Ukraiński WIG szaleje na GPW

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2017-02-16 22:00
zaktualizowano: 2017-02-16 20:22

Najlepsza z siedmiu spółek przyniosła w ciągu roku 567 proc. zysku. Cały indeks wzrósł o 79 proc. Żadne akcje nie przyniosły strat

Tak jak niejeden Ukrainiec czuje sympatię do Polski, bo może tu podreperować swój budżet, tak niejeden polski inwestor giełdowy może ostatnio czuć sympatię do ukraińskich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Wartość indeksu dużych spółek WIG20 zwiększyła się w ostatnich 12 miesiącach o 24 proc. indeksu szerokiego rynku WIG o 32 proc., a skupiającego spółki z kraju naszego wschodniego sąsiada WIG-Ukraine aż o 79 proc. Patrząc historycznie, ukraiński indeks nie jest też na niskich poziomach. Zwyżkom tamtejszych spółek nie przeszkadza więc uwikłanie kraju w wojnę i jego ogólnie kiepska sytuacja ekonomiczna.

— Trzeba odróżnić sytuację kraju od sytuacji konkretnych spółek i ich otoczenia biznesowego. Ukraińskie spółki na GPW reprezentują sektor rolniczy, zależą od globalnych lub lokalnych cen surowców rolnych, a konflikt rosyjsko-ukraiński nie miał na nie bezpośredniego wpływu operacyjnego — tłumaczy Marcin Nowak, analityk Ipopemy Securities.

— Sytuacja na Ukrainie nie jest najlepsza, ale się poprawia. W porównaniu z tą sprzed półtora roku, inflacja się zmniejszyła, stopy procentowe się stabilizują, a w rezultacie waluta stała się bezpieczniejsza. Poza tym WIG-Ukraine to spółki rolne, a na Ukrainie zbiory były rekordowe. Dzięki temu tamtejsi producenci rolni niwelują efekt niskich cen płodów rolnych na świecie, a słaba hrywna korzystnie wpływa na koszty, które ponoszą — tłumaczy Maciej Wardejn, analityk Wood & Company.

Czołowa dwójka

Ukraiński indeks to siedem spółek. Z punktu widzenia inwestora najlepszą z nich okazał się w ostatnim roku Agroton. Jego kurs wzrósł o 567 proc. Najgorszy był natomiast Ovostar Union. Ci, którzy kupili jego akcje rok temu, nic nie zarobili. Co nie znaczy, że byli stratni. W ciągu roku wyszli dokładnie na zero. Z punktu widzenia indeksu największe znaczenia mają jednak Astarta Holding i Kernel Holding. Każda z nich ma 39-procentowy udział. Pierwsza w ciągu roku wzrosła o 105 proc., druga o 76 proc. Zdaniem analityków, pierwsza ma przed sobą wciąż dobre perspektywy.

— W 2017 r. może osiągnąć dwucyfrowy wzrost — uważa Marcin Gątarz, analityk Pekao Investment Banking. Jego zdaniem, spółce sprzyjają rosnące ceny cukru na rynkach światowych, co umożliwia Astarcie zwiększanie eksportu. Tego samego zdania jest Marcin Nowak. Marcin Gątarz dodaje jeszcze „opcję” akwizycji. W tej ostatniej kwestii dużo bardziej zaawansowany wydaje się Kernel. Wyemitował nawet obligacje, które mają m.in. posłużyć finansowaniu zakupów.

— Zakładam, że zyski z produkcji oleju słonecznikowego i handlu zbożem nie będą w najbliższych kwartałach szczególnie dobre. Mogą raczej negatywnie zaskoczyć. Ostatnie zwyżki zdyskontowały więc czynniki pozytywne dla spółki, wśród których widziałbym akwizycje. W przeszłości wielokrotnie zdarzało się spółce robić zakupy po atrakcyjnych cenach. Nie wiadomo jednak, kiedy się to ponownie zdarzy — komentuje Marcin Gątarz. Także Marcin Nowak uważa, że akwizycja Kernela byłaby dobrze odebrana przez rynek.

Walutowa rozgrywka

Warto jednak pamiętać, że m.in. w związku z planowanym przejęciem Kernel wyemitował niedawno obligacje o wartości 0,5 mld USD. Wysokie zadłużenie walutowe było zaś charakterystyczną cechą ukraińskich spółek. I to cechą ryzykowną. Obecna stabilizacja hrywny jest zaś względna. Należy pamiętać, na jakim poziomie następuje. Na początku 2014 r. za dolara trzeba było zapłacić nieco ponad 8 hrywien. Już po rozpoczęciu konfliktu z Rosją miesiącami było to 12 hrywien. Obecnie cena dolara przekracza 27 hrywien. Nasi rozmówcy podkreślają jednak, że ukraińskie spółki pracowały nad zniwelowaniem ryzyka kursowego.

— W Kernelu dług netto jest niższy od EBITDA i nie jest dla spółki problemem, tym bardziej że ponad 90 proc. sprzedaży realizuje w dolarach. Astarta jest bardziej wrażliwa na kurs hrywny, ponieważ tylko około 40 proc. jej sprzedaży jest powiązana z dolarem. Jednak obecny dług netto jest zbliżony do EBITDA i też nie jest sytuacją niepokojącą. Tym bardziej że 3 lata temu stanowił ponad czterokrotność EBITDA — komentuje Marcin Nowak.

— Struktura długu Astarty nie zmienia się istotnie, ale pojawiło się zabezpieczenie w postaci większych przychodów w dolarach — dodaje Marcin Gątarz. Tego brak Ovostarovi. Koszty ma powiązane z dolarem, ale jego przychody są silnie związane z lokalnym rynkiem. Tam sprzedaje jajka kur, których pasza jest prostą wypadkową cen zbóż na rynkach światowych, nawet jeśli kupowane są na Ukrainie.