
Szef Banku Japonii przyznał, że w otoczeniu występuje zbyt wiele nieprzewidywalnych zmiennych, by móc dostarczyć rynkowi konkretne terminy związane choćby z dochodzeniem co celu inflacyjnego.
Czas konieczny do wystąpienia wpływu polityki pieniężnej na gospodarkę może się znacznie zmieniać w zależności od okoliczności i sytuacji. Dlatego nie jest wskazane ustalanie żadnych, szczególnie sztywnych, ram czasowych – wyjaśniła Ueda.
Równocześnie szef BOJ powiedział, że jest a wcześnie, by bank centralny rozpoczął twardą debatę nad szczegółami strategii wyjścia z ultraluźnej polityki, w tym czy i kiedy bank mógłby rozpocząć sprzedaż swoich udziałów w funduszach powierniczych nieruchomości (REIT). Tym samym ponownie w czasie oddalają się oczekiwania części inwestorów i ekonomistów na rozpoczęcie procesu zacieśniania polityki pieniężnej w japońskiej gospodarce. NA tym polu mocno ona odstaje od decyzji podejmowanych choćby przez amerykański Fed czy EBC, co niekorzystnie wpływa m.in. na wycenę jena.
Agencja podkreśla, że stanowisko nowego szefa Banku Japonii wyraźnie kontrastuje z poprzednikiem na tym stanowisku, Haruhiko Kurodą, który był zwolennikiem wyznaczania twardych granic czasowych. Niestety nie przynosiło to efektów, jak choćby w przypadku dążenia BOJ do podciągnięcia inflacji do celu banku centralnego na pułapie około 2 proc. Choć w momencie przyjmowania takiego założenia w 2013 r. przyjęto, że dojdzie do tego w ciągu dwóch lat, jednak dopiero w zeszłym roku inflacja w Japonii zdołała przekroczyć ten próg. I to raczej na skutek sytuacji na świecie, m.in. z powodu problemów z łańcuchami dostaw, kryzysu energetyczno-żywnościowego wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę, a nie poprzez politykę pieniężną.