Ucieczka z Cersanitu to był błąd

Anonimowy Inwestor
opublikowano: 2002-05-13 00:00

Popełniłem koszmarny błąd. Wygląda na to, że sprzedałem akcje kury znoszącej złote jaja. Nie mogę się pogodzić z tak niefortunną (by nie powiedzieć głupią) decyzją o sprzedaży Cersanitu przed dwoma tygodniami.

Pozbyłem się papierów kieleckiej spółki w dołku, gdy kosztowały 34,10 zł. Z początku wyglądało to na prawidłową decyzję, bowiem kurs przez kilka dni wahał się na tym poziomie. Jednak na początku maja ni z tego, ni z owego kurs nagle wystrzelił do góry jak z procy. Dzień po dniu z rosnącym przerażeniem patrzyłem, jak szybko pnie się do góry. Dziś pluję sobie w brodę i przeklinam swoją głupotę, że tak pochopnie podjąłem decyzję o sprzedaży tych walorów. Przypomnę, że akcje Cersanitu kupowałem po 35,8. Sprzedając je po kursie o 1,7 zł niższym. Straciłem na inwestycji (wraz z prowizjami) 130 zł. Dziś Cersanit kosztuje już 39,10 zł. Gdybym wytrzymał napięcie, dziś zamiast straty cieszyłbym się zyskiem około 132 zł.

Szukałem przyczyn tak gwałtownego wzrostu notowań i znalazłem dwie. Po pierwsze wydaje się, że inwestorzy potrzebowali trochę czasu, by dostrzec bezprecedensowy na tle branży wzrost wyników grupy kapitałowej Cersanitu. Przychody w ubiegłym roku wzrosły o 2/3 w porównaniu z 2000 r., a zysk operacyjny o ponad 40 proc. Wydaje mi się, że Cersanit nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Firma uruchamia bowiem kolejne zakłady, co powinno przełożyć się na kolejny wzrost przychodów i zysku w roku bieżącym.

Po drugie, impulsem do zwiększonych zakupów Cersanitu mogła być odważna decyzja rządu o ponownym otwarciu zamkniętego już rozdziału dotyczącego wysokości stawki VAT w budownictwie w negocjacjach z Unią Europejską. Nasi negocjatorzy będą domagać się wydłużenia okresu przejściowego na wprowadzenie 22-proc. stawki podatku i to mimo gróźb komisarza Unii ds. rynków wewnętrznych, że pociągnie to za sobą reakcję ze strony Piętnastki, która otworzy inne zamknięte rozdziały.

Powinienem jednak słuchać specjalistów. Przed dwoma tygodniami wydawało mi się, że cena docelowa dla akcji Cersanitu wyznaczona przez BDM PKO BP na poziomie 40,9 zł nie jest możliwa do osiągnięcia. Dziś jestem niemal przekonany, że ta prognoza się sprawdzi. Jeśli tak się stanie, to będę musiał przeprosić się ze spółką i ponownie w nią zainwestować. Poczekam tylko na krótkotrwałą korektę spadkową. Gdy cena znów ruszy do góry, zainwestuję w Cersanit 1350 zł wolnych środków. Na horyzoncie widać bowiem kolejny poziom cenowy, do którego powinien dążyć kurs spółki. Analitycy BM BGŻ prognozują, że cena akcji Cersanitu osiągnie 54,7 zł. Po tak dynamicznym wzroście, jaki miał miejsce w minionym tygodniu, zaczynam wierzyć w cuda.

Nie da się ukryć, że dostałem bolesną lekcję od rynku. Nauczkę tę traktuję na zasadzie, że brak potencjalnego zysku jest realną stratą. To zmusiło mnie do zrewidowania swych poglądów na temat szybkości działania. Okazuje się bowiem, że pośpiech nie zawsze jest sprzymierzeńcem gracza giełdowego. Jest jednak sporo racji w powiedzeniu, że co nagle, to po diable.

Po nauczce z Cersanitem nie sprzedałem taniejących ostatnio akcji Elektrobudowy oraz papierów gwiazdy mojego portfela — Orbisu. Co prawda podane wyniki za I kwartał hotelarskiej spółki nie są optymistyczne, ale co by było, gdybym znów zareagował zbyt pochopnie i sprzedał akcje, a one po kilku sesjach znów zaczęłyby drożeć? Tego bym sobie już nie darował.