
Na razie nie spełniły się spekulacje i nadzieje związane ze zmianą w dotychczasowej polityce japońskiego banku centralnego pod kierownictwem nowego prezesa. Jeszcze przed objęciem przez Kazuo Uedę schedy po Haruhiko Kurodzie pojawiały się opinie o szybkim odejściu Banku Japonii od ultrałagodnego nastawienia w polityce pieniężnej. Wszystko wskazuje jednak na to, że przynajmniej w krótkim terminie, nie ma co oczekiwać rewolucji.
Ueda jasno dał do zrozumienia, podczas wtorkowego wystąpienia w parlamencie, że w obecnej chwili i sytuacji konieczne jest utrzymanie ultraliberalnej polityki.
Będziemy cierpliwie kontynuować łagodzenie polityki monetarnej, ponieważ do trwałych i stabilnych podwyżek cen o 2 proc., czyli naszego celu, pozostaje jeszcze daleka droga – oświadczył szef BOJ.
Przyznał, że bank oczekuje wyraźnego spadku inflacji poniżej pułapu 2 proc. w połowie bieżącego roku fiskalnego. Później inflacja powinna odbić, ale – jak podkreślił Ueda – istnieje duża niepewność co do perspektyw.
Japonia przez dekady mierzyła się z dezinflacją. Post pandemiczna inflacja, zaogniona rosyjską inwazją na Ukrainę, która doprowadziła do kryzysu energetycznego i żywnościowego, wyniosła ceny w japońskiej gospodarce do poziomów przekraczających znacznie cel BOJ. Inflacja wspierana jest najsilniejszymi od lat podwyżkami wynagrodzeń. Jak jednak twierdzi bank centralny, wiele składowych inflacji ma tymczasowy charakter i biorąc pod uwagę specyfikę gospodarki Kraju Kwitnącej Wiśni oraz mentalność społeczeństwa, trudno będzie trwale podtrzymywać inflację na poziomie zbliżonym do celu.
Zgodnie z prognozami sporządzonymi w kwietniu, Bank Japonii oczekuje, że bazowa inflacja konsumencka wyniesie 1,8 proc. w roku podatkowym kończącym się w marcu 2024 r., poniżej prognozy 2,3% w ankiecie opublikowanej 15 maja przez Japan Center for Economic Research.
Podczas posiedzenia zaplanowanego na 27-28 lipca BOJ dokona przeglądu swoich kwartalnych prognoz wzrostu i inflacji.