Trójgłos po dyskusyjnym wywiadzie z Maciejem Olex-Szczytowskim
INSTYNKT ZACHOWAWCZY: Zdaniem Macieja Olex-Szczytowskiego należy zahamować proces przechodzenia polskiej gospodarki pod kontrolę zachodnich korporacji.
Nasza rozmowa ze znanym bankierem inwestycyjnym („PB” nr 225 z 19 listopada) wywołała spory odzew Czytelników. Przedstawiamy fragmenty trzech listów:
JESTEM również bankierem inwestycyjnym, działającym w Polsce od 10 lat i zgadzam się z tezami przedstawionymi w wywiadzie. Obawiam się jednak, iż może już być za późno na to, by przeciwstawić się dominacji koncernów międzynarodowych w Polsce. Sytuacja znajdowała się pod kontrolą, dopóki koalicja UW/AWS nie zastąpiła w roku 1997 rządu SLD/PSL. Poprzednio istniał wielki opór przed sprzedażą zagranicy „sektorów strategicznych”. Wicepremier Grzegorz Kołodko bronił się przed sprzedażą polskich banków i przedstawiał koncepcję „konsolidacji przed prywatyzacją”. Banki byłyby prywatyzowane tylko raz do roku, z tym że największe byłyby albo z tego wyłączone, albo szły drogą giełdową. Niestety, w sektorze bankowym nastąpiła nie kontrolowana dominacja zagranicznych koncernów. Jest to bardzo groźne, ponieważ np. oszczędności obywateli polskich znajdują się pod kontrolą obcych bankowców. Natomiast na giełdzie słowo „wezwanie” staje się codziennością, zaś polskie firmy sukcesywnie stają się łupem koncernów zagranicznych. Rząd nic nie robi, żeby temu przeciwdziałać, np. poprzez lepszą ochronę dla inwestorów pasywnych.
Stefan Kirk, bankier inwestycyjny w firmie Glenboden Investments
ROZMÓWCA „PB” stawia interesujące tezy, jednak tytuł wywiadu powinien brzmieć „Brak restrukturyzacji zagraża polskiej gospodarce”. Dominacja podmiotów zagranicznych jest przecież skutkiem braku konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, spowodowanej zbyt wolnym tempem procesów restrukturyzacyjnych. Jeszcze niedawno wydawało się, iż na giełdzie kolejno debiutują silne polskie firmy, mające szansę stawić czoło konkurencji. Ostatnie dwa lata pozbawiły nas jednak wielu złudzeń. Bardzo niewiele przedsiębiorstw decyduje się na radykalne przemiany, redukcję kosztów, zmiany kadrowe i wdrażanie nowoczesnych metod zarządzania. Zbyt wiele rozpoczyna restrukturyzację za późno, utraciwszy bezpowrotnie swoją pozycję. W takiej sytuacji sprzedaż strategicznym inwestorom zagranicznym staje się najbardziej skutecznym sposobem na poprawę ich konkurencyjności i zapewnienie im jakiejkolwiek przyszłości. Jedyną sensowną alternatywą jest znaczne przyspieszenie restrukturyzacji przedsiębiorstw pozostających jeszcze w polskich rękach. Być może odwołanie się do patriotyzmu ekonomicznego stworzyłoby grunt i motywację do trudnych zmian. Z drugiej strony obawiam się, iż niezamierzonym skutkiem takich apeli stałoby sięÉ spowolnienie prywatyzacji, a to byłoby szkodliwe.
Dariusz Kraszewski, partner w dziale konsultingu firmy Arthur Andersen
PAN Olex-Szczytowski ma na względzie przede wszystkim dobro naszej gospodarki, krytykując jej nadmierne wiązanie się z zagranicznym kapitałem. Uważa, że drogą do prywatyzacji przedsiębiorstw i instytucji finansowych jest ich łączenie — jak miało to miejsce w przypadku powstania PKN. Takie fuzje oczywiście wzmacniają przedsiębiorstwa, ale czy nie grozi nam to odchyleniem w stronę monopolu, a dokładniej oligopolu, z silnymi barierami ograniczającymi dostęp do rynku? Co się stanie, jeśli wszyscy więksi — szukający kapitału i lepszych perspektyw — się połączą? Czy na przykład gigant bankowy powstały z fuzji PKO BP, BGŻ i BGK nie zachwiałby mechanizmami ustalania cen na rynku finansowym? Czy tak silna pozycja jednej instytucji nie spowodowałaby uniezależnienia jej od NBP i nie zwiększyłaby bezwładności polskiego rynku pieniądza? Szkoda, że rozmówca „PB” o tym aspekcie nie wspomina. Kontrowersyjny jest także jego stosunek do warszawskiej GPW. Stawia on tezę, iż przyszłość leży w notowaniach akcji na giełdach zachodnich. Jeśli wszyscy będziemy myśleli w ten sposób, to skutecznie uśmiercimy rodzimy, wtórny rynek papierów wartościowych. Natomiast dobrym pomysłem jest zmiana sposobu sprzedaży pakietu akcji TP SA — nie strategicznemu inwestorowi z zagranicy, lecz poprzez dopuszczenie ich do publicznego obrotu na giełdzie. Wzrost płynności i wzrost liczby papierów mógłby wpłynąć mobilizująco na GPW, a w efekcie przyciągnąć zagraniczny kapitał — być może początkowo głównie spekulacyjny, ale w miarę stabilizacji także portfelowy.
Artur Pajkert, student informatyki i zarządzania Politechniki Wrocławskiej