Leszek Czarnecki,
Janusz Filipiak i Andrzej Czernecki o planach na przyszły rok
Polskie firmy mają swoje pięć minut. Nim zagraniczna konkurencja się wyliże, minie rok, dwa. Zatem do inwestycji!
Inwestować — tak na pytanie, co firmy powinny robić w przyszłym roku, odpowiada Leszek Czarnecki, właściciel grupy finansowej Getin, uczestnik sobotniej dyskusji panelowej, która poprzedziła przyznanie tytułu Przedsiębiorca Roku w konkursie ErnstYoung.
— Ciąć koszty, a z wielkimi inwestycjami spokojnie: bez nadmiernego zadłużania się, bo złotówka może się wahnąć — to zdanie Andrzeja Czerneckiego, szefa HTL Strefa.
Natomiast Janusz Filipak, prezes Comarchu, zaleca na przyszły rok "agresywne inwestowanie, mądre, ale zdecydowane i śmiałe, z wykorzystaniem własnych pieniędzy i tam gdzie się to możliwe, z wykorzystaniem kredytu".
— Rozważnie, ale do przodu. Bardziej niż o kryzys bym się martwił, żeby nie przegapić jakieś okazji — wtóruje mu Jacek Siwicki z Enterprise Investors.
Kryzys zaufania
W panelu zatytułowanym "Budżetując rok 2010. Czy kryzys na pewno się skończył" sporo było o inwestowaniu.. W pewnym momencie Andrzej Czernecki zapytał Leszka Czarneckiego, czy brać kredyt inwestycyjny teraz, nie oglądając się na możliwy skok inflacji w przyszłości i w związku z tym wyższe raty, czy raczej odłożyć plany o parę miesięcy.
— Wśród inwestorów zagranicznych panuje ogromna, nieprawdopodobna wręcz obawa przed lokowaniem w Polsce — twierdzi Leszek Czarnecki.
To stwarza okazję dla krajowych inwestorów.
— Otworzyło się okno okazji: mamy niezwykłą możliwość inwestycyjną, żeby w tym czasie zwiększyć udziały w rynku, wejść w nowy biznes, praktycznie bez albo przy bardzo zmniejszonej konkurencji zagranicznej. To za rok, dwa się zmieni — ocenia Leszek Czarnecki.
— Proszę pamiętać o cyklu inwestycyjnym — dodaje Jacek Siwicki.
Bo jeśli cykl wynosi 12,18 czy 24 miesiące, to dzisiaj większe jest ryzyko, że przegapi się dobrą okazję, niż przestrzeli z inwestycją.
— Jeżeli dzisiaj nie zaczniemy inwestować, a rzeczywiście w 2011-12 r. będzie porządne odbicie gospodarcze, to nie zdążymy — mówi Jacek Siwicki.
Gotówka królem
Prof. Filipiak zgadza się, że moment do rozwoju rzeczywiście jest dobry. Porównując polskie firmy z niemieckimi czy francuskimi, które szef Comarchu ma okazję obserwować, widać przewagę naszych przedsiębiorców. Są znacznie mniej zadłużeni niż zagraniczni.
— Sektor polskich firm będzie się rozwijać, bo polskie firmy mają gotówkę. Nie dlatego, że są takie mądre, tylko dlatego, że w Polsce tradycyjnie kredyt ciężko było dostać — mówi prezes Filipiak.
A skoro "cash is the king" to:
— Jeśli ktoś ma teraz gotówkę, którą mądrze gospodarując zebrał, to teraz jest idealny czas do inwestowania we wszystkich obszarach: zarówno powiększania oferty produktowej, sieci sprzedaży, jak kapitału ludzkiego. Sporo polskich przedsiębiorstw tak działa i ma taką szansę — mówi szef Comarchu.
Eugeniusz Twaróg