Ulotne zyski z węgla

Adam Sofuł
opublikowano: 2006-06-27 00:00

Nie minął tydzień, odkąd rząd odtrąbił sukces w negocjacjach z górnikami, obiecując im wypłaty z zysku, a już widać, jak bardzo na wyrost były to obietnice. Najpierw Kompania Węglowa oświadczyła, że nie ma pieniędzy na te wypłaty, bo to, co miała, przeznaczyła na spłatę starych długów — a o ile obecne zyski są liczone w milionach, o tyle bagaż długów możemy liczyć w miliardach. O tych długach politycy, zdaje się, zapomnieli, obiecując górnikom pieniądze i zachwycając się znakomitymi wynikami branży.

I tu dochodzimy do drugiego problemu — te znakomite wyniki (znakomite to znaczy, że kopalnie zaczęły przynosić zyski) zawdzięczaliśmy w mniejszym stopniu restrukturyzacji polskiego górnictwa, bo ta zamarła dwa lata temu, a w większym —Chinom, których głód na surowce podbił ich ceny na światowych rynkach. Opublikowane wczoraj wyniki Kompanii Węglowej w maju dowodzą, że okres węglowej hossy mamy za sobą. W maju największy koncern węglowy w Europie na sprzedaży węgla już tracił. I dziś wiadomo, że nie zrealizuje założonych na koniec roku zysków. Znowu zaczęły się opóźnienia w spłatach długów wobec dostawców.

Wygląda więc na to, że górniczych manifestacji w stolicy nie unikniemy. Tym razem nie pójdzie o wypłaty z zysków, bo ich nie będzie, lecz o ratowanie kopalń. Rząd będzie miał jeszcze mniejsze pole manewru niż podczas ostatnich negocjacji. Wypłaty z zysku mógł bowiem obiecywać w miarę swobodnie, kwestię realizacji tych obietnic zwalając na głowy szefów koncernu. Tym razem nie będzie mógł obiecać żadnej dotacji ani oddłużenia, bo na to musiałaby wyrazić zgodę Komisja Europejska.

Na przykładzie branży węglowej widać wyraźnie, że bezlitosne prawa ekonomii prędzej czy później wygrywają z polityką. To zwycięstwo ekonomii może mieć jednak dla Kompanii Węglowej gorzki smak, a niewykluczone, że i dla polityków, którzy tyle górnictwu naobiecywali, a którzy za kilka miesięcy staną oko w oko z rozjuszonymi pracownikami kopalń.