Wydaje się, że do oszczędzania nie trzeba nikogo przekonywać. Zwłaszcza wobec cyklicznie pojawiających się informacji o przyszłych „głodowych” emeryturach i słabej kondycji ZUS-u. Jednak oszczędzanie nie zawsze jest łatwe. Tym bardziej, że większość Polaków zawartość swojego portfela musi przeznaczyć nie tylko na utrzymanie, ale często na spłaty rat kredytu. Według badania TNS Polska dla Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami (IZFiA) w roku 2014 aż 95 proc. Polaków deklarowało, że nie odkłada na przyszłą emeryturę (wyłączając składki na ZUS i OFE). Z tej liczby 53 proc. jako powód wskazywało brak wystarczających dochodów. Ci, którzy oszczędzali wolny kapitał odkładali głównie na lokatach bankowych (39 proc.) i Indywidualnych Kontach Emerytalnych (22 proc.). Co czwarty ankietowany trzymał gotówkę w przysłowiowej skarpecie. Deklaracje co do gromadzenia oszczędności w 2015 r. nie wyglądały bardziej optymistycznie — odsetek odkładających na emeryturę był taki sam (4 proc.), ale już 12 proc. osób wahało się co do tego jakiej odpowiedzi udzielić. Wśród ankietowanych, którzy deklarują oszczędzanie, w 2015 r., najistotniejsza wobec roku poprzedniego była różnica formy lokaty kapitału. Przybyło chętnych do inwestowania w fundusze inwestycyjne. W 2014 r. z tych instrumentów korzystało 8 proc. badanych, a w 2015 r. planowało ulokować w nich kapitał już 15 proc. badanych. Czy deklaracje rzeczywiście potwierdziły się w praktyce?

— Liczby wskazują, na większe zainteresowanie funduszami. Wartość pieniędzy ulokowanych w funduszach inwestycyjnych na koniec 2015 r. osiągnęła rekordowy w historii naszego rynku poziom ponad 252 mld zł. Sprzedaż netto funduszy wyniosła w tym okresie ponad 11 mld zł. Mimo słabej koniunktury na rynkach finansowych w ośmiu z dwunastu miesięcy odnotowaliśmy wzrost wartości aktywów funduszy inwestycyjnych. Rok 2015 był rekordowy również dla europejskich funduszy inwestycyjnych. Łącznie wpłynęło do nich netto 717 mld EUR. Warto jednak pamiętać, że w Polsce od lat największy udział w oszczędnościach gospodarstw domowych mają depozyty złotowe i walutowe (57 proc.). Fundusze są nadal postrzegane, jako oferta dla ludzi posiadających więcej, niż przeciętną wiedzę o finansach — mówi profesor Marcin Dyl, prezes IZFiA.
Ograniczone zaufanie
Niewielkie zainteresowanie Polaków funduszami inwestycyjnymi wynika z różnych czynników. Zdaniem Marcina Dyla, zaliczają się do nich stosunkowo krótka historia funduszy na naszym rynku, przeplatana okresami bessy oraz największy od lat 20. ubiegłego wieku krach finansowy. Prezes IZFiA zwraca też uwagę, że kryzys z 2008 r. podważył zaufanie do instytucji finansowych. Nie bez wpływu na postrzeganie firm prywatnych zarządzających aktywami miała tzw. reforma OFE i przeniesienie znacznej części ich środków do ZUS. Ekspert uważa, że najistotniejsząprzeszkodą jest jednak brak odpowiednich zachęt dla mniejszych inwestorów. — Poziom wiedzy finansowej Polaków w mojej ocenie nie różni się wiele od wiedzy przeciętnego obywatela UE. Dzieli nas zapewne wysokość dochodów i związana z tym możliwość odkładania pewnych kwot zamiast przeznaczania całości na bieżącą konsumpcję. Jednak najpoważniejszą przeszkodą w korzystaniu z instytucji zbiorowego inwestowania jest brak wymiernych korzyści, np. podatkowych. IZFiA postuluje systemowe rozwiązania zachęcające do budowania długoterminowych, prywatnych oszczędności, zarówno emerytalnych, jak i na inne cele. Jednym z pomysłów proponowanych przez naszą Izbę jest modyfikacja obecnych form zachęt podatkowych dla oszczędzających w ramach Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Jedną z nich mogłoby być całkowite zwolnienie wypłat pieniędzy z IKZE z podatku dochodowego od osób fizycznych, przy jednoczesnym zachowaniu uprawnienia do dokonywania odliczeń wpłat na IKZE od podstawy opodatkowania oraz umożliwienie zakładania Indywidualnych Kont Emerytalnych (IKE) oraz IKZE na rzecz osób małoletnich — mówi Marcin Dyl.
Zaznacza, że obecnie oba konta — uprzywilejowane podatkowo — są dostępne dla osób powyżej 16 roku życia. Tak więc funduszy są w naszym kraju setki i mogą zaspokoić wymagania najbardziej wyrafinowanych inwestorów, zależnie od potrzeb. Przeciętny inwestor nie cieszy się jednak z tego powodu przywilejami i nie ma prawdziwych zachęt.
Ryzyko przede wszystkim
Według innego badania ARC Rynek i Opinia z maja 2015 r., główną barierą lokowania w oferowane fundusze dla ankietowanych była wysokość opłat. Taką odpowiedź wskazało 45 proc. obecnych klientów funduszy, 36 proc. utraconych klientów i 43 proc. potencjalnych klientów. Awersja do ryzyka ogranicza jednak głównie tę ostatnią grupę — 39 proc. potencjalnych klientów uważało, że inne formy inwestowania są bezpieczniejsze, podczas gdy taką odpowiedź zaznaczyło 12 proc. obecnych i 20 proc., utraconych klientów. Wszystkie grupy dość jednomyślnie uznały za inną znaczącą barierę bieżący stan koniunktury rynkowej. Duża część obecnych (40 proc.) i utraconych (51 proc.) klientów jako barierę wskazała też złe doświadczenia inwestowania z ostatnich lat. Profesor Marcin Dyl tłumaczy, że ryzyko jest podstawowym czynnikiem, który należy brać pod uwagę we wszelkich przedsięwzięciach. Fundusze inwestycyjne należą do najbezpieczniejszych produktów finansowych, jeśli chodzi o ich konstrukcję prawną. Są też nadzorowane przez kilka instytucji publicznych oraz podmioty z nimi współpracujące, jak np. bank powiernik. Fundusz nie może ogłosić upadłości, ani zbankrutować, może natomiast spaść wartość jego udziałów.
— Ryzyko inwestycyjne jest szczegółowo opisane w prospektach funduszy i innych obowiązkowych dokumentach, jak Kluczowe Informacje dla Inwestorów czy Karta funduszu. Zawsze warto dokładnie je przestudiować przed podjęciem decyzji. By cieszyć się ze swojego wyboru w przyszłości, należy przede wszystkim zadać sobie pytanie na temat potrzeb, jakie nasza inwestycja ma zaspokoić, oraz o swoją odporność na zmienność rynku. Tam gdzie zysk, tam jest też ryzyko straty. Mimo — wydawałoby się — coraz bardziej powszechnej wiedzy, by nie kierować się wynikami historycznymi, klienci nadal ulegają emocjom i kupują, gdy ceny akcji są wysokie, a wycofują się z inwestycji, gdy spadają, realizując w ten sposób stratę. Jest to dosyć dobrze udokumentowane zjawisko socjologiczne związane z naszym instynktem „stadnym”. Fundusze nie gwarantują zysku, natomiast dają na niego szansę. Nie ma więc uniwersalnego funduszu, dla początkującego trzydziestolatka, który przyniesie lepszy zysk od lokaty i nie narazi go na straty, tak jak nie ma jednego rozmiaru buta, czy kapelusza — wyjaśnia Marcin Dyl.
Prezes IZFiA wymienia jednak liczne zalety funduszy w porównaniu z innymi instrumentami. Zalicza do nich możliwość korzystania z zakupu nawet skomplikowanych i drogich instrumentów bez posiadania dużej gotówki (duży fundusz akcji ma w portfelu 140–180 spółek, mały ma ich 40–80), niewielkie kwoty inwestycji, elastyczność i możliwośćwycofania pieniędzy w każdej chwili, niskie koszty, szeroka sieć dystrybucji, możliwość zysków, duża liczba produktów do wyboru oraz bezpieczeństwo inwestowania.
— Lokując w fundusze należy przede wszystkim inwestować regularnie, nawet niewielkie kwoty, nie wpłacać wszystkich oszczędności jednorazowo i do jednego funduszu, poszukiwać własnych liderów wśród funduszy i różnicować oszczędności na różne instrumenty. Fundusze nie są alternatywą wobec lokat bankowych — są ich dopełnieniem — radzi Marcin Dyl.