinie.
W ostatnich tygodniach doszło jednak do kolejnych starć słownych między stronami. Jak nieoficjalnie mówią PAP unijni dyplomaci, przed szczytem oczekiwania na rozwiązanie sporów między UE a Chinami – od gospodarki po geopolitykę – są niskie.
Zdaniem Brukseli relacje gospodarcze z ChRL wymagają „zrównoważenia”. UE zarzuca Chinom ogromną dysproporcję między eksportem a importem oraz - jak to określiła przewodnicząca KE von der Leyen - „najwyższą w historii nadwyżkę handlową”. W 2024 r. UE wyeksportowała do Chin towary i usługi o wartości 213 mld euro, a Chiny do UE – 519 mld.
Obawy o strategiczne sektory
Szczególne obawy UE budzi napływ chińskich towarów w sektorach strategicznych, takich jak motoryzacja czy zielone technologie. Wspólnota martwi się, że dotowany eksport towarów, sprzedawany po znacznie niższych cenach niż europejskie odpowiedniki, wyprze rodzime firmy, co zaszkodzi unijnej gospodarce i jednocześnie uzależni ją od Chin. Dlatego UE, próbując chronić swój przemysł, nałożyła w 2024 roku cła na produkowane w Państwie Środka samochody elektryczne – rozwiązanie, które Pekin próbuje zastąpić systemem cen minimalnych; samochody nie mogłyby być sprzedawane poniżej ceny ustalonej wspólnie z UE.
Wspólnota nie jest też zadowolona z chińskich restrykcji na eksport metali ziem rzadkich, kluczowych dla rozwoju przemysłu nowych technologii, oraz braku wzajemności w dostępie do swojego rynku. W tym kontekście w czwartek dyskutowana może być decyzja KE, która w czerwcu wyłączyła chińskie firmy z przetargów na sprzęt medyczny, uzasadniając ten ruch barierami po stronie Państwa Środka.
Problematyczne stanowisko Pekinu
Kwestią problematyczną pozostaje również stanowisko Chin wobec wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Choć Chiny oficjalnie deklarują neutralność wobec rosyjskiej inwazji, to – zdaniem UE – są w istocie kluczowym graczem umożliwiającym Moskwie prowadzenie wojny. Bruksela zarzuca Pekinowi ciche wspieranie Rosji poprzez import surowców, sprzedaż technologii czy wysyłanie komponentów o podwójnym zastosowaniu, cywilnym i wojskowym. Stąd unijnymi sankcjami wobec Rosji objętych jest szereg chińskich podmiotów, w tym dwa banki wpisane do ostatniego, 18. pakietu restrykcji.
Nadzieje na porozumienie
Z kolei Pekin przed szczytem akcentuje potrzebę stabilności w stosunkach, mając nadzieję, że ten przekaz trafi na podatny grunt w kontekście turbulencji w relacjach transatlantyckich. Rzecznik chińskiego MSZ Guo Jiakun stwierdził, że 25. szczyt Chiny–UE będzie okazją do „właściwego rozwiązania rozbieżności i tarć” między „dwiema głównymi siłami napędzającymi wielobiegunowość, dwoma głównymi rynkami wspierającymi globalizację i dwoma głównymi cywilizacjami promującymi różnorodność”.
Strony liczą na osiągnięcie pewnych konkretnych porozumień w mniej spornych obszarach, takich jak klimat, bioróżnorodność i transformacja energetyczna. Chociaż Chiny są jednym z największych emitentów zanieczyszczeń na świecie, w ostatnich latach poczyniły tu duże postępy, m.in. zwiększając udział odnawialnych źródeł energii i rozwijając zielone technologie.
Jednym z tematów obrad przywódców będzie negocjowany tzw. traktat plastikowy ONZ, który ma zawierać cele dotyczące wyeliminowania zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi. Chiny, które odpowiadają za 30 proc. globalnej produkcji plastiku, forsują zapis, by zobowiązania zależały od sytuacji poszczególnych państw, a kraje rozwijające się ponosiły mniejszy ciężar niż rozwinięte, w przeciwieństwie do propozycji UE.
