Podobno potrzeba jest matką wynalazków, a przetrwają tylko ci, którzy potrafią się dostosować do nowych warunków. BMW chyba wzięło sobie to do serca.
Gdzie się podziały tamte prywatki? Taką piosenkę nucą sobie zapewne wszyscy bywalcy motoryzacyjnych premier. Branża eventowa dostała mocnego kopniaka od koronawirusa. Konferencje, prezentacje, spotkania są dziś organizowane raczej w sieci, więc producenci aut też muszą się dostosować i szukają nowych kanałów. BMW tym razem nie zorganizowało premiery z publicznością, wielkiego branżowego spotkania, ale wsadziło swojego szefa do auta i wzięło na przejażdżkę. Dosłownie.
- To wyjątkowe miasto we wspaniałym kraju, a to szczególna noc. Nazywam się Christian Haririan i jestem nowym dyrektorem generalnym BMW w Polsce. Noc jest wyjątkowa, ponieważ nowe BMW serii 4 coupe właśnie trafiło do salonów w Polsce. W normalnych okolicznościach przedstawiłbym ten samochód na konferencji prasowej lub przy okazji innego wydarzenia, ale wszyscy wiemy, że obecnie nie jest to możliwe, więc mój zespół i ja zdecydowaliśmy, że powinienem osobiście opowiedzieć wam o tym niesamowitym aucie - mówi szef niemieckiego koncernu odpowiedzialny za nasz rynek.

Następnie mamy efektowne ujęcia nowego BMW przejeżdżającego reprezentacyjnymi ulicami polskiej stolicy i po raz kolejny, patrząc z perspektywy drona, uświadamiamy sobie, że Europa, ba, cały świat, dotarły już do Warszawy i dobrze się tutaj zadomowiły. Stolica kręcona nocą tworzy niesamowite tło. Ale wróćmy do Christiana Haririana, który w filmiku opublikowanym na portalu YouTube przedstawia dwie nowości - siebie i coupe. Menedżer, który przejął stery w polskim oddziale na początku września, wcześniej kierował biznesem bawarskiej firmy w Grecji. Zastąpił Baudouina Denisa, który po trzech latach u nas przeprowadza się do Norwegii.
Christian Haririan związany jest z BMW od 1991 r., a w trakcie swojej kariery oprócz słonecznej Grecji zaliczył również Singapur i Egipt. Oglądając filmik dowiadujemy się, że ma duży dystans do siebie, bo wcielenie się w rolę trochę testera, a trochę youtubera wymaga jednak pewnej odwagi. Mógł przecież siedzieć w szacownym biurze i zlecić nakręcenie materiału jakiemuś influencerowi motoryzacyjnemu, których pełno w sieci.
Nowa rzeczywistość wymaga jednak od menedżerów odwagi i nowego podejścia do prezentowania siebie samych i produktów oferowanych przez firmy, którymi zarządzają. Jeśli już mowa o produkcie, to BMW serii 4 coupe pokazano w czerwcu tego roku, czyli w samym środku pandemii, ale w polskich salonach zadebiutowało pod koniec października. Fanów marki urzeka lub zniechęca nowy grill, w którym charakterystyczne dla BMW płaty w kształcie nerki są około dwa razy większe niż do tej pory. Auto w podstawowej wersji 420i z silnikiem o mocy 184 KM kosztuje 189,9 tys. zł. Ceny topowej wersji M4 competition coupe zaczynają się jednak od 438,9 tys. zł. Tam do dyspozycji jest 510 KM. Takie śmiganie ulicami nocną porą do tanich więc nie należy.
Pomysł na kampanię liczy się dziś jeszcze bardziej niż kiedyś. Sytuacja na rynku motoryzacyjnym jest nie do pozazdroszczenia, więc dilerzy z nadzieją patrzą na każdego wchodzącego do salonu potencjalnego klienta. Nałożyły się na siebie pandemia i wprowadzenie ostrych norm środowiskowych, co załamało popyt na nowe samochody osobowe. Ostatnio informowaliśmy na łamach “PB”, że w całej Europie rynek dosłownie klęknął, natomiast w Polsce między styczniem a końcem października zarejestrowano niespełna 335,2 tys. nowych samochodów osobowych, czyli o ponad 28 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Niektóre marki zanotowały spadek dwucyfrowy, ale nie wszystkie — segment droższych aut jakoś się broni. Od początku roku zarejestrowano w Polsce ponad 59,8 tys. aut osobowych zaliczanych do tej grupy. To rzecz jasna mniej niż rok wcześniej, ale zaledwie o 5,5 proc.
Najlepiej przyspiesza pod górkę sześć marek — Audi, Lexus, Tesla, Bentley, Lamborghini i Alpina. A co z BMW? Z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że tak jak w wielu innych miejscach na świecie zaciętą walkę w klasie premium toczy między sobą trzech niemieckich producentów. Po 10 miesiącach liderem był Mercedes, który zanotował 15,67 tys. rejestracji, wyprzedzając BMW z wynikiem 13,97 tys. i Audi z 12,24 tys. O ile jednak Mercedes stracił tylko 3 proc. rok do roku, a Audi poprawiło się o 11,4 proc., to BMW straciło 15,7 proc. Nowy szef musi więc szukać nowych sposobów na dotarcie do polskich klientów i trochę pojeździć.
Podpis: Łukasz Ostruszka