VFS Global, firma z siedzibami w Zurychu i Dubaju, która od 10 lat pracuje na zlecenie MSZ przy obsłudze administracyjnej składania wniosków o polskie wizy, deklaruje wsparcie przy zmianie systemu. MSZ wypowiedział umowy zewnętrznym firmom i zamierza budować system samodzielnie. To efekt afery, w której wizy dla mieszkańców krajów Afryki i Azji Południowo-Wschodniej miały być wydawane dla wyznaczonych przez MSZ osób, a proceder miał być prowadzony odpłatnie.
— Nigdzie na świecie nie spotkaliśmy się podobną aferą. Na stronach internetowych polskich ambasad i konsulatów w Indiach, Chinach i Turcji pojawiły się już informacje, by wnioski o wizy składać bezpośrednio do nich. Szanujemy tę decyzję i dostosujemy się do niej. Zamierzamy wspierać polskie placówki, jeśli będą potrzebować pomocy — mówi Jiten Vyas, dyrektor handlowy VFS Global.
VFS Global wspierał też wydawanie polskich wiz na Białorusi. Najnowszy z zerwanych kontraktów firma zdobyła kilka miesięcy temu. Dotyczył obsługi wizowej w Indiach.
— Nasz zysk pochodzi z opłat wnoszonych przez wnioskodawców, nasze usługi kosztowały rząd i podatników zero złotych. W Indiach mamy dziewięć biur i zatrudniamy prawie 100 osób, w Chinach działamy w 15 biurach i zatrudniamy podobną liczbę osób. W Turcji natomiast w siedmiu miastach mamy 60 pracowników, a na Białorusi w ośmiu miastach 180. Łącznie w 39 biurach o powierzchni 5 tys. m kw. zatrudniamy prawie 500 osób — mówi Jiten Vyas.
Firma nie planuje zwolnień.
— Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości będziemy kontynuować współpracę z polskim rządem. Czekamy na kolejne kroki. Nie oczekujemy rekompensaty w związku z zerwaniem kontraktu przez MSZ — mówi Chris Dix, szef działu rozwoju biznesu VFS Global.
VFS Global współpracuje z 70 rządami w 147 krajach, ma 3 tys. biur i zatrudnia 10 tys. osób. Obsługuje m.in. 26 krajów UE, a także USA, Wielką Brytanię, Australię, Kanadę i Nową Zelandię.
— Nasze wsparcie jest wyłącznie na poziomie administracyjnym. Decyzję o przyznaniu wizy podejmuje ambasada lub konsulat. Umówienie spotkania na złożenie wniosku nie oznacza automatycznego przyznania wizy — mówi Chris Dix.
Dodaje, że po zakończeniu pandemii popyt na wizy bardzo wzrósł, nie zwiększyły się natomiast zdolności przyznawania wiz w placówkach dyplomatycznych.
— Ze względu na duży popyt pojawiają się ludzie i agenci, którzy twierdzą, że są pośrednikami VFS Global. Nie mamy agentów ani pośredników, nie świadczymy też usług pośrednictwa pracy. Sloty na spotkania są przyznawane przez nasz system IT w sposób losowy. Umawianie wizyt to proces, na który próbują wpływać różni ludzie chcący na tym zarobić. Wykryliśmy wiele nierzetelnych propozycji w internecie oferujących przyspieszenie spotkania czy załatwienie wizy. To kłamliwe propozycje obliczone na wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni niewykształconych ludzi, nie znających procedur. Za każdym razem przekazujemy nasze stanowisko, informujemy i edukujemy — mówi Chris Dix.
Większościowym udziałowcem VFS Global jest amerykański fundusz Blackstone. Mniejszościowe udziały mają fundacja Kuoni i Hugentobler z siedzibą w Szwajcarii oraz firma inwestycyjna EQT z siedzibą w Szwecji.
Obsługę wizową realizowało dla Polski także polsko-francuskie konsorcjum spółek z grupy TLS i wrocławskiej firmy Personnal Service.