UniCredit CAIB: Najgorsze już za nami

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2014-01-30 20:05

Zawierucha na rynkach wschodzących uderzyła rykoszetem w polskich inwestorów. Jest jednak szansa, że w najbliższych miesiącach będą mogli odetchnąć, uważa Robert Brzoza z UniCredit CAIB.

Obawy o kondycję rynków wschodzących zepchnęły w ostatnim tygodniu stycznia indeks WIG20 na czteroipółmiesięczne minimum. W czwartek było już nieco lepiej (WIG20 urósł o 1,0 proc.). Na parkiecie wciąż jednak gościła znaczna zmienność, a odbicia nie było widać na rynkach pozostałych polskich aktywów. Rentowności obligacji 10  - letnich znalazły się najwyżej od września, a złoty był w stosunku do dolara najsłabszy od listopada.

Nastroje inwestorów popsuły postępujące spowolnienie chińskiej gospodarki i zawirowania polityczne w Turcji, Argentynie i na Ukrainie. Huśtawka nastrojów utrzymywała się mimo dokonanych we wtorek i środę awaryjnych podwyżek stóp procentowych w Turcji i w RPA. Na domiar złego – wbrew rynkowym spekulacjom – na zakończonym styczniowym posiedzeniu Fed nie powstrzymał się przed kolejnym cięciem skali programów skupu aktywów.

3 pytania do…
Robert Brzoza, strateg UniCredit CAIB

Na ile poważna jest sytuacja na rynkach wschodzących?
Wyprzedaż walut krajów emerging markets to skutek obaw, że część z nich będzie miała kłopoty ze sfinansowaniem deficytów na rachunku obrotów bieżących. Odpływ kapitałów z tej grupy gospodarek może nam zaszkodzić, ponieważ w polskie aktywa inwestują fundusze z tej samej grupy, co inwestujące w krajach rozwijających się. Fala wyprzedaży powinna jednak wkrótce zostać powstrzymana, a pomóc w tym powinna akcja podwyższania stóp przez banki centralne. Notowania indeksu walut emerging markets znalazły się na wsparciu wyznaczonym przez dołki z przełomu 2008 i 2009 r., a to powinno skutkować przynajmniej krótkoterminowym odreagowaniem. Skala zniżek na giełdzie tureckiej, sięgająca od szczytu 45 proc., sugeruje wyczerpywanie się potencjału spadkowego, jeżeli za wskazówkę przyjąć skalę przeceny w czasie kryzysu azjatyckiego.

Jaki scenariusz giełdowy obstawia Pan na najbliższe miesiące?
W perspektywie do trzech miesięcy spodziewamy się odbicia. Polska giełda jest silniejsza na tle pozostałych rynków wschodzących, a wyższe niż gdzie indziej wskaźniki cena/zysk to w dużej mierze efekt statystyczny, wynikający ze słabych wyników największych spółek w ostatnich dwóch latach. Oferowana przez polskie blue chipy stopa dywidendy, sięgająca 4,8 proc., jest atrakcyjna na tle pozostałych rynków, a jeszcze do końca lipca do OFE będą napływać pełne składki emerytalne. W przeciwieństwie do innych rynków wschodzących większości polskich spółek sprzyja przecena surowców, a kondycja krajowej gospodarki jest uzależniona od koniunktury w Niemczech. W drugiej połowie roku wiatr może jednak zacząć wiać inwestorom w oczy. Aby OFE się nie zwijały, musiałoby w nich zostać przynajmniej 45 – 50 proc. członków. Spowalniać może zacząć też gospodarka, w związku ze wyhamowaniem napływu unijnych funduszy strukturalnych.

A co ze złotym i obligacjami skarbowymi?
W dłuższej perspektywie notowania walut rynków schodzących powinny wrócić do zniżek, ponieważ wiele z nich jest wciąż przewartościowanych pod względem parytetu siły nabywczej. To może ciążyć złotemu, który wciąż zalicza się do tej grupy. Tymczasem po wzroście rentowności polskich papierów 10 – letnich do 4,6 proc. rynek osiągnął naszym zdaniem poziom równowagi, a być może zbliża się nawet okazja do kupna.

GPW, sala notowań (fot. Grzegorz Kawecki, Puls Biznesu)
GPW, sala notowań (fot. Grzegorz Kawecki, Puls Biznesu)