- Polskie służby weterynaryjne poinformowały nas o kolejnych 1164 kg wołowiny, która trafiła na terytorium Republiki Czeskiej, a pochodziła z tej samej, zarażonej salmonellą partii, co mięso, jakie zidentyfikowano w zeszłym tygodniu – powiedział w czeskiej telewizji ČT24 Zbyněk Semerád, szef tamtejszej Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej (SVS).
Chodzi o 700 kg wołowiny z Polski, w których w środę, 20 lutego wykryto bakterie. Tym razem odbiorca skażonego salmonellą, pochodzącego z Zakładu Przemysłu Mięsnego Biernacki transportu była firma Alda Foods.
- Obecnie prowadzimy intensywne dochodzenie i staramy się wyśledzić, dokąd została kierowana ta wołowina – mówi Petr Vorlíček, rzecznik prasowy SVS.
Pod koniec zeszłego tygodnia skażone salmonellą polskie mięso znaleziono również na Słowacji. Chodziło o około 40 kg mięsa, które również pochodziło z tej samej partii, co wykryte wcześniej w Czechach zarażona polska wołowina.
Ministrowie rolnictwa obu państw –Miroslav Toman w Czechach i Gabriela Matečná na Słowacji –zdecydowali o wprowadzeniu kontroli importowanego zza północnej granicy mięsa. Rozpoczęły się one odpowiednio w czwartek (21 lutego) i w piątek (22 lutego).
Tymczasem, jak informuje Radio Zet nasza Inspekcja Weterynaryjna dostała zalecenie przeprowadzania kontroli mięsa wwożonego do Polski z Czech i ze Słowacji. Stacja dotarło do pisma, które w tej sprawie wysłał Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk.
Pracownicy inspekcji mają dokładnie sprawdzać stan zwierząt, warunki transportu, znakowanie, robić badania na obecność salmonelli, a każda wykryta nieprawidłowość powinna być odnotowana i niezwłocznie przekazana do biura Głównego Lekarza Weterynarii.
