22 grudnia Tauron wypowiedział Polskiej Grupie Górniczej umowę zakupu węgla. Obie firmy są kontrolowane przez państwo, obie nadzorowane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, a o ceny węgla w kontraktach spierają się co najmniej od 2018 r. Skąd przedświąteczny wybuch?
Rekordy węgla na zwałach
Nasi rozmówcy z branży energetycznej przypominają, że historia obecnych napięć w stosunkach całej energetyki z PGG, która jest największym w Polsce producentem węgla, zaczęła się w 2018 r. Światowe ceny węgla były wówczas wysokie, natomiast PGG miała problemy z realizacją planu wydobywczego. Węgla na rynku było po prostu mało, a koncerny energetyczne ratowały się importem. Pozycja negocjacyjna PGG była wówczas silna, a jej zysk sięgnął w 2018 r. prawie 500 mln zł.
Koniunktura nie trwa wiecznie, swoje dołożyła też ciepła zima w sezonie 2019-20. W efekcie nadwyżki węgla na rynku są dziś historycznie wysokie (23,5 mln ton na koniec trzeciego kwartału), a po trzech kwartałach 2020 r. PGG ma blisko 2 mld zł straty netto. Menedżerowie z energetyki narzekają, że postawa negocjacyjna PGG nic się przy tym nie zmieniła.
- Dlatego wypowiedzenie przez Tauron umowy to w zasadzie ostatnie wezwanie do negocjacji, próba porozumienia. Mamy zresztą informacje, że PGG rzeczywiście zaczęła w końcu analizować te propozycje – słyszymy od rozmówcy zbliżonego do Tauronu.
Tauron i PGG na wojennej ścieżce.
Gotówka mile widziana
„Przedkładaliśmy PGG kilka propozycji zmian umowy oraz oferty rozmów z udziałem zewnętrznego mediatora. PGG do tej pory kwestionowała istnienie podstaw do jakichkolwiek zmiany” – pisze w komunikacie Łukasz Zimnoch, rzecznik Tauronu.
Jak słyszymy z innych źródeł, na stole jest propozycja tzw. depozytu, czyli zapłacenia awansem za węgiel leżący w PGG. Byłby to de facto zastrzyk gotówki dla PGG, potrzebującej pieniędzy na wypłatę pensji. Nie powinno to zaskakiwać, bo pomysł kupowania przez energetykę węgla leżącego wciąż u producenta jest stary – forsowała go skutecznie Kompania Węglowa, czyli poprzedniczka PGG.
Spotkanie po świętach
Tuż po wybuchu konfliktu nieoficjalnie można było usłyszeć, że do mediowania pomiędzy Tauronem i PGG miał się szykować Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, odpowiedzialny za górnictwo. Ten sam wiceminister negocjuje z górnikami z PGG zgodę na plan zamykania kopalń, który ma umożliwić Polsce deklarację osiągnięcia neutralności emisyjnej w 2050 r.
Na razie obędzie się bez oficjalnej mediacji. Tuż przed świętami Tauron i PGG ogłosiły, że będą rozmawiać, a termin spotkania kierownictwa obu organizacji zostanie ustalony po Bożym Narodzeniu.
Tauron to jedyna z państwowych grup energetycznych, która nie ma udziałów w PGG. PGE, Enea, Energa i PGNiG je mają, co nie oznacza, że nie ma napięć w ich stosunkach z PGG. Na wypowiedzenie umowy żadna jednak się jeszcze nie zdecydowała.

Lepiej późno niż wcale
Paweł Puchalski, analityk banku Santander, uważa, że Tauron dobrze zrobił, wypowiadając PGG umowę.
- Zdecydowanie lepiej późno niż wcale. Szkoda, że Tauron nie wypowiedział tej umowy rok temu, wtedy wspominany w komunikatach PGG dwuletni okres wypowiedzenia już by biegł od roku. Generalnie ruch Tauronu jest dla spółki korzystny i jest jednym z kroków na drodze do dekarbonizacji jej biznesu - podkreśla Paweł Puchalski.
Z komunikatu PGG dowiadujemy się, że Tauron odbierał w minionych miesiącach tylko część zamówionych wolumenów węgla.
- Pozostaje otwarte pytanie o sposób rozwiązania wzajemnych roszczeń i nie można wykluczyć ewentualnej konieczności odbioru niepotrzebnego węgla, co byłoby ryzykiem dla kosztów i dla ewentualnego zawiązywania rezerw w czwartym kwartale tego roku – mówi Paweł Puchalski.