Rentowności obligacji 10-letnich Polski, po korekcie o inflację, sięgają 3,09 proc., co oznacza wyższy wynik od analogicznych rentowności dla Indii, wynika z obliczeń agencji Bloomberg. Jeszcze wyższe wśród 34 uwzględnionych gospodarek są już tylko rentowności niedawnego bankruta – Grecji, oraz dwóch krajów wychodzących z kryzysu – Portugalii i Brazylii. To oznaka, że choć spośród agencji ratingowych tylko Standard & Poor’s obniżyła ocenę wiarygodności Polski, to jednak utrata zaufania inwestorów do rządu w Warszawie zaszła wyjątkowo daleko.
Dla uproszczenia Bloomberg realne rentowności obliczył odejmując od rentowności nominalnych ostatnio notowaną (a nie oczekiwaną na kolejne 10 lat) stopę inflacji. To oznacza, że wartość realnych rentowności może być w przypadku Polski zawyżona ze względu na oczekiwany wzrost inflacji. Jednak nawet gdyby użyto nieznanej obecnie przyszłej wartości inflacji, to i tak nie zmieniłoby to w zasadniczy sposób miejsca Polski w zestawieniu.
Niższym kosztem finansowania zadłużenia niż Polska cieszyć się może wiele krajów z grupy rynków wschodzących oraz wychodzących z kryzysu. Realne rentowności 10-letnich obligacji Malezji sięgają 2,36 proc., RPA 1,96 proc., Włoch 1,70 proc., Węgier 1,69 proc., a Tajlandii 1,57 proc. Ujemnym realnym kosztem finansowania tradycyjnie dysponują kraje rozwinięte. W przypadku Niemiec rentowności wynoszą minus 1,12 proc., w przypadku Japonii jest to minus 0,42 proc., a głęboko ujemne są rentowności nawet jednego z krajów Europy Środkowej – Czech (minus 1,53 proc.). Na niewielkim plusie znalazły się natomiast realne rentowności 10-latek francuskich i amerykańskich.
W poniedziałek po południu rentowności 10-letnich obligacji Polski sięgały 3,92 proc. i były dwukrotnie wyższe niż na dnie sprzed dwóch lat.
