Do niedawna z grupy krajów kandydujących do Unii Europejskiej największą wartość PKB osiągała Turcja — 217 mld euro. Po wynikach za 2001 r. należy jednak oczekiwać, że w tym rankingu pierwszą lokatę będzie miała Polska, która rok temu wypracowała 171 mld euro dochodu.
Ataki terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych wpłynęły nie tylko na gospodarkę amerykańską, ale również na ogólną sytuację i perspektywy rynków wschodzących (emerging markets).
— Zamachy spowodowały, że poziom akceptacji ryzyka przez inwestorów globalnych uległ istotnemu obniżeniu. Konsekwencją tego zdarzenia był zauważalny spadek obrotów i ograniczenie napływu środków finansowych na rynki rozwijające się — uważa Henryk Ciszewski, dyrektor departamentu doradztwa i analiz rynkowych DM BOŚ.
W najbliższym czasie trudno będzie spodziewać się istotnej zmiany nastawienia inwestorów. Oceny agencji ratingowych, banków inwestycyjnych czy innych instytucji badających kondycję poszczególnych gospodarek niewątpliwie nie zachęcają do lokowania wolnych środków w krajach rozwijających się. Dla przykładu UBS obniżył prognozę PKB na 2001 r. dla krajów zaliczanych do EMEA (państwa z Europy Środkowej, Afryki i Bliskiego Wschodu) z 1,9 proc. do 1 proc. Negatywnie o rynkach wschodzących pisze w swoich raportach również Fitch IBCA.
Do wystawienia lepszych ocen nie zachęcają także poszczególne gospodarki. Dotychczas kryzys na jednym z rynków wschodzących często miał istotny wpływ na postrzeganie pozostałych państw. W efekcie zdarzenia mające miejsce np. w Turcji wpływały również niekorzystnie na decyzje inwestycyjne dokonywane w Polsce. Sytuacja ta dotyczy zwłaszcza kapitału spekulacyjnego i najczęściej ma charakter krótkoterminowy. Niemniej zdarzają się sytuacje, w wyniku których następuje zmiana nastawienia do innych rynków. Kryzys turecki skłania do powtórnego przeanalizowania stanu innych gospodarek, w tym i polskiej. Tymczasem mimo podobieństw między oboma krajami zdecydowanie więcej jest różnic.
— Sytuacja ekonomiczna Turcji jest dziś fatalna. Inwestorów najbardziej niepokoją problemy tego państwa związane z obsługą ogromnego długu, deprecjacja lokalnej waluty, recesja i zbyt wysoka inflacja — twierdzi Henryk Ciszewski.
Jednym z podstawowych czynników decydujących o złym nastawieniu inwestorów do gospodarki tureckiej jest groźba niewypłacalności wobec wierzycieli zagranicznych. Inwestorzy obawiają się, że w przyszłym roku państwo to może nie być w stanie w pełni obsłużyć zagranicznych długów.
— Koniunktura gospodarcza w Turcji ulegała w ostatnich latach dużym wahaniom. Według UBS w 2001 r. nastąpi kolejny duży spadek PKB, który wyniesie 8,5 proc. Co gorsza, ujemna dynamika może utrzymać się jeszcze w następnym roku — mówi dyrektor departamentu doradztwa i analiz rynkowych DM BOŚ.
Polsce taki scenariusz nie grozi. Większość obecnych prognoz mówi o tempie wzrostu naszej gospodarki na poziomie poniżej 2 proc. Również w następnym roku powinno być stosunkowo dobrze. Co ciekawe, do tej pory wśród krajów kandydujących do Unii Europejskiej największą wartość PKB osiągała Turcja (217 mld euro). Po wynikach za 2001 r. należy jednak oczekiwać, że w tym rankingu pierwszą lokatę będzie miała Polska, która rok temu wypracowała 171 mld euro dochodu.
Na ocenę Turcji źle wpływa silny spadek wartości lokalnej waluty. Od lutego 2001 r., kiedy to nastąpiło uwolnienie kursu liry, straciła ona w stosunku do dolara połowę swojej wartości. Kolejny problem tego kraju to inflacja. Mimo że w 2000 r. wskaźnik ten systematyczne malał, to wiosną tego roku znowu pojawiły się niekorzystne tendencje. W październiku roczny wzrost cen konsumpcyjnych wyniósł 66,5 proc., podczas gdy w lutym przekraczał 30 proc. Również pod tym względem sytuacja w Polsce jest zdecydowanie lepsza.
— Inflacja dla polskiej gospodarki nie stanowi dziś istotnego problemu. We wrześniu, licząc rok do roku wyniosła ona zaledwie 4,3 proc. i osiągnęła najniższy poziom od początku transformacji — uważa Henryk Ciszewski.
Niezależnie od różnic, gospodarki Turcji i Polski borykają się również z podobnymi problemami. Jednym z podstawowych jest zrównoważenie budżetu państwa. Od skuteczności działań rządów tych krajów zależeć będzie wielkość inwestycji zagranicznych. Od tych inwestycji zdecydowanie bardziej uzależniona jest Turcja, zwłaszcza, jeżeli nadal realnie myśli o wejściu do Unii Europejskiej.
— Bez pomocy z zewnątrz Turcja ma nikłe szanse na w miarę szybkie wejście do europejskich struktur gospodarczych. Głównymi barierami będzie ogromna inflacja i dług publiczny. Obecnie w zdecydowanie lepszej sytuacji jest Polska — twierdzi specjalista DM BOŚ.
Według Henryka Ciszewskiego, niska inflacja, nadal dodatni wzrost gospodarczy, regulowanie zobowiązań zewnętrznych, dość stabilna waluta i lepsze niż w innych krajach emerging markets perspektywy powinny zaowocować również lepszym postrzeganiem Polski na świecie.