Ten Square Games liczy na zimowe transfery

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2025-03-25 16:18

Restrukturyzacja, diagnoza, rekrutacja i monetyzacja - trzy z tych etapów spółka ma za sobą. Analitycy radzą ostrożnie podchodzić do zapowiedzi związanych z ostatnim.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Inwestorzy rzucili się na akcje producenta gier mobilnych na sesji we wtorek, 25 marca, i wywindowali jego kurs o 13,5 proc. Na wyobraźnię podziałała rekomendacja zarządu dotycząca wysokości dywidendy za 2024 r. Ma ona wynieść 15,73 zł na akcję, co przekłada się na wysoką, dwucyfrową stopę dywidendy. Jeśli taka będzie wola walnego zgromadzenia, do akcjonariuszy trafi łącznie 100 mln zł, na co złoży się cały ubiegłoroczny zysk jednostkowy (72,7 mln zł) i część kapitału zapasowego.

Najważniejszy cel

Ten Square Games nie pierwszy raz hojnie obdarowuje akcjonariuszy – przed rokiem na skup akcji własnych wydano prawie 115 mln zł, a wcześniej regularnie płacono dywidendy. Problem w tym, że ich wysokość zbiegła się w czasie z problemami z rozwojem biznesu. Nowe pomysły okazały się w większości nietrafione, a co gorsza na wolniejszych obrotach zaczęły pracować dwa główne silniki, czyli gry „Fishing Clash” i „Hunting Clash”. Koniunktura siadła zresztą w całej branży gier.

- Pojawiało się relatywnie mało nowych gier, nie pojawiali się nowi gracze, a zdecydowana większość firm miała trudny okres. Studia były zamykane, a wiele osób straciło pracę – mówi się o od 15 do 60 tys. osób. Dlatego w 2023 r. skupiliśmy się na restrukturyzacji kosztów i najważniejszych tytułach, a w 2024 r. na tym, by zrozumieć, gdzie mamy potencjał produktowy i w jakim miejscu się znajdujemy. Od marca/kwietnia ruszyliśmy z rekrutacją, by zatrudnić osoby z branży, które pomogą nam w obszarach wymagających wsparcia. Proces zakończyliśmy w styczniu, od lutego te osoby zaczęły pracę – mówi Andrzej Ilczuk, prezes Ten Square Games.

Liczy, że nowi ludzie wniosą know-how, które przełoży się na duże zmiany w pracach produktowych i poprawę tzw. monetyzacji.

- Widzimy w naszych grach, że mamy sporo do poprawy. Jestem przekonany, że możemy powalczyć o większe zaangażowanie graczy i przychody. Nowe osoby wnoszą nową jakość i to musi przełożyć się na lepsze wyniki finansowe – podkreśla Andrzej Ilczuk.

W IV kwartale 2024 r. skorygowana EBITDA Ten Square Games wyniosła 28,4 mln zł, a zysk netto 14,7 mln zł. Przychody sięgnęły 94,4 mln zł. W całym 2024 r. przychody spadły o 11,3 proc. do 386 mln zł, a zysk netto wyniósł 67 mln zł (rok wcześniej 15,2 mln zł, wówczas obciążyły go zdarzenia jednorazowe). Pozycja gotówkowa na koniec roku wynosiła 144 mln zł.

- W trakcie konferencji bardzo duży nacisk został położony na kwestię zdolności do generowania gotówki przez spółkę, co jest faktem i trudno z tym polemizować. Oferowana dywidenda robi wrażenie, a warto pamiętać, że nawet po jej wypłacie spółka w bilansie wciąż będzie miała odłożone duże historyczne zyski – mówi Piotr Poniatowski, analityk z Biura Maklerskiego mBanku.

Do zapowiedzi poprawy monetyzacji flagowych tytułów specjalista podchodzi powściągliwie.

- Mamy zbyt mało informacji do oceny nowych pomysłów – dodaje.

Ostrożność zaleca też Michał Wojciechowski, analityk Ipopemy Securities.

- W przypadku gier mobilnych sensowne wydaje się zachowanie ostrożności w stosunku do deklaracji zarządu. Zdarzały się przypadki, gdy oczekiwany moment poprawy regularnie odsuwał się w czasie, dlatego co do zasady skupiałbym się na już widocznych trendach, które mogą być kontynuowane – mówi analityk.

Kwestia priorytetów

Piotr Poniatowski zaznacza, że dane o płatnościach z gier za styczeń i luty nie napawają zbytnim optymizmem.

- Na konferencji zabrało mi mocniejszego zaakcentowania, czy już widać poprawę w wynikach miesięcznych. Marzec modelowo powinien być już dużo lepszy – dodaje analityk.

Obaj eksperci zgadzają się, że temat przejęć to odległa perspektywa, zwłaszcza że prezes Andrzej Ilczuk podkreślił, że proces oceny nowych gier i spółek jest czasochłonny, więc obecnie wolałby nie angażować w to najlepszych „produktowców”.

- Przekaz zarządu wydaje się jasny, że nie jest to odpowiedni moment, więc nie spodziewałbym się aktywności w tym obszarze – mówi Michał Wojciechowski.

- Oczywiście rynek jest bardzo konkurencyjny, więc okazje mogą się pojawić w każdym momencie. Spółka niedługo skończy wypłacanie ostatnich płatności do poprzednich właścicieli Rortosa. Gry z włoskiego studia wydają się relatywnie dobrze monetyzować, więc Ten Square Games może być chętny do powtórzenia scenariusza rozwoju przez przejęcia – dodaje Piotr Poniatowski.