"(Osiągniecie celu Trumpa) może zająć dekadę, ale myślę, że (Trump) nie powinien być krytykowany za ustanowienie tak ambitnego celu, bo w przeciwnym razie (w Sojuszu pozostaną) kraje, które nadal będą się zastanawiać, czy większe wydatki naprawdę są potrzebne" - oznajmił minister, dodając, że nowy cel jest ważnym ostrzeżeniem dla państw NATO.
Prezydent elekt USA zapowiedział 7 stycznia na konferencji prasowej w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie, że kraje członkowskie NATO powinny przeznaczać na obronność 5 proc. PKB, a nie przynajmniej 2 proc., co jest obecnym celem natowskim.
Polska najbliżej progu 5 proc. wśród krajów NATO
Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził w rozmowie z "FT", że Polska "może stać się transatlantyckim łącznikiem między wyzwaniem postawionym przez prezydenta Trumpa a wdrożeniem (tego celu) w Europie".
Obecnie 23 spośród 32 krajów Sojuszu osiągnęło cel 2 proc., lecz żaden nie wydaje na obronność 5 proc. PKB. Najbliżej tego progu jest Polska, która w tym roku ma przeznaczyć na obronność 4,7 proc. Według danych NATO Stany Zjednoczone wydają obecnie 3,3 proc.
"FT" przypomniał, że polski rząd chce wykorzystać rozpoczętą 1 stycznia półroczną prezydencję w Radzie UE, aby przekonać inne kraje członkowskie, by przeznaczyły na obronność 100 mld euro z przyszłego siedmioletniego budżetu. Kosiniak–Kamysz zaznaczył, że zgromadzenie takich funduszy byłoby możliwe poprzez przekierowanie niewykorzystanych środków z 800-miliardowego pandemicznego Funduszu Odbudowy.
"Jeżeli było nas stać na zadłużenie, aby odbudować (gospodarkę) po covidzie, to na pewno znajdziemy pieniądze, aby ochronić się przed wojną" - zapewnił Kosiniak-Kamysz. "Wiem, że nie wszystkie kraje tak myślą, ale tak postrzega to Polska. Musimy pamiętać, że niektóre duże europejskie państwa nie zawsze miały rację i myliły się w sprawie Rosji" - podkreślił szef MON.