Transformacja polskiej energetyki musi być uporządkowana

Partnerem publikacji jest McKinsey & Company
opublikowano: 2025-06-18 00:05

Rozmowa z Jukką Maksimainenem, Senior Partnerem w McKinsey & Company, liderem globalnej praktyki ds. energii i surowców

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Najbliższa dekada przemodeluje polską energetykę. Obecnie 70 proc. energii w Polsce pochodzi ze źródeł zasilanych paliwami kopalnymi (głównie węglem) a blisko 30 proc. ze źródeł odnawialnych. Do 2035 roku prognozuje się odwrócenie tego miksu – 70 proc. będą stanowiły OZE. Czy to w ogóle możliwe? Czy Polska przechodząc transformację może się wzorować na doświadczeniach innych krajów?

Trudno bezpośrednio porównywać różne kraje, ponieważ każde państwo ma własną specyfikę wynikającą z regulacji, miksu energetycznego, kosztów, struktury przemysłu itd. Są jednak kraje, które przeszły podobną ścieżkę transformacji. Mowa o np. Hiszpanii, Portugalii, a także Chinach. Choć to ostatnie państwo stanowi dość nieoczywisty przykład, ze względu na ich rozbudowany sektor węglowy, to w ostatnich latach odpowiada ono za 2/3 globalnych inwestycji w OZE. Kluczową wskazówką płynącą do Polski z zagranicy jest więc kwestia rozważnego planowania transformacji energetycznej.


A czy jest ona dobrze zaplanowana?

Analizując obecną sytuację oraz realizowane inicjatywy widzimy potencjał do wzmocnienia tego procesu. W McKinsey & Company mówimy o tzw. uporządkowanej transformacji, na którą składa się kilka elementów. Przede wszystkim trzeba dbać o bezpieczeństwo dostaw, czyli mówiąc wprost, zapewnienie stabilnych dostaw energii elektrycznej i ciepła do każdego obszaru w kraju, niezależnie od warunków pogodowych czy zmiennej sytuacji geopolitycznej. Po drugie koszt energii musi zapewniać konkurencyjność przemysłu energochłonnego i lekkiego. To jest bardzo ważne, gdyż ceny energii mają znaczący wpływ na całą gospodarkę. I wreszcie – system powinien odpowiadać na wyzwania związane z celami redukcji gazów cieplarnianych. W Polsce może to stanowić spore wyzwanie, gdyż przez lata krajowy system elektroenergetyczny oparty był na wysokoemisyjnym i niekonkurencyjnym już węglu. Konieczne jest zatem opracowanie jasnego i ambitnego planu, który odpowie na te wyzwania. Dodatkowo, trzeba pamiętać, że nawet posiadając perfekcyjnie przygotowany plan transformacji, wciąż trzeba będzie uwzględniać nowo pojawiające się problemy oraz na bieżąco dostosowywać scenariusze. To jest umiejętność, którą każde państwo powinno rozwijać i wzmacniać - Polska również.

Który z sektorów musi się liczyć z największymi wyzwaniami?

Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście sektor węglowy. Polski system energetyczny jest dziś bowiem oparty na elektrowniach wykorzystujących węgiel, w których zapotrzebowanie pokrywane jest głównie przez krajowe wydobycie. Analizując tę kwestię należy zwrócić uwagę, że obecne zapotrzebowanie wynosi około 80 mln ton rocznie, z czego połowa to węgiel kamienny, a druga połowa – brunatny. W ciągu dekady jednak spadnie ono do 10 milionów ton. Głównymi przyczynami tej zmiany są rosnące ceny uprawnień do emisji CO₂ oraz coraz niższa efektywność krajowego wydobycia.

Efektem obecnej sytuacji jest konieczność dopłacania przez kraj około 10 mld zł rocznie do nierentownego wydobycia. To ślepa uliczka. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest przeznaczenie tych środków, a także kapitału ludzkiego na bardziej przyszłościowe i konkurencyjne obszary gospodarki. Pozostają oczywiście problemy społeczne związane z odstawieniem elektrowni węglowych oraz koniecznością przekwalifikowania pracowników sektora.

Pracując więc nad planem transformacji sektora energetycznego, należy się upewnić, że żaden człowiek nie zostanie pozostawiony w tyle – w sektorze węglowym pracuje blisko 100 tys. osób i Polska musi opracować plan transformacji dla każdej z nich. To właśnie kwestia mądrego planowania.

Na jakie źródła energii musimy stawiać? Energetyka wiatrowa, nuklearna?

Prawdopodobnie oba. Potrzebna jest konkurencyjna kosztowo energia z atomu, a także duże moce wiatrowe na morzu, czyli offshore. Nie należy jednak zapominać o fotowoltaice, która w zdecentralizowanym systemie stanowi znaczną wartość.

To zatrzymajmy się na chwilę przy offshore. Coraz częściej napływają informacje o wstrzymanych czy nieudanych inwestycjach w morską energetykę wiatrową, czy to w Norwegii czy Wielkiej Brytanii.

To nie jest do końca porównywalne. Warunki budowy offshore w Polsce są znacznie lepsze niż np. w Norwegii. Pamiętajmy, że ostatnie nieudane przetargi w Norwegii dotyczyły pływających farm wiatrowych. To zupełnie inna technologia, koszty i wyzwania niż w przypadku instalacji budowanych na Bałtyku. Należy jednak podkreślić, energetyka wiatrowa w polskim miksie energetycznym pomaga obniżyć średni koszt wytwarzania, a tym samym jest jedną z odpowiedzi na rosnące ceny energii elektrycznej.

W ostatnio opublikowanym raporcie McKinsey pt. „Polska Energetyka 2050. Czas odważnych decyzji” napisaliście, że będziemy potrzebować kilkuset miliardów złotych inwestycji w tej dekadzie, ponad 500 mld zł. Jak strategicznie można to zrobić, aby nie obciążyć nadmiernie gospodarki, jak i konsumentów?

Tania, niezawodna i odpowiadająca na wyzwania przyszłości energetyka jest niezbędna dla całej gospodarki. Transformacja energetyczna może również pomóc utrzymać koszty życia na odpowiednim poziomie. Według naszych szacunków, opóźnienie w transformacji może prowadzić do dodatkowych kosztów w wysokości około 25 mld zł rocznie. Inwestycje w transformację sektora energetycznego szybko się więc zwrócą.

Trzeba również stawiać na uelastycznienie rynku energii. Mowa o mechanizmach promujących maksymalizację efektywności energetycznej oraz dopasowaniu profilu zużycia do cen energii w poszczególnych godzinach doby. Historycznie rynki były tworzone pod stabilne systemy oparte na paliwach kopalnych. Przechodząc na OZE, warto spojrzeć na mechanizmy rynkowe z nowej perspektywy. Dla przykładu – w Finlandii wprowadzone zostały w tym roku dynamiczne ceny energii, które będą się zmieniać co 15 minut. Oznacza to, że w ciągu dnia może być aż 96 różnych stawek. Konsumenci, ale też duzi odbiorcy przemysłowi, mogą korzystać z kontraktów długoterminowych lub kupować na rynku spot. Tego rodzaju system motywuje do zmiany wzorców konsumpcji, skłaniając do zużywania energii w godzinach charakteryzujących się niższymi cenami. To bardzo wspiera transformację. W Finlandii przemysł energochłonny pracuje na pełnych obrotach nocą, gdy energia jest tania, a w godzinach szczytu ogranicza produkcję. Dzięki temu jest konkurencyjny.

Spójrzmy zatem w przyszłość. Jak wyobraża pan sobie polski system energetyczny w 2050 r.? Jakie elementy będą kluczowe, aby zapewnić dostawy energii i bezpieczeństwo?

Bezpieczeństwo zapewni konkurencyjność. A jeśli chodzi o rok 2050, to w polskim miksie zeroemisyjne źródła energii mogą stanowić aż 95 proc. – 70 proc. OZE i 25 proc. energia nuklearna. Oczywiście będą potrzebne tzw. moce bilansujące np. gazowe bloki pracujące tylko w szczycie oraz magazyny energii BESS.

O gazie mówi się, że to paliwo przejściowe. Jak długo gaz pozostanie wsparciem systemu energetycznego i czy rzeczywiście będzie to przejściowe?

We wszystkich scenariuszach do 2050 r. widzimy, że gaz odgrywa kluczową rolę, która będzie jednak zmieniała się w czasie – od pracy w tzw. podstawie w perspektywie krótko- i średnioterminowej, aż po element bilansujący system w perspektywie długoterminowej. W tym miejscu ponownie wracamy do dobrego planowania – to klucz w kontekście zapobiegania powstawania osieroconych aktywów.

Nie zapominajmy o energetyce nuklearnej. Kiedy realnie może pojawić się w Polsce?

Nie jestem ekspertem od spraw regulacyjnych, ale budowa elektrowni nuklearnej wymaga wielu pozwoleń, zgód i aplikacji. W mojej ocenie można więc mówić o okresie 15 lat lub więcej. Najpierw trzeba jednak opracować i opublikować pewnego rodzaju mapę drogową działań, która będzie wiążąca dla każdego kontrahenta.

Na koniec, czy możliwe jest adaptowanie rozwiązań zagranicznych w Polsce?

Tak – warunkiem jest wspomniana już na początku uporządkowana transformacja i odpowiednia planowanie, aby rozbudowa OZE szła w parze z wygaszaniem starszych źródeł. Jeśli to się rozjedzie i OZE będą powstawać szybko, a stare źródła będą wygaszane powoli, koszty systemu będą bardzo wysokie. To właśnie z tego względu zintegrowane planowanie jest kluczowe. Mowa o zgraniu decyzji i planów rozwojowych. Drugim elementem jest mobilizacja kapitału, którego nie da się zdobyć wyłącznie w Polsce. Trzeba sięgnąć po międzynarodowe fundusze.

Czy elementem odstraszającym zagraniczny kapitał może być to, co dzieje się za wschodnią granicą Polski. Czy nie uznają oni inwestycji w naszym kraju za zbyt ryzykowne?

Jestem optymistą co do polskiego rynku. Polska gospodarka jako rynek położony w centrum Europy osiąga stabilny wzrost gospodarczy i jest atrakcyjna inwestycyjnie. Wciąż macie też konkurencyjne koszty pracy w porównaniu z krajami zachodniej Europy. W kontekście sytuacji za waszymi wschodnimi granicami – jako osoba pochodząca z Finlandii – rozumiem, jak ważne jest przemyślane podejście do kwestii bezpieczeństwa. Finlandia ma długą historię utrzymywania swojej obronności i stabilności gospodarczej. Jeśli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa narodowego, podobną determinację widzę w polskim społeczeństwie i rządzie.