Maciej Marcinowski, analityk Trigon Domu Maklerskiego, pozytywnie ocenia atrakcyjność akcji z sektora bankowego.
Niska wycena branży nie znajduje uzasadnienia, a nawet relatywnie dobre
zachowanie akcji banków na tle WIG nie odzwierciedla potencjału tych
walorów — uważa analityk, który podkreśla, że sektor stać na większe
zwyżki. Dlatego dla aż siedmiu z dziewięciu banków, które wziął pod lupę
Maciej Marcinowski, rekomendacja brzmi „kupuj”, a dla dwóch
pozostałych „trzymaj”.
Ekspert zwraca uwagę, że krzywa kontraktów FRA przesunęła się przez
ostatnie 3 miesiące w górę o kilkanaście punktów bazowych, co oznacza,
że rynek przestał przesuwać w czasie podwyżki stóp procentowych, a
konsensus prognoz zysków banków na lata 2018-19 był w tym czasie
stabilny.
— Jedynym wytłumaczeniem jest według nas pogorszenie sentymentu,
związane ze słabością banków zachodnioeuropejskich i z rynków
wschodzących, dla których prognozy zysku na akcję na lata 2018-19 spadły
w tym roku o 5-10 proc. (i wyceny zakładają chyba dalsze
spadki). Co prawda indeks WIG Banki zachowuje się od kilku miesięcy dużo
lepiej od tych indeksów, ale negatywny sentyment również go dotyczy.
Dobrze obrazuje to wzrost implikowanego przez rynek kosztu kapitału dla
polskich banków (+1,2 pkt. proc. od początku roku do 8,8 proc.), co
sugeruje wzrost rynkowej premii za ryzyko do 5,6 proc. Potwierdzeniem
wyprzedania polskich banków jest dla nas fakt, że wycena dla niektórych
z nich na podstawie tylko bieżących wyników jest zbliżona do obecnego
kursu — dodaje Maciej Marcinowski.
Jak zauważa, dyskonto do historycznej średniej dla wskaźnikacena/zysk
wynosi 15 proc., a dla ROE-P/BV sięga 20 rpco.
— Wyceny są zatem atrakcyjne, co wraz perspektywą wzrostu stóp w 2020
roku powinno przesunąć indeks WIG Banki w okolice 9500 pkt.
(+27 proc.) do końca 2019 r. Uważamy, że warto być przeważonym w bankach
w ramach indeksu WIG, ale mamy problem ze wskazaniem jednoznacznego
triggera, który w krótkim terminie mógłby ruszyć w górę kursami polskich
banków — napisał w raporcie analityk Trigon DM.
Jego zdaniem, pozostaje czekać na poprawę sentymentu do banków
zagranicznych, względnie — wzrost oczekiwań na podwyżki stóp
procentowych w Polsce, czemu sprzyjać powinny podwyżki cen prądu.
— Utrzymująca się nisko inflacja bazowa (0,7 proc. średnio w tym roku)
jest silnym argumentemdla RPP do niepodnoszenia stóp procentowych,
zwłaszcza że NBP obniżył jej prognozę na 2019 r. w ostatniej projekcji
(2,1 proc. wobec 2,6 proc. poprzednio). Uważamy jednak, że inflację
bazową czeka bardzo silny wzrost w przyszłym roku z uwagi na rosnące
ceny użytkowania mieszkania i nośników energii (30 proc. wagi w koszyku
inflacji bazowej). Ceny nośników energii są ściśle skorelowane z cenami
prądu i ropy, które notują obecnie 40-60-procentowe dynamiki wzrostu
r/r, co będzie musiało przełożyć się na wzrost tego komponentu inflacji
— dodaje analityk.