Ceny energii wcale nie muszą spaść, bo wiele wskazuje na to, że popyt na nią radykalnie wzrośnie. Niemal równolegle Trump zapowiedział potężną inwestycję w centra danych budowanych na potrzeby rozwoju sztucznej inteligencji. A to sektor wyjątkowo energożerny. Inna sprawa - na ile jego niechęć do odnawialnych źródeł energii doprowadzi do zablokowania inwestycji w tym obszarze, a na ile to tylko retoryka.
Bez OZE trudno będzie sprostać wyzwaniom, jakie niesie za sobą rozwój technologii, tym bardziej, że USA mają być nie tylko centrum AI, ale i światowym hegemonem w branży kryptowalut.
W tym wszystkim próbuje odnaleźć się Unia Europejska. Premier Donald Tusk prezentując priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE wprost sugerował spowolnienie prac nad rozszerzeniem systemu handlu prawami do emisji CO2 na budownictwo i transport. I nawoływał do większej troski o ceny energii, które, jego zdaniem, mogą przesądzić o pozycji Europy w globalnym wyścigu.
Czy to oznacza odwrót od europejskiego Zielonego Ładu? Czy Europę stać na odejście od rozwoju OZE? Jak zbalansować potrzebę zapewnienia niezależności energetycznej i dostępu do taniej energii? Czy wygra krótkoterminowe podejście, obliczone na wynik wyborów, czy raczej strategia długoterminowej zmiany?