Ustawa o kredycie konsumenckim coraz bliżej

Agnieszka MorawieckaAgnieszka Morawiecka
opublikowano: 2025-06-05 20:00

Pod koniec czerwca projekt trafi do konsultacji. Pożyczkodawcy najbardziej obawiają się zmian w procesie oceny zdolności kredytowej klientów, a UOKiK tych obaw nie rozwiewa, zapewniając, że nowy akt prawny ma przede wszystkim chronić konsumentów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie firmy wejdą pod reżim nowej ustawy o kredycie konsumenckim
  • jakich zmian firmy pożyczkowe i banki obawiają się najbardziej
  • jak nadzór ocenia przystosowanie się firm do zmian, które wprowadziła poprzednia ustawa — antylichwiarska
  • jaki odsetek pożyczek na rynku ma opóźnienia w spłacie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W marcu 2024 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) rozpoczął prace nad nową ustawą o kredycie konsumenckim, której formalnym celem jest wdrożenie dyrektywy CCD2. Polska jest zobowiązana do jej wdrożenia do 20 listopada 2025 r., a przepisy mają wejść w życie najpóźniej za rok od tej daty. Akt prawny, którego poprzednik był wielokrotnie nowelizowany, ma chronić konsumentów w relacji z bankami, firmami pożyczkowymi czy podmiotami oferującymi płatności odroczone (buy now pay later — BNPL), a także innymi dostawcami usług, np. ubezpieczycielami.

Po prekonsultacjach, m.in. ze Związkiem Banków Polskich, Związkiem Przedsiębiorstw Finansowych i zainteresowanymi, projekt ustawy trafi w ręce branży consumer finance. Za około trzy tygodnie okaże się, jaki kształt może przybrać kolejny — po ustawie antylichwiarskiej — akt prawny regulujący rynek pożyczkowy.

Nie zepsuć dobrego

— Najbardziej obawiam się zmian dotyczących badania zdolności kredytowej. Obecnie jest jasny podział — jeżeli wnioskowana przez klienta kwota przekracza połowę minimalnego wynagrodzenia, to trzeba tę osobę zweryfikować, w pozostałych przypadkach można ten proces pominąć. Obecnie wskaźnik szkodowości portfela dla pożyczki gotówkowej to zaledwie 3,5 proc. Życzyłbym więc sobie, by w ustawie ta proporcjonalność została zachowana, byśmy mogli oceniać klienta w szybki — u nas trwa to 3-4 minuty — oparty na mocnych modelach scoringowych sposób. Inaczej w wielu przypadkach musielibyśmy stosować manualną weryfikację. Nie wiem, czy wówczas moglibyśmy utrzymać niskie limity pożyczek, tj. kwoty od 100 zł. Prowizja wysokości 12 zł, którą obecnie pobieramy, na pewno nie umożliwiłaby pokrycia kosztów oceny zdolności kredytowej — mówi Robert Szcześniewski, prezes Soonly Finance.

UOKiK stawia sprawę jasno — zgodnie z pierwszą zasadą dyrektywy CCD2 ustawa ma przede wszystkim chronić konsumentów przed przekredytowaniem. Jej drugim celem jest rozwój rynku i dostosowanie do cyfrowej rzeczywistości.

— Badanie zdolności kredytowej powinno chronić klienta przed przekredytowaniem, więc musi być rzetelnie wykonane. Istotne też jest raportowanie, bo rynek musi być spójny. Chodzi o to, by niezależnie od tego, czy jest to instytucja pożyczkowa, bank lub firma oferująca BNPL, przepisy były takie same i zapewniały taką samą ochronę konsumentów — mówi Artur Zwaliński, zastępca dyrektora w UOKiK.

Marcin Żuchowski, prezes Provident Polska, podkreśla, że żadnemu uczestnikowi rynku nie zależy na przekredytowaniu klientów ani na niespłaconych zobowiązaniach.

— Jeżeli spróbujemy wszystko uregulować w ustawie, to zawsze znajdą się ci, którzy będą ją obchodzić i stosować egzotyczne rozwiązania. Lepiej, by uprawnienia nadzoru były większe i lepsze do interwencji w przypadku łamania prawa, by wyłapywał pojedyncze nieprawidłowości, a nie próbował wszystko ułożyć w bardzo szczegółowy sposób — uważa Marcin Żuchowski.

— Za chwilę w tym pędzie ochrony konsumenta dojdziemy do absurdu i będziemy pisali na umowie kredytowej, że udzielenie kredytu kosztuje, a pożyczone pieniądze należy oddawać — mówi prawnik z dużej kancelarii prawnej.

Dla kogo dyrektywa

Pod koniec czerwca wszyscy interesariusze dostaną projekt ustawy do konsultacji. UOKiK zapowiada, że jest otwarty na dyskusje i uwagi.

— W ramach prekonsultacji dyskusje z UOKiK były bardzo trudne, bo nasze stanowiska w kwestii oceny zdolności kredytowej są rozbieżne — mówi osoba z zarządu jednej z firm pożyczkowych.

W ocenie Piotra Żabskiego, prezesa Alior Banku, wdrażanie kolejnej ustawy na rynku, który podlega już m.in. ustawie antylichwiarskiej i rekomendacji T, jest zbędne.

— Uważam, że ta ustawa raczej nie będzie chronić klienta. Nie ma potrzeby, żeby jeszcze się doregulowywać — mówi prezes Alior Banku.

Tę ocenę podziela Rafał Czernik, CEO Allegro Pay, twierdząc, że zarówno firmy, jak też urzędy wypracowały już ramy działania, w których interesy konsumentów są dobrze chronione.

— Dyrektywa CCD2 prawdopodobnie była pisana trochę nie dla nas, bo dużo zrobiliśmy przez ostatnie lata wspólnie — pracowaliśmy z BIK nad raportowaniem, odpytywaniem o klientów. Nie zmieniajmy tego, co dobrze działa. Jesteśmy pod nadzorem, dostarczamy dane. Biznes jest transparentny, mamy fantastyczne wyniki, jeśli chodzi o koszty ryzyka. Nie przekreślajmy tego, co udało się wypracować i zostało skutecznie wdrożone przez rynek — apeluje Rafał Czernik.

Nadzór chwali rynek

Od 17 miesięcy firmy pożyczkowe mają obowiązek raportowania do UKNF. Branża podlega także nadzorowi UOKiK i Rzecznika Finansowego.

— Instytucje pożyczkowe bardzo poważnie podeszły do badania oceny zdolności kredytowej. Opóźnienia w pożyczkach gotówkowych czy kredytach konsumenckich z kwartału na kwartał spadają w zadowalającej skali. Zaczynaliśmy od 17,1 proc. w I kw. 2024 r., a w I kw. 2025 doszliśmy do 9 proc. Wskaźnik niespłacanych kredytów zbliża do standardów wyznaczonych przez banki. Są też instytucje pożyczkowe, które mają wskaźniki nawet lepsze niż banki. To jest też zasługa objęcia nadzorem — mówi Agnieszka Beata Kowalska, dyrektorka departamentu instytucji pożyczkowych w UKNF.

Na mocy ustawy antylichwiarskiej z 2022 r. instytucje pożyczkowe muszą badać zdolność kredytową konsumentów. Ustawa antylichwiarska drastycznie ograniczyła także koszty pozaodsetkowe pożyczek. W efekcie na 10 wniosków o udzielenie kredytu konsumenckiego zaledwie dwa kończą się umową.

— Nie każdy konsument, który przychodzi do instytucji pożyczkowej, powinien otrzymać kredyt. Czasy, kiedy udzielało się kredytów bez BIK na lewo i prawo, już dawno minęły. Nie dlatego, że jest nadzór nad instytucjami pożyczkowymi, ale dlatego, że są niskie koszty pozaaodsetkowe, a przedsiębiorcy potrafią liczyć. Gdyby każdy otrzymywał kredyt, biznes by się nie spiął — mówi Agnieszka Beata Kowalska.