TSUE stanął po stronie frankowiczów

Marek MuszyńskiMarek MuszyńskiAgnieszka MorawieckaAgnieszka Morawiecka
opublikowano: 2023-06-14 12:31
zaktualizowano: 2023-06-15 16:50

Bankom nie należy się żadne dodatkowe wynagrodzenie w przypadku unieważnienia umowy kredytu, a sądy powinny dawać konsumentom zabezpieczenia pozwalające na niepłacenie rat, uznał unijny trybunał.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał dwa wyroki dotyczące frankowiczów. W orzeczeniu dotyczącym wynagrodzenia za korzystanie z kapitału stwierdzono, że po uznaniu umowy za nieważną w całości unijna dyrektywa o ochronie konsumentów nie pozwala, aby bank domagał się od konsumenta dodatkowej rekompensaty wykraczającej poza zwrot miesięcznych rat i kosztów wynikających z tej umowy oraz poza zapłatą dodatkowych odsetek za zwłokę. Jednocześnie stwierdzono, że nie ma przeszkód, aby konsument mógł się domagać takich rekompensat od banku, ale pod warunkiem poszanowanie celów dyrektywy o ochronie konsumentów oraz zasady proporcjonalności.

Trybunał nie wykluczył konsumentów z tego typu roszczeń, wskazując, że powinny to zniechęcać przedsiębiorców do stosowania nieuczciwych warunków umownych, zaznaczając, że ocena należy już do sądu odsyłającego. Natomiast przyznanie takiego prawa bankom niweczyło ten odstraszający efekt i zmniejszało efektywną ochronę konsumentów. Trybunał podkreślił, że stabilność rynków finansowych nie ma znaczenia dla wykładni prawa.

W drugim wyroku trybunał uznał, że prawo unijne stoi na przeszkodzie orzecznictwu krajowemu, zgodnie z którym sąd krajowy może oddalić złożony przez konsumenta wniosek o zastosowanie środków tymczasowych mających na celu zawieszenie stosowania umowy (w tym płatności rat). Decyzję tą argumentowano tym, że zabezpieczenia są konieczne dla skuteczności ewentualnego orzeczenia, w którym umowa kredytowa zostanie uznana za nieważną.

Trybunał zwrócił tutaj uwagę na problem, który powstaje, kiedy zabezpieczenia nie ma, a zapada wyrok – umowa zostaje unieważniona, a sąd orzeka zapłatę przez bank tylko kwot wynikających z pozwu i jego ewentualnego rozszerzenia, którego można dokonać na etapie I instancji. Natomiast jeżeli konsument płaci dalej raty w oczekiwaniu na prawomocny wyrok w II instancji, to powstaje kolejne roszczenie, którego wyrok już nie obejmuje. Banki mimo nieważności umowy nie chciały wypłacać tych środków i frankowicz musiał iść z kolejnym pozwem do sądu.

„W takich okolicznościach zastosowanie środka tymczasowego mającego na celu zawieszenie spłaty rat miesięcznych należnych z tytułu umowy kredytu, która może zostać unieważniona ze względu na zawarty w niej nieuczciwy warunek, może być konieczne dla zapewnienia pełnej skuteczności przyszłego orzeczenia” – wskazał TSUE w wyroku.

Co więcej, zabezpieczenie powinno być stosowane, gdy konsumenci w ramach rat wpłacili już do banku więcej niż z niego pożyczyli.

Banki przyspieszą z ugodami

Wyrok TSUE nie był dla bankierów niespodzianką. Na razie uznali, że milczenie jest złotem, a cała para powinna pójść w realizację ugód.

Podczas konferencji ZBP bankowcy nie byli zbyt rozmowni. Prezes związku Tadeusz Białek wyjaśnił, że to efekt strategii, którą przyjęły ze względu na fakt, że są spółkami giełdowymi i każda wypowiedź dotycząca konkretnego banku może wpłynąć na sytuację na GPW. To raczej zbytnia ostrożność, bo inwestorzy już dawno wycenili w akcjach niekorzystny dla banków wyrok TSUE.

Głosem bankowców był Tadeusz Białek, który przypomniał, że koszt tworzenia rezerw dla sektora jest gigantyczny, ale nie zachwieje jego stabilnością. Odnosząc się do wyroku TSUE wskazał, że w ocenie ZBP konsument nie spełnia na rzecz banku żadnej usługi, a spłacając raty jedynie oddaje pieniądze zgodnie z umową, wiec nie może mieć dodatkowych roszczeń.

- Wyrok prowadzi do sytuacji, w której część klientów banków może uzyskać w istocie darmowe kredyty, podczas gdy kredytobiorcy złotowi ponoszą koszty. Prowadzi to do skrajnego i nieuzasadnionego uprzywilejowania jednej grupy klientów. Koszty związane z treścią tego rozstrzygnięcia poniosą wszyscy klienci banków – mówił Tadeusz Białek.

Cezary Stypułkowski, prezes mBanku zwrócił z kolei uwagę na daleko idące skutki rozstrzygnięcia TSUE dla skłonności banków do udzielania długoterminowych kredytów. Jak zaznaczył, banki nie będą w stanie udzielać kredytów hipotecznych na 20, czy 30 lat, w sytuacji „gdy wątpliwe argumenty i preteksty są podstawą do unieważniania umowy”.

- Oczekujemy, że przełożenie wyroków na orzecznictwo sądów, które są bardzo obłożone pracą, zajmie pewien czas. W tym czasie musimy wypracować jakąś formułę udzielania kredytów na długie okresy – mówił Cezary Stypułkowski.

Wtórował mu prezes ZBP podkreślając, że dalsza akcja kredytowa ze względu na ryzyko podważania ważności umów pozostaje pod znakiem zapytania. Nieprzewidywalność przy długoterminowych produktach jest obecnie jedną z podstawowych bolączek sektora bankowego.

Według KNF, rozstrzygnięcie TSUE sprowadza się do zwolnienia kredytobiorcy z poniesienia kosztu wieloletniego udostępnienia mu przez bank kapitału i przyznaje preferencyjne warunki traktowania wąskiej grupie beneficjentów w postaci „darmowego kredytu”. Ponadto ma negatywny wymiar m.in. z punktu widzenia pewności prawa, interesu publicznego oraz elementarnych zasad sprawiedliwości społecznej.

- Sektor jest na tyle dobrze skapitalizowany i ma na tyle duże bufory płynności, pozycję kapitałową i wynikową dzięki w dużym stopniu czynnikom makroekonomicznym, że ten koszt jest dla banków zarządzalny. Nie zmienia to faktu, że koszt tego rozstrzygnięcia jest gigantyczny, a efekt który osiągamy, z punktu widzenia gospodarki i stosunków społecznych jest szkodliwy i zły – mówił Jacek Jastrzębski przewodniczący KNF podczas czwartkowego wystąpienia na konferencji „EMC - zmieniający się świat administracji”.

Gorący temat
Gorący temat
Konferencja ZBP dotycząca orzeczenia TSUE z 15 czerwca

Stanowisko nadzoru po wyrokach TSUE pozostaje niezmienne - oczekuje aktywnej postawy banków w rozwiązaniu problemu i oferowania swoim klientom ugód, według propozycji przewodniczącego KNF z grudnia 2020 r. UKNF oczekuje także od banków uwzględnienia rozstrzygnięcia TSUE w modelach tworzenia rezerw na ryzyko prawne związane z portfelem hipotecznych kredytów walutowych.

Nie jest uzasadnione stwierdzenie, że bank wzbogacił się kosztem klienta, a konsument został zubożony. Dzięki uzyskanym środkom klient zaspokoił potrzeby mieszkaniowe, a bank przez lata ponosił koszty pozyskania środków i obsługi kredytu.

Dariusz Szwed
wiceprezes PKO BP, kierujący pracami zarządu

Jak poinformował Tadeusz Białek, w ciągu ostatnich kilki miesięcy banki podpisały 20 tys. nowych ugód, co jest związane z tym, że duża część z nich uatrakcyjniła swoje propozycje. W ostatnich kilku miesiącach złożono natomiast ok. 12 tys. nowych pozwów.

- Ugody nie są dla banków za darmo, a do tego ugody zawarte na warunkach zaproponowanych przez przewodniczącego KNF w grudniu 2020 r. ekonomicznie zrównują kredytobiorcę frankowego ze złotowym, co na gruncie myślenia o sprawiedliwości społecznej jest dużo bardziej właściwe, niż kredyt za darmo, a mieszkania dwa razy więcej warte – powiedział PB Przemek Gdański, prezes BNP Paribas.

Prawnicy zacierają ręce

Rozstrzygnięcie w Luksemburgu sprawi, że więcej frankowiczów pójdzie do sądów. Powinno także przyspieszyć uzyskanie korzystnego rezultatu, uważają prawnicy.

Fala pozwów wzbierze, nie mają wątpliwości przedstawiciele kancelarii prawnych, które obsługują frankowiczów. Niedawno giełdowe Votum podniosło z 12 do 15 tys. prognozę liczby klientów, których uda się pozyskać w tym roku.

- Z wyroku wynika jasno, że bankom nie należy się żadne odszkodowanie od konsumentów. Wszyscy frankowicze w Polsce mogą już bez obaw o absurdalnie wysokie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu pozywać banki o nieważność umowy kredytu, bo TSUE wskazał wyraźnie, że po unieważnieniu umowy strony po prostu powinny sobie zwrócić to, co nawzajem sobie świadczyły – mówi Radosław Górski, radca prawny, z którego inicjatywy Arkadiusz Szcześniak, szef stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu poszedł z pozwem przeciwko bankowi o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. To właśnie w tej sprawie warszawski sąd skierował pytania do TSUE.

Prawnicy frankowiczów mają jednak wątpliwości co do tego, czy klienci będą w stanie wygrać w sądach dodatkowe odszkodowanie od banków, a co za tym idzie raczej nie powinno być dużo takich pozwów.

– Jasne jest, że konsumenci mogliby pozywać banki o wynagrodzenie za korzystanie z ich pieniędzy. Tutaj jednak wyraźnie w sentencji wyroku wskazano na zasadę proporcjonalności. Spodziewam się, że to nie będzie popularne, bo najważniejsze dla konsumentów jest uwolnienie od roszczeń banków. Niewykluczone, że grupa konsumentów na takie pozwy się zdecyduje, ale o tym już decydować będą polskie sądy – mówi Radosław Górski.

– Nie budzi zaskoczenia, że TSUE poparło stanowisko, zgodnie z którym nieuczciwy przedsiębiorca nie może na niezgodnym z prawem działaniu osiągać korzyści. Formalnie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału może się ubiegać konsument, ale nie wydaje mi się, aby to było łatwe i proste – mówi Agnieszka Sobczyk, radca prawny reprezentujący frankowiczów.

Jeszcze przed wyrokiem TSUE banki przegrywały 97 proc. spraw o wynagrodzenie za kapitał, natomiast drugi wyrok może zmienić podejście sądów do udzielania zabezpieczeń. W toku jest 100 tys. spraw, więc po korzystnym orzeczeniu TSUE wniosków o udzielenie zabezpieczenia zapewne przybędzie.

– Będziemy analizować sytuację prawną kredytobiorców, ale wiele wskazuje na to, że będziemy zdecydowanie częściej składali wnioski o zabezpieczenia. Do tej pory postanowienia takie zapadały najczęściej w tzw. wydziale frankowym w Sądzie Okręgowym Warszawie. Ten wyrok daje podstawę do tego, aby zabezpieczenia pojawiały się na co dzień – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny współpracujący z Votum.

Radosław Górski, radca prawny
Radosław Górski, radca prawny

Konsekwencję wyroku może być także to, że sprawę przed sądem będzie może załatwić szybciej. Z jednej strony frankowiczowi nie będzie groził pozew o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, a z drugiej nie będzie musiał iść dwa razy do sądu po pieniądze, które nadpłacił bankowi w ratach.

– Usprawni to postępowania i zwiększy chęć kredytobiorców do wystąpienia na drogę sądową, ponieważ czekanie na wyrok z zabezpieczeniem nie jest problemem. Zobaczymy, jak przyjmą ten wyrok sądy krajowe, ale patrząc na to, co się stało po sprawie Dziubaków wydaje się, że nie mniej niż 95 proc. sądów go zaadaptuje – mówi Wojciech Bochenek.

Udzielenie zabezpieczenia wpłynie także na strategię procesową banków.

– Przedłużanie procesu nie będzie w interesie banku, a dodatkowo będzie trzeba zawiązywać rezerwy. To skłoni banki do pozasądowego rozstrzygania sporów – uważa Agnieszka Sobczyk.

Bez paniki na GPW

Choć banki w dalszym ciągu będą musiały zawiązywać rezerwy, to wyrok TSUE nie spowodował wyprzedaży na giełdzie.

WIG-Banki po wyroku TSUE tracił nawet 200 pkt., ale w godzinach popołudniowych wrócił do punktu wyjścia. Spadki nie były duże – mBank przejściowo tracił 4 proc., a PKO BP czy Santander 3 proc. Bank Millennium tylko chwilowo był pod kreską, a później mocno rósł ze względu na nowe wymogi BFG, które wskazują, że emisja akcji nie będzie konieczna. Krótko nad kreską utrzymywał się kurs akcji Votum, które zajmuje się pozywaniem banków – po godz. 11 cena znalazła się już poniżej odniesienia na poziomie 53 zł. Spółka ostatnie szczyty osiągnęła na początku roku.

– Wyrok w sprawie wynagrodzenia za kapitał spowoduje konieczność zawiązania przez banki kolejnych rezerw - w II kwartale powinno być ich więcej - ale rynek tego oczekiwał – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Drugi czwartkowy wyrok TSUE sprawił, że opłacalność drogi sądowej zwiększy się dla frankowiczów. Do tej pory na koniec płacenia rat trzeba było czekać kilka lat, a przy uzyskiwaniu zabezpieczenia może to być możliwe w półtora roku.

– Pozwów może być więcej, ale sądy mają też określoną przepustowość, stąd wydaje mi się, że to będzie bardziej rozłożone w czasie. Banki trochę przespały swój czas, gdy trzeba było robić ugody – mówi Michał Sobolewski.

Samo wstrzymanie płatności rat nie powinno być problemem dla płynności banków, a koszty powinny być niższe o 100 mld zł, o jakich od dłuższego czasu mówi lobby bankowe.

- Większym kłopotem są kapitały – przy rozłożeniu tego na lata, jest to jednak coś, co banki mogą znieść przy ogromnym koszcie dla sektora. Może nie będzie to 100 mld zł, ale 70-80 mld zł, co przełoży się na potencjał do finansowania gospodarki o blisko 1 bln zł – mówi Michał Sobolewski.

W I kwartale banki zawiązały 3,2 mld zł nowych rezerw, co dało 55 proc. pokrycia portfeli frankowych. W II kwartale będą one większe – chociażby dlatego, że banki spodziewały się ok. 3 mld zł za wynagrodzenie z korzystania z kapitału, ale dojście do poziomu docelowego w dalszym ciągu będzie się odbywać stopniowo.

– Obecne rezerwy są zawiązane przede wszystkim na sprawy bieżące, ale w mniejszym stopniu też na sprawy przyszłe, dlatego nie będzie takiego szoku dla wyników, jaki miał miejsce przy sprawie Dziubaków. Pozytywny efekt jest taki, że z tych około 80 mld zł całkowitych kosztów, ponad 40 mld zł rezerw już banki zawiązały. Minęliśmy już zatem półmetek i możemy liczyć, że resztę będzie można resztę zawiązać stopniowo – mówi Michał Sobolewski.