Dokładnie 13 października 2022 r. WIG obronił barierę 45 tys. pkt, a WIG20 odbił się od poziomu 1337 pkt. Odtąd obydwa indeksy rozpoczęły marsz w górę, a ostatnie szczyty osiągnęły w maju tego roku – WIG20 zbliżył się do 2600 pkt, a WIG na wyciągnięcie ręki miał 90 tys. pkt.
- To nie jest nowa hossa, która zaczęła się w 2022 r., tylko kolejna fala trendu wzrostowego trwającego od 2009 r. Dwa lata temu Polska okazała się szczególnym przypadkiem, gdy nasz rynek został przeceniony ze względu na wojnę na wschodzie, gwałtownie rosnącą inflację, osłabienie waluty. Na szczęście obawy o wpadnięcie w spiralę kryzysu nie spełniły się, inflacja nie wymknęła się spod kontroli, tak jak np. w Turcji. Natomiast działania wojenne na Ukrainie przestały spędzać sen z powiek inwestorom – mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.
Od szczytu z 2021 r. polska giełda zaliczyła 40-procentowy spadek, podczas gdy Nasdaq w tym czasie spadł o 35 proc. Po ustąpieniu obaw o prawdziwy kryzys przyszło silne odreagowanie, które od dołka z października 2022 r. do końca 2023 dało 70 proc. wzrostu.
- Dwa lata temu wskaźnik cena/zysk (C/Z) dla WIG spadł do rekordowo niskiego poziomu 6x. Obecnie doszliśmy do 9-10x, co dobrze odzwierciedla fundamenty spółek i zachowanie naszej gospodarki. Rynek jest właściwie wyceniony, biorąc pod uwagę wciąż podwyższoną inflację (4-5 proc.). Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie (inflacja po wyskoku na początku 2025 r. powinna spadać), żeby wyceny na GPW w ciągu kolejnych kwartałów powróciły do historycznych średnich na poziomie 12x – mówi Jarosław Niedzielewski.
Makro wspiera giełdę
Wzrost zysków spółek jest wspierany przez wzrost gospodarczy, który według prognoz ma w tym roku osiągnąć 3 proc., a w kolejnym przyśpieszyć. Powinny w tym pomóc m.in. środki z Krajowego Plany Odbudowy, które podniosą dynamikę inwestycji.
- Konsumpcja wciąż trzyma się nieźle, choć powszechnie oczekiwano nieco silniejszej dynamiki sprzedaży detalicznej. Wzrost realnych wynagrodzeń jest niezły, bezrobocie stabilne, choć widoczny jest pewien zastój w zatrudnieniu. Patrząc na historyczną korelację dynamiki sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej z zachowaniem polskiej giełdy powiedziałbym, że na dziś poziom 83-85 tys. pkt. na indeksie WIG jest usprawiedliwiony – mówi Jarosław Niedzielewski.
- Inwestorów szczególnie interesuje potencjalna skala wzrostu zysków spółek giełdowych w przyszłym roku. Tutaj perspektywy na razie są umiarkowane - także biorąc pod uwagę fakt ograniczonego, w ocenie rynku, potencjału wzrostu zysków w sektorze bankowym, który był jednym z koni pociągowych ostatniej hossy – mówi Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI.
Stąd trend boczny na polskiej giełdzie nie powinien dziwić, choć w sytuacji gdy na giełdach amerykańskich bite są nowe rekordy, trochę odstajemy.
- WIG w końcu będzie musiał zdecydować się na wybicie się w górę lub przełamanie w dół, dyskontując zmiany w gospodarce i wynikach spółek. Osobiście obstawiam tę pierwszą opcję, czyli atak na rekord z maja bieżącego roku. Oczywiście przy założeniu, że Wall Street nie stanie nam na przeszkodzie. Ostatni pokaz siły amerykańskich indeksów i ustanawianie nowych rekordów hossy dają podstawy do optymizmu – mówi Jarosław Niedzielewski.
Tak dobre wyniki nie przekonały jednak Polaków do inwestowania na GPW. Kapitał z funduszy akcyjnych odpływał przez ostatnie cztery miesiące, a bilans od początku roku jest również ujemny.
- Mamy takie pół hossy – kapitał na GPW płynie z zagranicy, ale brakuje napływów z krajowego rynku. Do tego jest bardzo ograniczona aktywność, jeśli chodzi o debiuty giełdowe. Pod tym względem IPO Żabki jest jak sprawdzian, który pokaże, czy coś się zmienia – mówi Sobiesław Kozłowski, szef działu analiz i doradztwa w Noble Securities.
Żabka na odmianę
Niektórzy analitycy wskazują, że miesiące wakacyjne statystycznie zawsze wypadają słabiej, a w tym roku słabość mogła wynikać z tego, że fundusze akumulowały gotówkę, przygotowując się na dużą ofertę Żabki (jej wartość sięgnęła ostatecznie 6,45 mld zł), o której mówiło się od czerwca.
- Od lipca rzeczywiście jesteśmy słabsi od rynków bazowych. Niektórzy wskazują, że przed debiutem Allegro też byliśmy słabsi, a potem nadrabialiśmy dystans. Jeżeli rzeczywiście fundusze szykowały gotówkę na Żabkę - a po to przecież był roadshow wśród inwestorów - to dwa te czynniki mogą poprawić sentyment w średnim terminie – mówi Sobiesław Kozłowski.
- Debiut Żabki może przyczynić się do wzrostu zainteresowania inwestorów zagranicznych naszym rynkiem, co mogłoby pomóc w zakończeniu trendu bocznego na GPW. Jednak bez sektora finansowego, który stanowi 40 proc. WIG, nie zdobędziemy nowych szczytów – mówi Jarosław Niedzielewski.
Wzrost stóp procentowych oraz niskie koszty ryzyka pozwoliły na wzrost wyników sektora bankowego, który był siłą napędową hossy na GPW. Po takim wzroście jednak wielu wątpi w możliwości dalszego zwiększania wyceny banków.
- Patrząc na mnożniki wycen, to wciąż sporo banków jest notowanych ze wskaźnikiem C/Z wynoszącym 7-8x i stopą dywidendy w przedziale 8-10 proc. To nie jest dużo – mówi Sobiesław Kozłowski.
Na ostatniej hossie stosunkowo słabo skorzystały spółki przemysłowe, które wciąż trwają w popandemicznym marazmie.
- Mam nadzieję, że w przyszłym roku zakończy się trwająca już dwa lata słabość zarówno polskiego, jak i globalnego przemysłu i handlu, co powinno wesprzeć spółki z innych sektorów. Być może ostatnie działania chińskich władz, zmierzające do rozruszania tamtejszej gospodarki, okażą się w tym względzie pomocne – mówi Jarosław Niedzielewski.
Przychylne spojrzenie
Hossę na GPW zeszłej jesieni pomogła także napędzać zmiana u władzy w Polsce. Ten impuls już się jednak wyczerpał.
- Z punktu widzenia inwestorów zagranicznych istotnym elementem jest ryzyko geopolityczne i związana z nim premia. Poprawa relacji Polski z Unią Europejską, odblokowanie środków z KPO oraz spadek obaw, że Polska może zmierzać do wyjścia z Unii w sytuacji zagrożenia ze wschodu, niewątpliwie pozytywnie oddziałują na tę ocenę. Jednak do zasadniczych zmian na plus konieczna byłaby trwała stabilizacja w Ukrainie i ogólne zwiększenie stabilności na świecie - a do tego jest niestety daleko, choćby mając na względzie eskalację na Bliskim Wschodzie – mówi Michał Szymański.
- W zeszłym roku rynek zaczął odbijać w okolicach terminu wyborów parlamentarnych, co oznacza, że roczna dynamika ze względu na efekt bazy będzie spadać. Czasami jest to wsparcie dla rynku – mówi Sobiesław Kozłowski.
Postrzeganie rynków wschodzących, do których zaliczana jest Polska, może się jednak zmienić wraz z odbiciem chińskiej gospodarki – władze zapowiedziały stymulację, a rynki zareagowały na te wieści entuzjastycznie.
- Rozstrzygnięciem dla naszego rynku może być sygnalizowana stymulacja monetarna w Chinach – decyzja w tej sprawie zostać podjęta w piątek, ale rynek zakłada obniżki stóp procentowych. Rynek chiński w reakcji na działania władz w ciągu trzech sesji odbił o 20 proc. – mówi Sobiesław Kozłowski.
Kolejny impuls może przyjść z USA, gdzie rozpoczął się już sezon publikacji wyników kwartalnych. Rezultaty Wells Fargo oraz JP Morgana przebiły oczekiwania inwestorów i spowodowały 4-5-procentowy wzrost akcji tych spółek.
- Niedawno zmieniłem zdanie i widzę okno na wzrost na GPW, ale pytanie, czy to okno wykorzystamy. Statystycznie wrzesień czy październik są raczej słabymi miesiącami. W tym roku wrzesień był lepszy od oczekiwań. Widzę przesłanki, że sentyment może się poprawić – optymistyczne wyniki spółek w USA za III kwartał mogą stworzyć taką możliwość – mówi Sobiesław Kozłowski.