Rynek ubezpieczeniowy od kilku kwartałów boryka się z rosnącymi kosztami szkód, bo ceny części i napraw aut poszybowały w górę wraz z inflacją. W I półroczu średnia szkoda wzrosła aż o 15 proc. r/r. Dlatego też coraz więcej kierowców decyduje się na dobrowolne ubezpieczenia komunikacyjne. Widać to choćby po wartości odszkodowań z autocasco, które były wyższe o prawie 12 proc.
Uniqa, największy średniak wśród sprzedawców obowiązkowego OC, rozszerzyła ofertę dobrowolnych ubezpieczeń komunikacyjnych o polisę minicasco. To coś dla tych kierowców, którzy nie potrzebują pełnego zakresu autocasco, ale chcą ubezpieczyć się np. od kradzieży części lub całego auta, pożaru, powodzi, czy silnych wiatrów. Aby jednak skorzystać z ochrony minicasco, trzeba mieć wykupione OC w Unice, a wartość auta (nie starszego niż 18 lat), nie przekracza 75 tys. zł.
- Już w wariancie podstawowym Uniqa posiada jeden z najszerszych zakresów autocasco na rynku. Istnieje jednak grupa klientów, której pojazdy tak kompleksowej ochrony nie wymagają i z myślą o nich stworzyliśmy minicasco. To produkt, który jest dobrze skalkulowany cenowo, a jednocześnie chroni przed najczęściej występującymi rodzajami ryzyka – mówi Wojciech Rabiej, dyrektor zarządzający Pionu rozwiązań dla klienta detalicznego w Uniqa.
Posiadacze minicasco mogą także skorzystać z opcji dodatkowych, np. ubezpieczenia szyb z możliwością szybkiej naprawy, ubezpieczenia bagażu z uwzględnieniem fotelików dla dzieci, czy ubezpieczenie opon z pomocą na miejscu zdarzenia, w którym uległy one uszkodzeniu.
Uniqa w I półroczu zebrała 624 mln zł składki i lekko zwiększyła swój rynkowy udział – do 7,78 proc. I choć o dołączeniu do grona największych graczy w OC na razie może tylko pomarzyć (trzecia na podium Ergo Hestia ma ponad 16 proc. udziału w rynku) to sukcesywnie zwiększa przewagę nad najbliższymi konkurentami.
