Urzędnicy zacierają ręce, bo w inwestycyjnych przetargach można ostatnio sporo zaoszczędzić. Kryzys przyciągnął na nasze budowy firmy niemal ze wszystkich zakątków świata, a zaostrzona konkurencja skutkuje spadkiem cen. Oferty wykonawców są na poziomie 50-60 proc. wartości kosztorysów. Firmy budowlane przestrzegają, że cenowa wojna może się fatalnie skończyć — odbije się negatywnie na jakości i terminowości wykonania robót.
Obaw nie ma jednak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
— Część kosztorysów została oszacowana na podstawie cen z ubiegłego roku, które były najwyższe w historii. Obecnie projektanci przygotowują kosztorysy opierając się na cenach I półrocza. Niskie ceny ofertowe wynikają przede wszystkim z liberaliacji zasad udziału firm w postępowaniach przetargowych, która wpłynęła na zwiększenie liczby firm przystępujących do rywalizacji o kontrakty — twierdzi Tomasz Rudnicki, zastępca szefa GDDKiA.
Podkreśla, że niższe ceny nie wpłyną na jakość.
— W tym roku zainwestujemy około 30 mln zł w sprzęt w laboratoriach. Będziemy też budować laboratoria polowe, w których są kontrolowane materiały i realizacja inwestycji nie tylko po jej zakończeniu, ale już po położeniu poszczególnych warstw nawierzchni — deklaruje Tomasz Rudnicki.
Pierwsi skutki cenowej rywalizacji o kontrakty budowlane zaczynają jednak już odczuwać dostawcy materiałów.
Więcej w czwartkowym "Pulsie Biznesu".