To jest wyższa kultura bankowości

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-10-21 00:00

Wpołowie września skończył się lock-up na akcje pracownicze i kadry zarządzającej Aliora. Na rynek trafiło ponad 600 tys. papierów.

Sprzedający oczekiwali ceny 90 zł za sztukę, przy ówczesnym kursie 86 zł. 4 października zamknęli transakcję, inkasując 87,2 zł za walor — łącznie 59 mln zł. Szkoda gadać, co by się stało, gdyby zwlekali ze sprzedażą. Na szczęście trafili w dobry moment. Wczoraj za jeden papier banku dostaliby maksymalnie 73 zł.

To wciąż wyższa cena niż na debiucie, przed którym bank lojalnie ostrzegał o rodzajach ryzyka, jakie wiążą się z inwestowaniem w papiery Aliora, m.in. o tym, że stosuje nowatorskie metody księgowania prowizji z bancassurance. Każdy mógł prospekt zobaczyć i zdecydować, czy inwestować w rosnący jak na sterydach bank. Na wiosnę kierownictwo dalej zapewniało, że metoda jest właściwa. Potem jednak w drugim kwartale okazało się, że wynik trzeba skorygować, ale znowu były zapewnienia, że na tym koniec. Aż do wczoraj.

Dlaczego zarząd, wiedząc od miesięcy, jaki jest kierunek myślenia nadzoru, udawał Greka? Liczył, że Wojciech Kwaśniak cudem odzyskał poczucie humoru i żartuje, że da się przekonać, że zreflektuje się, że przecież Alior szuka inwestora i musi mieć wyniki? To ma być wyższa kultura bankowości?

Inna sprawa, że przecież rok temu do KNF trafił prospekt Aliora i urząd wiedział, że wynik jest pompowany, a mimo to puścił spółkę na giełdę, żeby 4 miesiące później (marzec) wysłać pismo w sprawie bancassurance wywracające do góry nogami model biznesowy banku. Tłumaczenia, że inwestorzy wiedzieli o rodzajach ryzyka, niczego nie usprawiedliwiają. Wynika z tego, że zintegrowany nadzór to wciąż puste gadanie i jeden departament nie wie, co robi inny.