O zniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych środowisko kryptowalutowe walczy z Ministerstwem Finansów mniej więcej od połowy kwietnia. To właśnie wtedy na stronie resortu pojawił się komunikat przypominający kryptobranży o obowiązkach względem fiskusa. Wywołało to spór, który swój finał miał pod gmachem przy Świętokrzyskiej. Pożar ugasił wiceminister Paweł Gruza, który apelował do inwestorów kryptowalutowych, aby wstrzymali się z płaceniem PCC, do czasu wypracowania stosownych regulacji. O sprawie informowaliśmy na łamach „PB” 16 kwietnia w artykule „Awantura o krypto podatek”.

Inwestorzy doczekali się obietnicy na piśmie – w środę wydano rozrządzenie, którego wynika, że obietnica obowiązuje tylko przez najbliższy rok.
- Szef resortu finansów ma oczywiście prawo do zastosowania tzw. abolicji podatkowej poprzez wydanie odpowiedniego rozporządzenia. Tak jest w tym przypadku, ale zaniechanie poboru podatku ograniczono tylko do okresu od 13 lipca tego roku do połowy przyszłego roku. Oznacza to po prostu, że zwolnienie nie obejmuje umów sprzedaży/zamiany kryptowalut, które zostały zawarte wcześniej. Tak zachowawcze podejście Ministerstwa Finansów może dziwić, ponieważ w przypadku podobnych rozporządzeń w sprawie zaniechania poboru podatków, resort stosuje często znacznie szersze ramy czasowe, odnoszące się również do wielu miesięcy przed dniem wejścia w życie danego rozporządzenia – zauważa Maciej Grzegorczyk, prawnik i prokurent Kancelarii Legaltec Hupajło & Partnerzy.
Nowe rozporządzenie jest krokiem w dobrym kierunku, podkreśla Maciej Grzegorczyk, ale stawia w niekorzystnej pozycji podatników, którzy zawierali umowy sprzedaży i wymiany kryptowalut przed wejściem w życie nowego rozporządzenia.