Trzy scenariusze dla funduszy obligacji

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-04-04 20:00

Kiedy fundusze obligacji zaczną zarabiać? Przedstawiamy trzy warianty podwyżek stóp procentowych i ich konsekwencje dla funduszy dłużnych.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak może wyglądać ścieżka stóp procentowych i zachowanie funduszy dłużnych jeśli maksymalny poziom stopy referencyjnej NBP wyniesie 5,5 proc.
  • co jeśli główna stopa NBP wzrośnie do 6 proc.
  • a co jeśli do 7 proc.
  • dlaczego jest mało prawdopodobne, by podwyżki stopy referencyjnej były wyższe niż 0,75 pkt proc.
  • kiedy zaczną się obniżki i do jakiego poziomu sprowadzą stopę referencyjną w 2025 r.

Według najbardziej optymistycznych prognoz już końcówka 2021 r. miała być dobrym momentem do inwestycji w fundusze obligacji skarbowych. Te mniej optymistyczne wskazywały na sam początek 2022 r. Trudno było przewidzieć wojnę za wschodnią granicą, która przez ceny surowców niewątpliwe przekłada się w jakiś sposób na inflację, od której zależy z kolei polityka monetarno-fiskalna i w konsekwencji rentowność obligacji. Nie da się jednak nie zauważyć, że przeciętny fundusz obligacji skarbowych jest dobrych kilka procent na minusie licząc od początku 2022 r.

To, jak będzie wyglądać sytuacja funduszy skarbowych obligacji długoterminowych w przyszłości, w dużej mierze zależy od tego, co dalej z inflacją i jak zwalczać będą ją NBP i rząd. Zaledwie w piątek 1 kwietnia GUS podał wstępny szacunek inflacji konsumenckiej w marcu 2022 r. Miała wynieść 10,9 proc. Co na to NBP, dowiemy się już niedługo. Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP), czyli organu NBP odpowiadającego za stopy procentowe, zaplanowano na środę 6 kwietnia 2022 r.

Wyższe maksimum będzie najkrótsze

Tomasz Pawluć, od stycznia 2022 r. zarządzający funduszami dłużnymi w Ipopema TFI, stworzył prognozę działań rządu i NBP w kontekście inflacji. Ma ona trzy warianty. Każdy zakłada że szczyt inflacji nastąpi w czerwcu lub lipcu 2022 r., a tzw. tarcza antyinflacyjna, mająca wygasnąć z końcem lipca 2022 r., zostanie przez rząd przedłużona przynajmniej na część roku 2023. Tomasz Pawluć nie przewiduje, żeby w roku wyborczym z niej zrezygnowano, jeśli chodzi o ceny paliw czy żywności.

Wiadomo i nie wiadomo:
Wiadomo i nie wiadomo:
Tomasz Pawluć, współzarządzający funduszami dłużnymi Ipopemy TFI, zaznacza, że rentowność inwestycji w obligacje stałokuponowe trzymane do dnia wykupu jest znana w momencie ich nabycia. Nie wiadomo jednak, jak nominalny zysk rozłoży się w czasie.
Marek Wiśniewski

Główną zmienną analizy pozostaje więc stopa referencyjna NBP. Tomasz Pawluć przyjął, że RPP nie popełni błędu i tym samym główna stopa procentowa NBP będzie adekwatna do warunków gospodarczych. Jej maksymalną wysokość określił w swojej prognozie na 5,5 lub 6 lub 7 proc. W pierwszym z wariantów utrzymywałaby się przez siedem kwartałów, w ostatnim niespełna cztery.

- Zakładam, że w ramach zacieśniania polityki monetarnej główna stopa procentowa NBP wyjdzie ponad stopę neutralną dla polskiej gospodarki, czyli taką, jaka długoterminowo równoważy popyt na kapitał z jego podażą. W związku z tym stopę referencyjną trzeba będzie obniżyć do poziomu neutralnego. Im bardziej główna stopa NBP przekroczy stopę neutralną, tym szybciej trzeba ją będzie obniżyć. Agresywniejsze zacieśnianie polityki monetarnej bardziej się bowiem odbija na wzroście gospodarczym – tłumaczy Tomasz Pawluć.

Za wariant bazowy nasz rozmówca przyjmuje stopę referencyjną na maksymalnym poziomie 6 proc. Zostałby osiągnięty w listopadzie 2022 r. i przetrwałby do pierwszego kwartału 2024.r włącznie. W scenariuszu tym RPP podnosi stopę referencyjną o 0,5 pkt proc. w kwietniu i maju, a potem dopiero we wrześniu. W październiku i listopadzie dochodzi do podwyżek o 0,25 pkt proc. Gdy już rozpoczną się obniżki, w drugim kwartale 2025 r. sprowadzą stopę referencyjną do 3,5 proc.

- W takiej sytuacji, w zakładanym przeze mnie momencie szczytu inflacji bylibyśmy już daleko w cyklu zacieśniania polityki monetarnej. Przy obecnych rentownościach obligacji, dawałoby to funduszom obligacji długoterminowych szansę na osiągnięcie w najbliższych latach wysokich jednocyfrowych stóp zwrotu – mówi Tomasz Pawluć.

Coś dla gołębi i jastrzębi

Stopa referencyjna na maksymalnym poziomie 5,5 proc. to wariant umownie zwany gołębim. Zakłada, że 5,5 proc. zostanie osiągnięte już w lipcu 2022 r. i utrzyma się – tak jak 6 proc. w scenariuszu bazowym - do pierwszego kwartału 2024 r. włącznie.

Zarządzający z Ipopemy TFI uważa, że jeśli Polska będzie sobie mogła pozwolić na ten wariant, to w 2023 r. można by liczyć nawet na dwucyfrowe stopy zwrotu z funduszy obligacji długoterminowych. Ich sytuacja zaczęłaby się znacząco poprawiać już w połowie 2022 r. tak, że wiele zdołałoby odrobić straty z ostatnich trzech miesięcy.

- Więcej niż połowa dałaby radę wyjść na plus w 2022 r. – twierdzi Tomasz Pawluć.

W wariancie gołębim obniżki stopy referencyjnej sprowadziłby ją do 2,5 proc. Nastąpiłoby to w drugim kwartale 2025 r. Kwartał później stopa referencyjna spadłaby do 4,5 proc. w wariancie umownie zwanym jastrzębim.

W scenariuszu jastrzębim Tomasz Pawluć przyjął, że stopa referencyjna osiągnęłaby swój najwyższy poziom w listopadzie 2022 r. – czyli wtedy co w scenariuszu bazowym. W przeciwieństwie do tego ostatniego byłoby to jednak nie 6, ale 7 proc. Taka wartość utrzymywałaby się do trzeciego kwartału 2023 r. włącznie. Podwyżki na kwietniowym i majowym posiedzeniu RPP wyniosłyby przy tym 0,75 pkt proc.

- To arbitralne założenie. Ostatnie posiedzenie RPP miało miejsc kilka dni po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej i rada nie zdecydowała się na podwyżkę o 1 pkt proc. W związku z tym odrzuciłem ten wariant podwyżek i jako najwyższe pozostawiłem podwyżki o 0,75 pkt proc. – tłumaczy Tomasz Pawluć.

Jego zdaniem, w tym wariancie do końca 2022 r. sytuacja funduszy obligacji długoterminowych byłaby trudna.

- Myślę, że powtórzyłby się wyniki z 2021 r., czyli większość funduszy obligacji długoterminowych miałaby ujemne dwucyfrowe stopy zwrotu. Ponieważ rentowności obligacji doszłyby w tym scenariuszu bardzo wysoko, potem stopy zwroty funduszy byłby dwucyfrowe, ale dodatnie – prognozuje zarządzający funduszami Ipopemy TFI

Byłby to więc scenariusz o najbardziej rozchwianych stopach zwrotu funduszy dłużnych.

- Ceny akcji mogą spaść do zera albo rosnąć właściwie w nieskończoność. Z obligacjami tak nie jest. Cena obligacji uwzględnia jakąś rentowność inwestycji. Zakładając trzymanie obligacji do wykupu otrzyma się taki zysk. Załóżmy, ze obligacja ma 7-procentową rentowność. Kupując ją z taką rentownością te 7 proc. tak czy owak się otrzyma. Nie wiadomo tylko, jak to się rozłoży w czasie. Czy najpierw straci się jeszcze trochę, a potem zarobi np. 10 proc., czy też będzie to wyglądało inaczej. Spadek cen obligacji, czyli wzrost rentowności, oznacza bowiem nominalnie wyższy zysk w przyszłości – dodaje Tomasz Pawluć.