Jesteśmy wykształcone, silne i piękne, a naszym dramatem jest rozdarcie między rodziną a pracą... Oto obraz współczesnej kobiety.
Podczas śniadania w warszawskiej restauracji Ale Gloria ponad 30 pań ze świata biznesu, polityki, mediów i kultury rozmawiało na temat równouprawnienia kobiet na rynku pracy. Gościem honorowym była Cherie Booth (nie używano nazwiska jej męża — Tony’ego Blaira).
„Czy istnieje pojęcie szklanego sufitu?” — brzmiał temat spotkania. To termin użyty przez „Wall Street Journal” w 1986 r., który oznacza, że kobiety, pnąc się po szczeblach kariery zawodowej, docierają tylko do pewnego miejsca. Mimo możliwości...
— Często usuwają się w cień, tracą wiarę w siebie. Jeśli chcemy zmienić myślenie na nasz temat, zacznijmy od samych siebie. Budujmy się, wspierajmy, zachęcajmy się nawzajem do działania — namawiała Cherie Booth.
Niekiedy rzeczywistość jest zupełnie inna.
— W ponad 200 firmach notowanych na giełdzie na palcach jednej ręki można policzyć kobiety prezesów. W życiu politycznym jest nas coraz mniej. Myślimy — polityka jest brudna, nie daje satysfakcji... A mężczyźni tworzą prawo. Mamy jeszcze sporo do zrobienia między sobą — podkreślała Henryka Bochniarz, szefowa PKPP Lewiatan.