Od powstania United Nations Children’s Fund minęło 75 lat, a misja, która wzięła się z potrzeby niesienia pomocy humanitarnej dzieciom pokrzywdzonym w czasie największej wojny światowej, niestety wciąż jest aktualna.
Dziś oczy świata zwrócone są w kierunku Ukrainy bombardowanej przez rosyjską armię. Catherine Russell, dyrektor generalna UNICEF, 1 marca wygłosiła apel o zawieszenie broni i umożliwienie działań humanitarnych w atakowanym kraju. Z kolei polskie ramię tej organizacji (jedno z 33 zbierających fundusze na pomoc w 190 najbardziej potrzebujących miejscach świata) tuż po rozpoczęciu inwazji uruchomiło zbiórkę funduszy na pomoc ukraińskim dzieciom, aby zapewnić im bezpieczne schronienie, wsparcie psychologiczne, opiekę medyczną, a także czystą wodę i środki higieniczne.
To zaledwie wycinek działalności polskiego UNICEF. Pomoc sięga znacznie dalej niż na Wschód Europy. Jest niesiona do krajów, gdzie wojna i ubóstwo wyciskają piętno na ludziach, a woda zdatna do picia czy posiłek są na wagę złota.
― Są na świecie miejsca, gdzie matce nie przyjdzie do głowy, że jajkiem może nakarmić dziecko umierające z głodu ― wspomina misję do Nigru, zajmującego ostatnią pozycję na liście 187 najsłabiej rozwiniętych krajów świata, Renata Bem, zastępczyni dyrektora generalnego Stowarzyszenia Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF.

Historia ma ciąg dalszy.
― Dwadzieścia matek żyjących w Nigrze [leżącym w zachodniej Afryce na Saharze ― red.] zapytano, do czego służy jajko. Odpowiedź na to pytanie znały dwie, w tym jedna brzmiała: „do wymiany na baniak wody pitnej”. To jeden z powodów dlaczego pomagamy tam, a nie tutaj ― kontynuuje Renata Bem.
Dotychczas na rzecz programu realizowanego w Nigrze udało się pozyskać się od polskich darczyńców ponad 4,2 mln zł. Organizacja niesie pomoc także w Jemenie, gdzie ponad 2,3 miliona dzieci głoduje, a 400 tys. z nich cierpi z powodu ciężkiego, ostrego niedożywienia – są na granicy życia i śmierci. Na ten konkretny cel pozyskała ok. 3,3 mln zł. Na rzecz dzieci z Syrii zebrała 1,4 mln zł. Ponadto kontynuuje zbiórki dla dzieci z Sudanu Południowego, a także finansuje walkę z koronawirusem w najuboższych miejscach świata.

Historia polskiego UNICEF zaczęła się w 1962 r. Przez pierwszych 40 lat oddział finansował programy pomocowe dla dzieci znad Wisły ― kupował wyposażenie dla ośrodków zdrowia, sprowadzał surowce do produkcji artykułów dziecięcych. Podczas stanu wojennego Komitety Narodowe z Europy Zachodniej przekazywały polskim dzieciom lekarstwa, odzież, odżywki. Na szczęście już nie muszą tego robić. W 2002 r. polski komitet zmienił zakres działań. Pomoc finansową stąd niesie w bardziej potrzebujące zakątki globu, a u nas skupia się na edukacji i kształtowaniu empatii wśród dzieci i młodzieży.
Polski UNICEF otrzymuje stałe datki od ponad 110 tys. darczyńców indywidualnych (kwoty nie ujawniono). Większa część tego grona to osoby z przeciętnymi dochodami, wielu to emeryci. Darczyńcy prywatni partycypują w 90 proc. funduszy pozyskanych przez organizację w Polsce. Pozostała część przypada w udziale firmom ― ok. 50 podmiotów obecnie wspiera polski UNICEF.

― Wspólnie z firmą 4Kraft budujemy szkoły w Mozambiku. Dzięki temu kontraktowi zapewnimy dostęp do edukacji setkom dzieci ― mówi Renata Bem.
Tego typu projekty polskie ramię globalnej organizacji realizowało również m.in. z Cisowianką, Pagenem, Gofinem, Krispolem. Na skalę międzynarodową współpracowało z CCC ― to pierwszy i jedyny taki partner UNICEF z Polski.
Renata Bem ma ambicję, aby mocno poszerzyć grono darczyńców biznesowych. W lutym tego roku (tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie, która dała przedsiębiorcom mocny impuls do pomagania) zorganizowała warsztaty dla firm, aby zapytać je, co pożytecznego UNICEF może zrobić dla biznesu.
― Walczymy ze stereotypowym postrzeganiem organizacji charytatywnej przez biznes. 90 proc. firm myśli o współpracy w kategoriach „dawania”, czyli co biznes może dać organizacji. My chcemy pokazać, że mamy też wiele do zaoferowania – nie chcemy być sprowadzani do roli agencji marketingowej ― przekonuje Renata Bem.

W warsztatach uczestniczyło 11 firm: Credit Agricole, Digital Care Group, Feyenally, Glovo, Kaufland Polska, Kubota, Legimi, Grupa Lux Med, Pagen, PayU, X-kom. Wnioski?
― Często mamy z biznesem różne wizje współpracy, ale okazuje się, że na koniec dnia zależy nam na tym samym ― żeby nieść dobro. Nasze warsztaty pokazały, że zarówno biznes, jak i organizacje mają mnóstwo pomysłów i mogą się nawzajem inspirować. Musimy tylko lepiej się poznać, więcej ze sobą rozmawiać i być bardziej elastyczni ― odpowiada Renata Bem.
