Kluczową barierą rozwoju importu i eksportu dla przedsiębiorców działających w Polsce jest zmienność kursów walut — wynika z badania TNC na zlecenie banku HSBC na grupie ponad 5200 małych i średnich eksporterów oraz importerów z 23 rynków. Próba dla Polski obejmowała 252 firmy o rocznych obrotach na poziomie min. 15 mln USD. Na tę barierę wskazało aż 52 proc. polskich firm handlujących z zagranicą. Znacznie mniejszy odsetek przedsiębiorstw narzeka na ten problem we Francji (26 proc.), Niemczech (41 proc.), Wielkiej Brytanii (42 proc.) i Irlandii (35 proc.).

Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki PKPP Lewiatan, polskim firmom handlującym z zagranicą byłoby łatwiej, gdybyśmy wprowadzili wspólną walutę. Głównym kierunkiem eksportowym naszych firm jest strefa euro. Ważną barierą ograniczającą rozwój handlu zagranicznego są również niskie marże.
— Wydaje się, że minie jeszcze trochę czasu, zanim firmy powrócą do wyższych marż po obniżkach w trudniejszych czasach — mówi Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek.
Ok. 25 proc. polskich firm za kluczową barierę uważa brak zapłaty ze strony odbiorców. Na innych rynkach, prócz Francji (26 proc.), ten problem ma mniejsze znaczenie (Niemcy 14 proc., Wielka Brytania 7 proc., Irlandia 9 proc.). Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej- -Krzysztoszek, może to wynikać z nieumiejętności poruszania się polskich przedsiębiorców po nowych rynkach. Pozytywny jest fakt, że stosunkowo niewielkie znaczenie jako bariera dla rozwoju handlu zagranicznego mają rządowe regulacje dotyczące handlu (w Polsce 23 proc. firm narzeka na ten problem, we Francji 42 proc., a w Niemczech 40 proc.), a także dostęp do finansowania (tylko 14 proc. polskich firm uważa to za kluczową barierę).
Z badania HSBC wynika również, że najbardziej obiecujące regiony z perspektywy rozwoju biznesu dla firm handlujących z zagranicą to Europa i Azja, i to zarówno dla Polski (Europa 70 proc., Azja 18 proc.), jak i jej głównych partnerów handlowych (33 proc. firm niemieckich stawia na Europę, a 40 proc. na Azję, natomiast w Wielkiej Brytanii jest to odpowiednio 38 proc. i 24 proc.).
— W ciągu 10 lat uczestnictwa w Unii Europejskiej dobrze opanowaliśmy Europę i całkiem nieźle Azję. I to pomimo że na obu tych rynkach panuje ogromna konkurencja — zwraca uwagę Małgorzata Starczewska- -Krzysztoszek. Jej zdaniem, warto śladem naszych głównych partnerów kierować swoją uwagę także na nowe rynki. Na przykład Niemcy w znacznie większym stopniu otwierają się na Amerykę Łacińską (10 proc.) niż Bliski Wschód i Afrykę Północną (6 proc.). Rośnie także znaczenie Ameryki Północnej (7 proc.). Dla Polski oprócz Europy i Azji istotny jest jeszcze tylko Bliski Wschód i Afryka Północna (6 proc.).