Ta bessa nie będzie łatwiejsza dla KGHM

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2018-09-27 22:00

Globalny zwrot ku energii słonecznej i autom elektrycznym długoterminowo zwiększa popyt na miedź. W apogeum krachu polski gigant może być jednak tak tani, jak dekadę temu

Przeczytaj i dowiedz się:
- co będzie z kursem KGHM, gdy przyjdzie załamanie koniunktury w gospodarce
- jakie są mocne i słabe strony miedziowej spółki
- jak KGHM oceniają analitycy

Po upadku Lehman Brothers akcje KGHM Polska Miedź kosztowały niewiele ponad 20 zł. W pół roku straciły wtedy 80 proc. wartości, co było pochodną tego, że KGHM jest jedyną spółką o naprawdę międzynarodowym znaczeniu na warszawskiej giełdzie. W jej kursie jak w soczewce skupiły się wszystkie aspekty kryzysu.

Obecny cykl gospodarczy nieuchronnie zbliża się do końca. Nie przesądzając, co będzie katalizatorem bessy, ani też kiedy dokładnie nastąpi, zapytaliśmy analityków o to, jak w jej trakcie będzie zachowywał się kurs miedziowego giganta. Przez dziesięć lat świat jednak sie zmienił. Zwrot w kierunku fotowoltaiki i aut elektrycznych to nic innego jak wzrost popytu na miedź. By powstał samochód elektryczny potrzeba np. 3-4 razy więcej miedzi niż do produkcji auta spalinowego. Analitycy studzą jednak optymizm.

— Nie wykluczyłbym, że kurs KGHM spadnie tak nisko, jak 10 lat temu. Strukturalny wzrost popytu na miedź jest istotny dla długoterminowego kształtowania się cen. Ale przynajmniej w pierwszym okresie bessy, czyli w ciągu 2-3 kwartałów,przecena surowca będzie prawdopodobnie bardzo dynamiczna. Miedź jest bowiem tym surowcem, na ceny którego duży wpływ mają inwestorzy finansowi — mówi Marcin Gątarz, analityk Pekao Investment Banking.

— Nie wychodziłbym z założenia, że najbliższa bessa będzie łatwiejsza dla KGHM. Gdy przyjdzie, będziemy mieli do czynienia ze spadkiem cen miedzi i nawet kursy walutowe raczej nie pomogą spółce — dodaje Łukasz Prokopiuk, analityk DM Banku Ochrony Środowiska.

Praca, prąd i dług

Ogólnie rzecz biorąc, kurs KGHM jest wypadkową kursu miedzi. Cena metalu wyrażana jest w dolarach i w okresach dekoniunktury z oczywistych przyczyn maleje. Takie okresy rynkowej niepewności mają jednak to do siebie, że traci również złoty, co w wyniku finansowym nieco niweluje spadek cen surowca. Problem w tym, że rosną też koszty.

— W tym roku była podwyżka płac, w przyszłym też prawdopodobnie będzie. Wszystko wskazuje też na to, że wzrosną koszty usług obcych. Do tego dochodzi wzrost cen energii elektrycznej, której KGHM jest jednym z największych konsumentów w Polsce. W roku obecnym i poprzednim KGHM osiągał słabe wyniki mimo korzystnych trendów na rynku miedzi. Wyniki spółki matki na poziomie 1 mld zł EBITDA kwartalnie są zawodem dla inwestorów. Gdyby przyszła bessa, to przy rosnących kosztach nie byłbym optymistą — tłumaczy Łukasz Prokopiuk.

Paweł Puchalski, analityk Santander Banku Polska, już teraz wycenia KGHM na około 40 proc. poniżej kursu giełdowego.

— W swoim scenariuszu nie zakładam bessy. Zakładam koniec molibdenu w Sierra Gorda, powolne wygaszanie działalności w Ameryce Północnej i przede wszystkim efekt kuli śnieżnej w kosztach płac oraz energii, a co za tym idzie również kosztów usług zewnętrznych. W mojej ocenie KGHM ma po prostu bardzo duży problem z kosztami. Przyjęcie w założeniach bessy byłoby dla spółki bardzo negatywne. Nawet w obecnych warunkach i przy obecnych cenach metali, uważam że akcje KGHM są przewartościowane — mówi Paweł Puchalski.

— To co sprawia, że spółka może być w trudniejszej sytuacji, to bilans. Obecnie widzimy na nim dług netto, a 10 lat temu KGHM miał dużą ilość gotówki netto — dodaje Marcin Gątarz.

Jakub Szkopek, analityk mBanku, jest jednak skłonny zaryzykować tezę, że najbliższa bessa obejdzie się z walorami KGHM łagodniej niż poprzednia. Jego zdaniem wynika to jednak nie tyle z długoterminowych trendów popytowych, co podaży. Problemy w tym zakresie mogą sprawić, że cena miedzi nie spadnie po prostu tak nisko, jak poprzednio.

— Na świecie, nieprzerwanie od 2013 r. spada ilość czystego metalu uzyskiwanego z tego samego urobku. Oczekuje się, że trend ten będzie kontynuowany, aż do uruchomienia jakichś nowych złóż, a to trwa wiele lat. KGHM kosztuje zaś tyle, ile miedź w Londynie i Szanghaju. Jeżeli kurs miedzi spada poniżej 15 tys. zł za tonę, to spółka przestaje generować gotówkę z wydobycia — tłumaczy Jakub Szkopek.

Recykling jest stały

Światowa podaż miedzi to 24-25 mln ton rocznie. W ilości tej zawiera się recykling.

— Surowiec ten jest jednym z nielicznych, który może być wielokrotnie przetwarzany bez utraty swoich właściwości lub parametrów jakościowych. Miedź odzyskiwana jest zarówno z produktów wycofywanych po zakończeniu eksploatacji, jak również z odpadów poprodukcyjnych. Obecnie w ten sposób co roku pozyskuje się około 8,5 mln ton tego surowca. W skali globalnej współczynnik recyclingu ze złomu miedzianego wynosi 30 proc. W Europie udział ten jest bliższy 45 proc. — twierdzi Michał Ramczykowski, prezes spółki Europejski Instytut Miedzi.

Jakub Szkopek twierdzi jednak, że recykling to tylko 4 mln ton i nie stanowi zagrożenia dla ceny miedzi.

— Skali recyklingu nie da się szybko zwiększyć. Miedź odzyskuje się z wyrobów mających 15-20 lat i raczej trudno ten wiek obniżyć — mówi Jakub Szkopek.