Nie tylko Polska ma problemy z redakcją traktatu akcesyjnego. Zastrzeżenia do zapisów proponowanych przez Unię zgłaszają też Węgrzy, Czesi, Słoweńcy i Maltańczycy.
Prace nad traktatem akcesyjnym, który określi warunki członkostwa w Unii dziesięciu nowych kandydatów, miały się zakończyć w ubiegły piątek. Termin ten nie został jednak dotrzymany. Okazało się, że polityczne porozumienie zawarte na kończącym negocjacje szczycie w Kopenhadze trudno przełożyć na zapis ekonomiczno-prawny, a uwagi do tekstu zgłosiła zarówno Unia, jak i sami kandydaci.
Bruksela ma nadzieję, że prace nad traktatem zakończą się najpóźniej do następnej środy. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie, bo chociaż przewodząca w tym półroczu UE Grecja zapowiedziała, że nie ma powrotu do negocjacji, to część kandydatów wyraźnie do tego dąży. I tak Malta chce zmian w części dotyczącej VAT dla małych i średnich przedsiębiorstw, domagając się, by były one wyłączone z obowiązku płacenia podatku. Wśród innych postulatów znajduje się większa elastyczność w ustaleniu podatku VAT dla wyrobów medycznych i produktów żywnościowych. Także Węgrzy wciąż negocjują problemy ujęte w rozdziale o prawie spółek. Tu spór toczy się wokół farmaceutyków. Kraje członkowskie UE chcą rozszerzenia obowiązywania zakazu równoległego importu medykamentów, co — jak twierdzą węgierscy eksperci — będzie miało bardzo niekorzystny wpływ na gospodarkę.
Swoje uwagi w poszczególnych kwestiach zgłaszają także Czechy, Słowenia i Polska.
Eksperci zwracają uwagę, że nie pozostało zbyt wiele czasu na korygowanie zapisów, gdyż oficjalne podpisanie traktatu ma nastąpić 16 kwietnia w Atenach. Wcześniej musi go zatwierdzić Komisja Europejska oraz Parlament Europejski.