Jak mocno by się nie starał kandydat republikanów, nie będzie z niego ani Kennedy, ani Jefferson. Przesłanek potwierdzających słuszność tej tezy wystarczy poszukać na rynku wina — tak jak Trump agituje za własnym, JFK serwował gościom słynnego Petrusa, a Jefferson przechowywał w swojej prezydenckiej piwnicy butelki z Château Lafite. Pod względem potencjału inwestycji skrzynki z Ameryki — nie mówiąc już o lodach — nie mają najmniejszych szans na wygraną, kiedy do starcia stają najlepsze winnice Burgundii czy Bordeaux. W wyborach wina do portfela aktywów przewagę ma więc frakcja francuska, co widać wyraźnie chociażby w katalogu najbliższej aukcji w Sotheby’s. Zanim do piwnic Białego Domu trafi wino Trumpa albo do zamrażarek przysmak Clinton, jest jeszcze trochę czasu na wybór — szczególnie że poza takimi ikonami jak Petrus i Lafite warto zwrócić uwagę na co najmniej cztery z wystawionych na aukcję win. Bez nawiązań do barwy republikanów, ilościową przewagę mają czerwone, ale wśród sześciu inwestycyjnych kandydatów jest też jedno białe — w sam raz na ogłoszenie wyników, z bąbelkami.
Pétrus — król monopolu
Zdecydowanie nie do zdobycia w zwykłym monopolowym, ale mający wyłączność na najwyższe ceny w październikowym katalogu. Za oryginalną drewnianą skrzynkę 12 butelek rocznika 1989 z Château Pétrus będzie trzeba zapłacić nawet do 34 tys. GBP (162 tys. zł), czyli w przeliczeniu na jedną — równowartość około 13,5 tys. zł. Pétrus i Le Pin są najdroższymi winami z bordoskiej apelacji Pomerol, ale pierwsze zdecydowanie lepiej prezentuje się na wykresach. Według danych londyńskiej giełdy, prawdziwy popis dał Pétrus z rocznika 2010, bo pod względem wartości transakcji na tej platformie zajął pod koniec września trzecie miejsce, z ceną 26 tys. GBP (124 tys. zł) za skrzynkę. Gorzej spisał się rocznik 2009 — potaniał ponad 3 proc. w miesiąc, może w ramach strategii, że skromność podbija serca wyborców.
Mouton Rothschild — mistrz lobbingu
W tej samej tabeli, w której Pétrus zajął trzecią pozycję pod koniec września, już na początku października zastąpił go tańszy Mouton Rothschild z rocznika 2006, ze stawką 4,2 tys. GBP (20 tys. zł) za skrzynkę. Na aukcji w Sotheby’s spodziewana cena tuzina butelek z 2000 r. dochodzi do 14 tys. GBP (67 tys. zł) — ale to rocznik znacznie wyżej oceniony przez ekspertów. W temacie oceniania château jest zresztą szczególnie wrażliwe, bo jego trunek jest jedynym, który udało się dodać do słynnej klasyfikacji bordoskich win z 1855 r. — o co baron Rothschild zabiegał, jak tylko mógł. Zupełnie nie mając pamięci do nazw, inwestor nie powinien jednak lobbowanego wina kojarzyć z obrazkiem na etykiecie, bo zgodnie z założeniem, co rocznik, to nowy projekt. Wystawionym na aukcję 2010 zajął się na przykład Jeff Koons, co wyjaśnia właściwie, dlaczego butelkę zdobić ma naga postać o powyginanych nogach.
Haut-Brion –marka główna
Château Haut-Brion nie dotyczył żaden pospiech w budowaniu wizerunku marki, bo z najbardziej cenionych bordoskich winnic właśnie ta jest najstarsza. W związku z tym, że sąsiednie pole zajmuje Château la Mission Haut-Brion, a samo Château Haut-Brion wypuszcza też wino Le Clarence de Haut- -Brion, warto zacząć od uporządkowania samych nazw. Poza tym, że obie winnice mają wspólnego właściciela, produkują też tzw. drugie wina — znacznie tańsze, zwykle z owoców młodszych winorośli. Przykładowa skrzynka Haut-Brion z 1989 r. ma w domu aukcyjnym estymację do 13 tys. GBP (62 tys. zł), natomiast rynkowa cena drugiego wina Le Clarence to około 1 tys. zł za butelkę, a więc wielokrotnie mniej, według Wine-Searcher. Mimo że drugie wina pokazały ostatnio, że potrafią mieć nawet lepsze wyniki od pierwszych, trzeba uważać, bo niektóre winnice proponują też trzecie, a nawet czwarte — bardziej z myślą o kieliszku niż o portfelu.
Lafite — spec od pozycjonowania
Nazwę Lafite tłumaczy się co prawda jako mały pagórek, ale patrząc przez pryzmat cenowego wykresu, można zauważyć nawet trochę wyższe górki — pod koniec września rocznik 2005 miał w wartości wszystkich transakcji największy udział, wyprzedając nawet Mouton Rothschild. To drugie nie pojawia się jednak w tym kontekście bez przypadku, bo kiedy mowa o winie Lafite, chodzi tak naprawdę o Lafite Rothschild — chociaż poza wspólnym właścicielem winnice wiele różni. Wycena skrzynki 2000 rocznika dochodzi w Sotheby’s do 11 tys. GBP (52 tys. zł), ale to i tak nisko w porównaniu ze stawką 160 tys. za jedną butelkę, którą w latach 80. zapłacił Malcolm Forbes. Cena dotyczyła jednak nie tyle samego wina, co skromnego grawerunku na butelce, który miał sugerować pochodzenie z piwnicy pod Białym Domem.
DRC — lider segmentu premium
Chociaż spodziewana cena wina z Domaine de la Romanée-Conti jest taka sama jak poprzedniego Lafite, różnica w dopisku jest kluczowa — w drugim przypadku stawka dotyczy skrzynki, a w pierwszym pojedynczej butelki. Burgundzkie wino z rocznika 1990 opisane jest w katalogu jako „pełnia arystokratycznego wymiaru” i nawet gdyby sformułowanie nie dotyczyło aromatu, raczej nie byłoby w nim przesady. DRC nieprzypadkowo jest na rynku liderem, ale inwestor zaczynający dopiero w tej branży mógłby odpowiedzieć: co z tego, skoro średnia cena za butelkę najmłodszego rocznika to ponad 47 tys. zł.
Louis Roederer — rekin niszy
Na koniec wystrzeli korek — sześć 1,5-litrowych butelek szampana z 1989 r. od 2,4 tys. GBP (11 tys. zł). Mimo że od maja indeks inwestycyjnych szampanów na giełdzie Liv-ex wzrósł aż 8,7 proc., a jego pięcioletnia stopa zwrotu to ponad 20 proc., spośród wszystkich kandydatów, Cristal Louisa Roederera ma najniższą cenę, bo też najmniejsza grupa kolekcjonerów wybiera akurat szampany na lokatę kapitału. W przypadku tego konkretnego wyraźnie nie przeszkadza to amerykańskim raperom — jak pokazują teledyski, raczą nim swoje tancerki znacznie częściej niż amerykańscy prezydenci.






