Targi budapeszteńskie będą refundowane
W ciągu pięciu ostatnich lat obroty handlowe pomiędzy Polską a Węgrami wzrosły prawie trzykrotnie. Zbiegło się to ze zwiększonym zainteresowaniem węgierskimi imprezami targowymi ze strony polskich firm.
Od kilku lat polskie przedsiębiorstwa poświęcają więcej uwagi możliwościom współpracy z węgierskimi partnerami. Na organizowane przez Hungexpo targi Industria i BNV (Budapeszteńskie Targi Konsumpcyjne) od kilku lat wyjeżdżają przedstawiciele polskich firm. W ubiegłym roku udział w nich był refundowany z funduszy Ministerstwa Gospodarki. W tym zapowiedziano zwrot 80 proc. poniesionych kosztów, jednak nie więcej niż 15 tys zł.
To ważne, bo o wyborze takiej czy innej imprezy targowej dziś decyduje pieniądz. Dyrektorzy finansowi firm skrupulatnie liczą koszty i ewentualne szanse ich zdyskontowania. Bez problemów podejmują decyzję tylko wówczas, gdy obecność na targach poparta jest już zawartymi kontraktami i szansą na następne. W takiej sytuacji jest np. Huta Małapanew, sprzedająca na Węgrzech armaturę i odlewy staliwne — części maszyn głównie dla górnictwa i cementowni.
— Węgry plasują się wprawdzie daleko za naszym największym partnerem, Niemcami, ale eksport na ten rynek stale rośnie. Sukces jest wypadkową wszystkich działań marketingowych. Obecność na targach zajmuje wśród nich znaczącą pozycję, toteż nie możemy sobie pozwolić na ich zlekceważenie — mówi Jerzy Hamerski, specjalista ds. promocji w Hucie Małapanew.
W nieco innej sytuacji jest Stal-export. Trudna w całej Europie sytuacja w branży skłania wprawdzie do poszukiwania nowych rynków, ale jednocześnie nakazuje zachowanie ogromnej rozwagi przy wyborze kierunku ekspansji.
— Węgry są atrakcyjne choćby z uwagi na bliskość terytorialną. Na naszą decyzję będzie miała bez wątpienia wpływ gwarancja refundacji udziału w tych targach — przyznaje Wiesław Borowik, szef działu reklamy w Stalexporcie.
Jedną z konsekwencji liczenia się z kosztami jest fakt, że na węgierskie targi coraz częściej przyjeżdżają nieliczne ekipy, za to składające się głównie z profesjonalistów wyposażonych w uprawnienia decyzyjne.
— Wprawdzie o wadze targów nadal decyduje liczba wystawców, ale w coraz mniejszym stopniu masy zwiedzających. Wśród nich zresztą przeważają ci, którzy przyjeżdżają, by zdobyć niezbędne informacje o rynku, konkurentach, nawiązać nowe kontakty, utrwalić dotychczasowe. Tego dowodzą m.in. wyniki naszych badań — mówi Karoly Nagy, dyrektor ds. strategii i marketingu w Hungexpo.
WSPÓLNY INTERES: Moim zdaniem, wzrost wymiany handlowej ma strategiczne znaczenie dla gospodarki obu państw. Decyduje o tym nie tylko geograficzna bliskość, ale i wzajemnie atrakcyjna oferta handlowa — mówi Nemeth Gyšrgy, dyrektor Węgierskiego Biura Handlowego (na fotografii z Mirosławą Witkowską, naczelnikiem wydziału w Biurze Promocji Gospodarczej Ministerstwa Gospodarki).
PARTNERZY: Wprawdzie firma Eltar dopiero od stycznia jest oficjalnym przedstawicielem Hungexpo w Polsce, ale organizowała już wyjazdy wystawców oraz zwiedzających na Industrię i BNV w roku ubiegłym (na fotografii Elżbieta Tęsna, prezes Eltaru i Karoly Nagy, dyrektor ds. strategii i marketingu w Hungexpo).
BĘDZIE MILIARD: W roku ubiegłym po raz pierwszy polski eksport rósł szybciej niż import z Węgier. Jest szansa na zahamowanie wzrostu ujemnego salda. W tym roku obroty między naszymi krajami najpewniej przekroczą miliard dolarów — przypuszcza Marcin Sowa, odpowiadający w Ministerstwie Gospodarki za rynek węgierski.
OBOWIĄZEK: Nie możemy sobie pozwolić na nieobecność na węgierskich targach. Jak się o klienta nie zadba, to się go traci — przekonuje Jerzy Hamerski, specjalista ds. promocji w Hucie Małapanew.
OPŁACALNOŚĆ: Na wszystko teraz patrzy się przez pryzmat kasy. Targi są postrzegane jako koszt. Jeśli choć część się zwróci, to już jest sukces — mówi Wiesław Borowik, szef działu reklamy w Stalexporcie.
Renata Zawadzka
fot. Borys Skrzyński