To koniec łatwych zysków z akcji

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2022-03-02 20:00

Rynki akcji po wybuchu pandemii były wyjątkowo przyjaznym miejscem dla początkujących inwestorów. Skutki ostatnich wydarzeń geopolitycznych są jednak pierwszym poważnym testem ich wytrzymałości

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak według analityków zmienił się rynek akcji w ciągu ostatnich dwóch lat
  • czemu jest on mniej przyjaznym miejscem dla inwestorów
  • jakie aktywa będą tracić popularność w najbliższych miesiącach
  • gdzie zarządzający funduszami upatrują okazji

Po miesiącach dynamicznych zwyżek kursów i wysokich stóp zwrotu (owszem, poprzetykanych korektami) nadeszła inflacja i jastrzębia polityka pieniężna. Sentyment pogorszyły też nierówne wyniki największych spółek technologicznych, których prognozy dalszego rozwoju były dalekie od satysfakcjonujących. Inwazja Rosji na Ukrainę stałą się kolejnym czynnikiem, który nadszarpnął nerwy inwestorów, obawiających się globalnego kryzysu energetycznego i stagflacji.

W ciągu kilku miesięcy szaleństwo zakupowe i moda na ryzykowne aktywa zniknęły. Być może nadszedł koniec dwuletniej hossy na tych aktywach, na które napływała skumulowana w trakcie pandemii gotówka. Co więcej, skutki gospodarcze agresji rosyjskiej i nakładanych na to państwo sankcji mogą ujawniać się miesiącami, nękając kursy większości spółek. W takich warunkach inwestorom potrzeba czegoś więcej niż tylko szczęścia.

- Skutkiem pandemii było ogromne wsparcie rządów i banków centralnych dla gospodarki, przedsiębiorstw i ludności. To z kolei mogło wpływać na rynek akcji jako ten, na który część z tych pieniędzy zaczęła trafiać. W pewien sposób mogło to wypaczyć rynek akcji, prowadząc do najszybszej w dziejach hossy - mówi Daniel Kostecki, szef polskiego oddziału Conotoxii.

Bardziej poważnie

Niejednokrotnie cytowaliśmy na łamach “PB” analityków oraz zarządzających ostrzegających przed skutkami inwestowania zbyt dużej części kapitału w spółki memowe czy tzw. spółki w ciemno (SPAC). Indeks amerykańskich akcji S&P500 zamknął pięć ostatnich tygodni stratą, a najmocniej obrywały spółki o małej wartości fundamentalnej. Wzrost stóp procentowych przy obawach o skutki agresji rosyjskiej może spowodować ostateczne pęknięcie bańki spekulacyjnej.

- Spółki zombie, czyli takie, które nie zarabiają, były w czasie pandemii wynagradzane przez inwestorów indywidualnych kapitałem, który moim zdaniem był nieadekwatnych rozmiarów. Teraz te podmioty cierpią najbardziej, a większości z nich już nigdy się nie uda wrócić do wyceny sprzed kilku miesięcy. W obecnych warunkach nie ma miejsca na frywolne pompowanie pieniędzy w system, gdyż trzeba się zabezpieczać - mówi Liz Young, główny strateg inwestycyjny w SoFi.

Nawet ci inwestorzy, którzy ulokowali kapitał w bezpieczniejszych akcjach mogą czuć się zagrożeni. Rosnące ceny surowców zwiększą inflację, przez co banki centralne będą w kropce: czy podnieść stopy procentowe, by próbować dusić inflację, czy nie podnosić, by pomóc rynkom i gospodarce? Najbardziej wyczulone na to będą głównie spółki amerykańskie, które uważane są za drogie na tle np. europejskich.

Powrót do przeszłości

Napompowane wyceny nie budziły obaw w środowisku ujemnych realnych stóp procentowych i miliardów napływających na rynek akcji, wspierany przez pobudzające koniunkturę banki centralne. O planach rozpoczęcia w marcu zacieśniania polityki monetarnej i skupu obligacji przez Fed wiadomo jednak było od początku 2022 r., a to ciążyło na spółkach wzrostowych oraz bardziej ryzykownych.

Mimo rajdu z końcówki zeszłego tygodnia kurs indeksu S&P500 jest ponad 6 proc. poniżej zaliczonego w styczniu 2022 r. rekordu. Najwyżej wyceniane spółki technologiczne, rozchwytywane przez inwestorów w trakcie pandemii, spadły o 14 proc. Dokładką do długich jak na ostatnie czasy spadków są wahania cenowe, spowodowane niepewna sytuacją za wschodnią granicą NATO. Trendy wywołane przez pandemię się odwróciły.

- Wydaje się, że emocje wśród inwestorów indywidualnych zdecydowanie opadły, na co wskazuje spadek ich udziału w obrotach na rynkach akcji. W mojej ocenie związane jest to z trwającymi przeszło rok przetasowaniami rynkowymi, w środowisku rosnących stóp procentowych, które niekoniecznie są zrozumiałe dla mniej doświadczonych inwestorów. Dzisiejszy rynek jest nieporównanie bardziej selekcyjny i wymagający, operujący na dużej zmienności. Przynajmniej na jakiś czas skończył się okres prostego, schematycznego inwestowania w pewne bloki tematyczne. Niezbędna jest wnikliwa analiza fundamentalna poszczególnych spółek w celu szukania dodatnich stóp zwrotu - mówi Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami w Ipopema TFI.

W wyniku niespotykanego dotychczas napływu nowych inwestorów i świeżego kapitału, wzrosły nie tylko wyceny, ale i oczekiwania co do zysków. Wkrótce inwestorów może czekać bolesne zderzenie z rzeczywistością.

Nowe zasady gry

Obecne zagrożenia nie oznaczają nieuniknionej katastrofy dla inwestorów. Stopy procentowe urosną, ale z tak niskiego poziomu, że być może nie przełoży się to negatywnie na wzrost gospodarczy większości państw. Sankcje na Rosję wpłyną głównie na rynek ropy, gdyż poza tym Federacja Rosyjska stanowi stosunkowo małą część gospodarki światowej. Wyceny amerykańskich akcji są wysokie, ale nie bardziej niż podczas zeszłorocznej hossy.

Mimo że wśród inwestorów widać coraz większe oznaki strachu i zmęczenia, inwestorzy nadal znajdują przesłanki przemawiające za byczym nastawieniem.

- Najprawdopodobniej zakończył się dwuletni okres łatwych zysków, pokazuje to cykl koniunkturalny, według którego przyszedł czas na schłodzenie gospodarki. To jednak nie oznacza załamania się rynku akcji, bardziej może wskazywać na zmniejszenie dynamiki zmian cen. Historia pokazuje, że dołki korekt na rynkach akcji zdawały się pokrywać ze szczytami inflacji. Spadek inflacji może zatem przynieść z czasem powrót rynku byka, jednak nie tak silnego, jak dotychczas – mówi Daniel Kostecki.

Prawdopodobnym beneficjentem ostatków optymizmu są spółki składowe indeksu S&P500. Po tym jak 77 proc. dotychczas opublikowanych wyników finansowych za IV kwartał 2021 r. przebiło oczekiwania analityków, prognozy dla zysków w najbliższych kwartałach utrzymują trend wzrostowy. Według danych Bespoke Investment Group, po raz pierwszy od 1990 r. zaistniała sytuacja, w której trwająca 35 dni korekta nie skutkowała obniżeniem prognoz.

- Jak pokazuje historia, bardzo często po krótkiej wyprzedaży ponownie warto było stawiać na najbardziej wzrostową klasę aktywów, a w tym wypadku spółki technologiczne. Ze wszystkich sektorów to właśnie spółki technologiczne mają największe perspektywy wzrostu, choć oczywiście część inwestorów ze względu na stopy procentowe oraz obawy może skierować swój wzrok w kierunku spółek z sektora finansowego oraz surowcowego - mówi Michał Stajniak, analityk w domu maklerskim XTB.

Nie oznacza to, że na rynku zapanuje optymizm równie wysoki co przez ostatnie dwa lata. Mimo że zwyżki są możliwe, to będą dotyczyć pewnych aktywów o wysokiej wartości fundamentalnej.

- Zainteresowanie spółkami memowymi czy kryptowalutami to częsty objaw końca pewnej hossy. To tylko pokazuje, że pieniędzy na rynku jest tak dużo, że nie ważne, czy to, co się kupuje, ma jakiekolwiek racjonalne podstawy. Inwestorzy po prostu liczą na to, że „będzie rosło, bo inni kupią”. Zainteresowanie tego typu inwestycjami prawdopodobnie zatem spadnie, bo rosną koszty życia, a stopy zwrotu przestają być atrakcyjne. Rynek wraca do normalności, podobnie jak zachowanie ludzi - mówi Daniel Kostecki.