UPADEK BGL TO EFEKT ZMAGAŃ O RYNEK
Sąd ma rozstrzygnąć spór BIG Banku Gdańskiego i Solaris Holding
ZARZUTY Z DWÓCH STRON: Zdaniem Stanisława Giszczaka, prezesa Solaris Holding (na zdjęciu po lewej), BIG BG, kierowany przez Bogusława Kotta, nie chciał sprzedać BG Leasing, gdyż obawiał się stworzenia dużej i konkurencyjnej wobec BEL Leasing grupy leasingowej. Z kolei przedstawiciele banku twierdzą, że Solaris blokował prorozwojowe przedsięwzięcia spółki, która w efekcie w 1999 r. przyniosła 76 mln zł strat. fot. Małgorzata Pstrągowska
Katastrofalna sytuacja BG Leasing jest efektem walki właścicieli — BIG BG i holdingu Solaris o udziały w polskim rynku leasingowym. Żaden ze współudziałowców nie chciał, by — do niedawna dochodowa — spółka trafiła w ręce konkurenta.
BIG BG jest właścicielem 74 proc. akcji spółki BG Leasing. Pozostałe 26 proc. należy do Solaris Holding. Latem 1998 r. współwłaściciele doszli do wniosku, że czas się rozstać i podpisali umowę o sprzedaży akcji spółki. Do dziś nie została ona zrealizowana, bo żadna ze stron nie chciała zrezygnować z BG Leasing. Rozpoczął się destrukcyjny proces, który przyniósł 76 mln zł strat i 300 mln zł nie spłaconych kredytów.
Prawne przepychanki
Wojciech Kaczorowski, rzecznik BIG BG, utrzymuje, że gdyby bank odkupił 26 proc. akcji od Solarisu i stał się jedynym właścicielem BG Leasing, spółka nie wpadłaby w kłopoty. Jednak zdaniem przedstawicieli Solarisu, to BIG BG miał obowiązek sprzedać Solarisowi 74 proc. akcji BGL. Zobowiązywało go do tego porozumienie podpisane przez Zbigniewa Sobolewskiego, wiceprezesa BIG BG, Jerzego Andrzejewicza, prokurenta banku oraz Stanisława Giszczaka, prezesa Solaris. W umowie tej postanowiono, że BIG BG wyceni wartość udziałów, a potem złoży Solarisowi nieodwołalną ofertę sprzedaży akcji BGL. Jeśli Solaris w ciągu 30 dni nie przyjąłby tej propozycji, musiałby z kolei sprzedać bankowi swoje udziały. 2 listopada 1998 r. BIG BG złożył Solarisowi ofertę sprzedaży 74 proc. akcji BGL za 29,5 mln zł z zastrzeżeniem zmiany znaku BG Leasing. 19 listopada Solaris oświadczył, że ofertę aprobuje, ale kością niezgody pozostała nazwa BGL i kwestia dalszego finansowania działalności firmy.
— BIG BG był dezinformowany co do sytuacji finansowej Solarisu. Uważano, że nie ma on wystarczających pieniędzy na zakup akcji. Prawdziwa wartość akcji wynosiła trzy razy więcej od proponowanej. Jestem przekonany, że myślano, iż Solaris nie kupi akcji, a wtedy to my musielibyśmy za te grosze sprzedać swoje 26 proc. W ten sposób BIG BG chciał się nas pozbyć — twierdzi Stanisław Giszczak, prezes Solaris Holding.
— Rzeczywiście, BIG BG dokonał wyceny akcji, a Solaris Holding wyraził chęć ich zakupu. Nie mogliśmy jednak się zgodzić, aby nadal był wykorzystywany znak graficzny oraz nazwa BGL — przekonuje Wojciech Kaczorowski.
BIG BG nie chciał finansować BGL ani zgodzić się na cesję wierzytelności z umów leasingowych na inny podmiot, o co zabiegał Solaris. Wynikiem tych przepychanek było pismo BIG BG do Solarisu z 5 maja 1999 r. informujące, że bank nie widzi szans na wzajemne zrozumienie i zawarcie umowy sprzedaży akcji. Negocjacje zostały zerwane. 10 czerwca 1999 r. bank zaproponował holdingowi wykup 26 proc. akcji po 3,3 zł za sztukę. Jednak Solarisowi także zależało na przejęciu BGL. 16 czerwca 1999 r. holding poinformował BIG BG, że rezygnuje z dodatkowych warunków, ale żąda wywiązania się z oferty sprzedaży akcji.
Wzajemne zarzuty
12 lipca 1999 r. ze stanowiska prezesa BGL odwołano Wojciecha Kolańczyka.
— Uważał on, iż zgodnie z umową akcje powinny zostać sprzedane Solarisowi. Chcieliśmy mieć 100 proc. udziałów w BGL, bo myśleliśmy o fuzji tej firmy z CTL, w którym Solaris ma większościowy udział. Wtedy zostalibyśmy liderem leasingu w Polsce. Do tego nie chciał dopuścić BIG BG, bo zagroziłoby to pozycji jego firmy — BEL Leasing. BIG BG postanowił w takiej sytuacji zniszczyć BGL, aby nie dostał się w nasze ręce — twierdzi Stanisław Giszczak.
— Złożyliśmy Solarisowi propozycję, że odkupimy od niego akcje BGL. Nie chciał nam ich sprzedać, choć zgodnie z umową powinien. Solaris nie wywiązał się z porozumienia, a mając pakiet mniejszościowy w BGL, blokował korzystne dla firmy rozwiązania, np. podwyższenie kapitału akcyjnego — mówi Wojciech Kaczorowski.
BIG BG nie traci
Zdaniem szefa Solaris Holding, Piotr Kołodyński, nowy prezes BGL, pozbawił firmę najlepszych kontraktów.
— Gdy zauważył, że spółka ma spore kłopoty, najlepsze umowy sprzedał BIG BG, zostawiając tylko kiepskie lub niesolidne kontrakty. W ten sposób pospłacał kredyty BIG BG i zabezpieczył bank przed stratami na wypadek niewypłacalności BGL — uważa Stanisław Giszczak.
Zaangażowanie kredytowe BIG BG w działalność BG Leasing wynosiło we wrześniu 1999 r. 134 mln zł, teraz jest to 70 mln zł.
— Kredytowanie zamieniliśmy na wykup wierzytelności leasingowych na rzecz BEL Leasing. Bank nabył wierzytelności za prawie 63 mln zł. W portfelu BGL złe umowy stanowią prawie 60 proc. Zarzuty o czyszczeniu firmy z lepszych kontraktów są absurdalne — tłumaczy Wojciech Kaczorowski.
Według nieoficjalnych informacji, Solaris Holding zamierza pozwać do sądu BIG BG o odszkodowanie za straty wynikłe z powodu niedotrzymania umowy zbycia 76 proc. akcji BGL. Przedstawiciele holdingu deklarują jednocześnie, że teraz są gotowi sprzedać swoje udziały BIG BG.