Rząd odpuszcza walkę o konsolidację długu publicznego. Nadal będziemy mieli "równoległy budżet" w funduszach pozabudżetowych i duże różnice między państwowym długiem publicznym (PDP) liczonym metodą krajową i zadłużeniem sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP). Okazało się, że wykup za pieniądze z budżetu obligacji Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 i Polskiego Funduszu Rozwoju jest zbyt kosztowna – w tym roku pochłonie około 63 mld zł. Minister finansów balansuje na granicy limitu deficytu budżetowego, ale też - co gorsza - zwiększa w ten sposób państwowy dług publiczny. PDP idzie w kierunku ustawowych i konstytucyjnych limitów szybciej niż zakładano. I rząd będzie robił to, co wcześniej krytykował u poprzedników: tworzył równoległy budżet w funduszch pozabudżetowych, by spowolnić dojście do limitów długu.
Inna sprawa, czy same limity - 55 proc. i 60 proc. PKB - w ogóle mają sens i czy przypadkiem nie należy w ogóle z nich zrezygnować. To stare sztuczne ograniczenia, nie przystające do współczesnego kształtu polskiej gospodarki i co ważniejsze: rządy nauczyły się je omijać bez większych problemów.
Sytuacja w budżecie ma jednak znaczenie dla krajowej polityki pieniężnej. Zawieramy zakład: czy Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na obniżkę stóp już w październiku, czy poczeka do listopada, kiedy będą dostępne nowe projekcje inflacyjne NBP. Okoliczności – spadająca inflacja, hamująca dynamika płac, zamrożenie cen energii – wskazują na przestrzeń do cięcia już teraz. Ale jest jeden argument, który może przechylić szalę na stronę zwolenników ostrożnego podejścia: wysoki deficyt budżetowy i obawy, że luźna polityka fiskalna będzie generować presję inflacyjną.
W najnowszym odcinku przyglądamy się też fenomenowi gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną ze strony sektora cyfrowego. Na świecie zaczyna brakować turbin do elektrowni gazowych, bo to najbardziej elastyczne źródło, które może szybko zaspokoić rosnący popyt na energię. Rozwój technologii sztucznej inteligencji będzie sprawiał, że sektor cyfrowy będzie potrzebował jej coraz więcej. I tu trzeba postawić pytanie o ekonomiczną opłacalność całego przedsięwzięcia. Na razie AI nie prowadzi do wzrostu produktywności, na dodatek jest bardzo droga. Na dodatek świat miał iść w kierunku mniejszego zużycia energii i poszukiwania jej niskoemisyjnych i tanich źródeł. Wzrost popytu może spowodować, że te plany spalą na panewce.
Debata o transformacji energetycznej toczy się też w Europie, choć w zupełnie innym kontekście. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz wzywa Unię Europejską do rezygnacji z zakazu sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku. To reakcja na problemy niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego i brak gotowości do transformacji. Z jednej strony można argumentować, że zniesienie zakazu to zdjęcie ciężaru nadmiernych regulacji. Z drugiej – podważa wieloletnią strategię, która mobilizowała przemysł do zmian. Ciekawe, że największym beneficjentem europejskiej transformacji energetycznej okazały się Chiny, które zdominowały produkcję samochodów elektrycznych i komponentów do OZE.
W najnowszym odcinku rozmawiamy również o:
- ożywieniu w światowym przemyśle, widocznym w danych eksportowych z Korei Południowej;
- planach Pesy, polskiego producenta taboru kolejowego, by być gotowym na kolej dużych prędkości: zarówno 250, jak i 350 km/h;
- przymusowej przerwie w działaniu amerykańskiej administracji i jej potencjalnych kosztach ekonomicznych;
- chińskiej "antyinwolucji", czyli nawoływaniach do zmniejszenia mocy produkcyjnych, by produkować drożej.